Szli "uzbrojeni" w balony i wózki dziecięce. W pełnym słońcu ulicami Katowic przeszli uczestnicy II Marszu dla Życia i Rodziny.
- A to co? Jakieś święto? - dziwiła się starsza pani, która w samo południe natknęła się na kolorową kawalkadę dorosłych i dzieci, którzy przeszli ulicami Katowic. Do taktu przygrywała im orkiestra górnicza. Zagadkę rozwiązywał baner, który uczestnicy nieśli na przedzie. Napis głosił: "Marsz dla Życia i Rodziny".
Jego uczestnicy spotkali się w katowickiej archikatedrze, by wspólnie uczestniczyć we Mszy św. - Dzisiaj mówimy krótko: "Kierunek: rodzina" - przypomniał hasło tegorocznego marszu ks. Roman Chromy. - Jesteście solą ziemi, nadajecie światu smak poprzez własny przykład - zwrócił się do zebranych, nawiązując do tegorocznego hasła roku duszpasterskiego.
Po Mszy św. uczestnicy spotkania uformowali barwny korowód. "Uzbrojeni" w kolorowe balony, z całą batalią wózków dziecięcych, przeszli trasą pomiędzy katedrą a Wieżą Spadochronową w parku Kościuszki. Niektórzy oprócz baloników nieśli ze sobą chorągiewki z hasłami "pro life". 6-letni Franuś wytrwale machał chorągiewką z napisem: "Życie jest piękne". Miał do tego pełne prawo, bo jego rodzice mieli odwagę, by zdecydować, że chcą, żeby żył. Franuś ma zespół Downa. - Jest naszym drugim dzieckiem. Wszyscy radzili nam, że mamy go usunąć. My postanowiliśmy inaczej. Bardzo chcieliśmy, żeby on żył - mówił Karol Łosoń, który na marsz przyjechał z Mikołowa z żoną Celiną, córką Marysią oraz synami Franusiem i Wojtkiem.
Wśród maszerujących wiele było malutkich dzieci, jeszcze w wózkach. To tej grupy należał 11-miesięczny Franek Musioł z Rudy Śląskiej. Do Katowic przyjechał z mamą Antoniną i tatą Romanem. - Jesteśmy po raz pierwszy i bardzo nam się podoba. Trzeba wspierać tę najważniejszą sprawę, jaką jest rodzina. Ta prawdziwa rodzina, a nie te co chwilę wmawiane nam twory - przekonywała Antonina Musioł. - Czujemy tutaj taką nić porozumienia. Mimo że nikt nic nie mówi, czujemy, że zebrani tutaj myślą podobnie jak my - mówił Przemysław Denis, tata czwórki dzieci, mąż Agaty. Przyznał, że jest dumny ze swojej rodziny, choć często widzi, że w Polsce zdecydowanie łatwiej jest funkcjonować, wpasowując się w lansowany model 2+1.
- Idziemy, by poinformować świat i wzajemnie się umocnić. Rodzina wiarygodna nie lęka się przyszłości, żyje nadzieją, bo jest mocna Bogiem. Każda moda, która jest wbrew konstytucyjnej rodzinie, wcześniej czy później minie. Natomiast rodzina wiarygodna będzie zawsze - mówił Antoni Winiarski, przewodniczący Rady Ruchów Katolickich Archidiecezji Katowickiej, jeden ze współorganizatorów katowickiego marszu.