Rozdano 2 tysiące koron, a i tak nie dla wszystkich starczyło...
– A to jest prawdziwy król?
– Tak, Oliwierku, prawdziwy.
– A on jest z Polski czy z innego kraju?
– Z innego, Oliwierku.
– To dlaczego on mówi po polsku?
To autentyczny dialog dotyczący króla Heroda, przeprowadzony na tyskim Rynku między 5,5-letnim Oliwierem a jednym z jego opiekunów. Działo się to w czasie Orszaku Trzech Króli, który 6 stycznia po raz pierwszy w dziejach Tychów przeszedł przez miasto. Oliwier ze swoim o 1,5 roku starszym bratem Tymkiem dzielnie kroczyli w przebraniach żołnierzy. Należeli do orszaku króla idącego do Betlejem z Afryki.
Herod na tyskim Rynku wypytywał uczonych w piśmie, gdzie miał narodzić się Mesjasz. A potem rozkazał zabić dzieci z Betlejem. Podobnych scenek na drodze maszerujących było więcej. – Jestem mile zaskoczona, że ten orszak jest taki fajny. To dla dzieci nie tylko dobra zabawa, bo tu jest i ciekawie podana treść! Dzieci ze scenek po drodze się dowiadują, w jakim celu Trzej Królowie szli do Betlejem, i że one też tak mogą – mówiła mama Oliwiera i Tymka, Olimpia Liber.
Maszerujący w orszaku musieli stawić czoło przeciwnościom. Przy jednym z przystanków diabły umawiały się, że będą odwodzić ludzi od zmierzania do Betlejem. Wreszcie zaczęły wołać do idących: – Po co wam religia? Bądźcie nowocześni! Chodźcie do nas, tu jest ciepło i przyjemnie. Pomożemy wam w rozwoju, zapewnimy stabilność finansową, bogactwo, a nawet przepych. Zero stresu, wieczne wakacje, a to wszystko gratis, wystarczy tylko podpis pod krótkim formularzem... Kieszonkowe na każdą zachciankę! Młodsza żona dla każdego! Nowy mąż dla każdej! – wołały diabły. Tłum w odpowiedzi skandował pod adresem Dzieciątka Jezus: „Wy-zna-je-my! Bo-ga w To-bie!”. I maszerował dalej, śpiewając kolędy. Sporą przeciwnością był też padający ciągle śnieg. A diabły czmychnęły w przedostatniej scence, kiedy pojawiły się zastępy aniołów. Ostatnią scenką był pokłon Trzech Króli Jezusowi w stajence przed kościołem św. Marii Magdaleny. Po Królach podejść mógł każdy uczestnik orszaku, a nawet zrobić sobie zdjęcie ze Świętą Rodziną.