Mędrcy poprowadzili mieszkańców do nowo narodzonego Jezusa.
W stajence oprócz Świętej Rodziny na kolędników czekały żywe zwierzęta: osioł, kozy, owce. - One towarzyszą nam od początku - tłumaczy genezę Orszaku Trzech Króli w Chorzowie Joanna Barnaś-Wójcik, kierownik Starochorzowskiego Domu Kultury. - Na początku budowaliśmy żywą szopkę, którą przenosiliśmy w różne miejsca. To, niestety, było kłopotliwe ze względu na zwierzęta.
Z czasem z żywa szopka przekształciła się w Orszak Trzech Króli. - Za pierwszym razem połączyliśmy nasze siły z Bytomiem. Pożyczaliśmy sobie nawzajem wielbłądy. Od dwóch lat w role trzech króli wcielają się policjanci z chorzowskiej jednostki konnej - mówi J. Barnaś-Wójcik. Orszak wyrusza spod kościoła pw. Marii Magdaleny, ulicami miasta przechodzi do ogrodu Starochorzowskiego Domu Kultury.
Kilkuset mieszkańców spontanicznie przeszło w pochodzie mimo śniegu i mrozu. Na czele szła orkiestra górnicza, a uczestników pobłogosławił ks. Edward Chmiel, proboszcz parafii w Chorzowie Starym. W orszaku uczestniczyły całe rodziny. Dzieci przed szopką odegrały jasełka, a trzej królowie złożyli podarunki. - To ludzi wyciąga z mieszkań, nie spędzają święta tylko przed telewizorem - zauważa Józef Krupa, który w orszaku uczestniczył z żoną i siostrą.
Joanna Barnaś-Wójcik nie ukrywa, że pracownicy Domu Kultury już rozpoczynają planowanie przyszłorocznego spotkania. - Może wydłużymy trasę lub rozpoczniemy wcześniej - zastanawia się. - Coraz mniej mamy zwierząt od rolników ze starego Chorzowa, bo coraz mniejsza grupa osób ma jeszcze jakieś zwierzęta. Dlatego wspierał nas Śląski Ogród Zoologiczny, ale z tym również mogą być problemy z powodu zmiany przepisów - przewiduje. Na razie zwierzętami z oddaniem opiekują się pracownicy i zaprzyjaźnieni gospodarze, m.in. pan Cofałka, który każdej nocy zabiera je do swojego gospodarstwa, by nie zmarzły.
Orszak zakończyło wspólne kolędowanie w Starochorzowskim Domu Kultury i finał Starochorzowskiego Przeglądu Kolęd i Pastorałek.