Ta karta została ze śląskiej historii wydarta. Nawet dzieci Żołnierzy Wyklętych niewiele wiedzą o działalności swoich rodziców.
Nie tylko dlatego, że wielu ze śląskich Żołnierzy Wyklętych komuniści rozstrzelali w więzieniach, czy zamęczyli w czasie śledztw w latach 1945 - 1956. Spora część z nich wyszła przecież z więzień żywa. Jednak ci, którzy przeżyli, często bali się opowiadać o swojej działalności swoim dzieciom. Drżeli, że dziecko coś „chlapnie” w szkole, że będzie miało nieprzyjemności, że to zwichnie im karierę. Często odkładali te rozmowy na później. I nieraz umierali, zanim tę wiedzę przekazali.
Kalina Komocka-Michalska z dzieciństwa pamięta tylko, że w ich katowickim mieszkaniu przy ul. Warszawskiej 27 spotykali się ludzie z niepodległościowej organizacji. Niestety, jak się później okazało, z okna tajnego lokalu ul. Starowiejskiej, czyli z kamienicy stojącej tuż obok, obserwowała ich ubecja. I w odpowiednim momencie, kiedy konspiratorzy znów się zebrali w mieszkaniu przy Warszawskiej, ubecy wkroczyli tam i wszystkich aresztowali. Kaliny nie było wtedy w domu. – Jak przyszłam, mamy już nie było – opowiedziała drżącym głosem Marcie Sudnik-Paluch z Gościa Katowickiego, która uczestniczyła 1 marca w śląskich obchodach Dnia Pamięci o Żołnierzach Wyklętych. W tekście, który ukaże się w papierowym „Gościu Katowickim” z datą 10 marca zauważa, że przyszło sporo młodzieży. Wydaje się, że młodzi Ślązacy są bardziej, niż starsze pokolenia, zainteresowani historią bohaterów sprzed ponad 60 lat i przywróceniem im czci.
Gdyby nie katowicki IPN, wciąż jednak prawie nic nie wiedzielibyśmy o śląskich Żołnierzach Wyklętych. Przede wszystkim dzięki badaniom i wydawnictwom IPN powoli zaczynamy docierać do skrawków tej wydartej stronicy z dziejów Śląska. IPN wydaje m.in. lekko napisany, popularyzujący historię Górnego Śląska periodyk „CzasyPismo”. Mało kto o nim wie, a szkoda. Właśnie ukazał się jego nowy numer, datowany jako nr 2/2012. Jest tam m.in. tekst poświęcony jednemu z najważniejszych śląskich Żołnierzy Wyklętych, Pawłowi Cierpiołowi. Pochodził spod Lublińca, gimnazjum skończył w Chorzowie, a przed wojną pracował w Mikołowie. W czasie wojny najpierw na czele rybnickiego AK walczył z Niemcami, a później z tymi samymi żołnierzami stawił czoło komunistom. Jego ludzie w 1945 roku wstępowali w całym powiecie rybnickim do PPR i do MO, zajmując na posterunkach nawet stanowiska komendantów. Grupa wiedziała więc z wyprzedzeniem np. o planowanych aresztowaniach. W końcu ubecja tę rybnicką grupę Żołnierzy Wyklętych rozpracowała. Jej żołnierze trafili do więzień. A Pawła Cierpioła, bohatera walki z Niemcami, ubecy po prostu zastrzelili. „CzasyPismo” można jeszcze kupić w siedzibie IPN w Katowicach-Józefowcu, w niektórych księgarniach lub przez internet.