W Wodzisławiu zobaczyłem to, o czym mówiły badania CBOS z 2010 roku: najwięcej zwolenników barbarzyńskiego mordowania małych ludzi jest w średnim pokoleniu Polaków.
Według tamtego badania przeciwników zabijania nienarodzonych dzieci było w 2010 roku już 50 procent, a zwolenników tylko 45 procent. W dodatku trend sprzyja obrońcom życia. Zwłaszcza że według tamtego badania, najbardziej radykalnie antyaborcyjni okazują się najmłodsi z dorosłych Polaków, w wieku 18–24 lata. Przebijają pod tym względem nawet najstarszych, tych w wieku powyżej 65 lat.
Zabijaniu ludzi w embrionalnej i płodowej fazie życia najbardziej sprzyja za to średnie pokolenie Polaków, tych w wieku 45–64 lat. Wystarczyło przyjrzeć się, jak na antyaborcyjną wystawę „Wybierz życie” w Wodzisławiu Śląskim reagują przechodnie w różnym wieku, żeby stwierdzić, że tamto badanie się potwierdza.
Jasne, że nie generalizuję. Banery demaskujące aborcję jako zło rozstawiali przecież w czwartek 23 sierpnia w Wodzisławiu przedstawiciele zarówno młodzieży, jak i ludzi powyżej pięćdziesiątki. Ale coś w tym jest, że to spośród przechodniów w średnim wieku rekrutowali się ci komentujący ze zniecierpliwieniem: „Nie ma ważniejszych rzeczy w Polsce?!”, albo „Nawieszali tego szmatławca...!”. Za to ludzie młodzi, którzy zatrzymywali się przed tą uliczną wystawą, wyglądali często na ogromnie poruszonych. Śliczne młode dziewczyny po jej obejrzeniu ze stanowczością komentowały, że ta wystawa jest ogromnie potrzebna, bo łamie tabu, za którym została przed społeczeństwem ukryta prawda o aborcji.
Dlaczego to w średnim pokoleniu Polaków zwolenników aborcji można spotkać najczęściej? Teresa Glenc, jedna z organizatorek wystawy, zastanawiała się, czy czasem nie ma to związku z jakimiś osobistymi, zagłuszanymi wyrzutami sumienia. Zgadzam się z nią. Uważam, że najwyższe poparcie dla aborcji wśród Polaków między 45. a 64. rokiem życia wynika z tego, że jest to pokolenie, które w dużej mierze wymordowało swoje dzieci.
Myślicie, że przesadzam? Zapytajcie matek albo babć, jak w PRL-u była traktowana aborcja. Jak wyrwanie zęba. Ginekolodzy wmówili wtedy bardzo wielu kobietom, że kto jej nie stosuje, ten dziwak. Rodziny wyłamujące się wielkością ze schematu 2 + 2 były okrutnie wyśmiewane przez sąsiadki, które uważały się za „nowoczesne”. Docinki zaczynały się już przy trzecim dziecku. Kobieta, która rodziła czwarte, była traktowana jak margines społeczny. Kiedy moja mama dotarła do szpitala w Rybniku na swój trzeci poród, niektóre położne pytały ją ze współczuciem: „Dlaczego pani nie przyszła wcześniej? Coś byśmy na to poradzili”. Wspomniane przez położne „to” - oczywiście żyło już od dziewięciu miesięcy i była to Asia, moja siostra. Przy porodzie czwartym w 1973 roku sporo ludzi reagowało wręcz politowaniem - wtedy już chodziło im o to, że mama urodziła wyżej podpisanego. Na szczęście miałem rodziców, którzy nie przejmowali się presją społeczeństwa. Setki tysięcy moich rówieśników podobnego szczęścia nie miały.
Kto raz dokonał aborcji, często nienawidzi wszystkich, którzy przypominają mu oczywistą prawdę, że aborcja to zabójstwo człowieka. Ale i dla zabójców jest ratunek. W konfesjonale. No i są psychoterapeuci zajmujący się syndromem poaborcyjnym, którzy mówią o konieczności pojednania się ze swoimi zabitymi dziećmi. Nieraz radzą nawet nadać swoim zabitym dzieciom imiona, żeby łatwiej było się do nich zwracać. Dlaczego? Bo te dzieci też czekają, tam po drugiej stronie, żeby rodzice zaczęli je wreszcie kochać.
Jeszcze jedno: moja mama wspomina, że zdania typu: „dlaczego pani nie przyszła wcześniej?” były do niej wypowiadane ze szczerym współczuciem. Te kobiety mówiły tak do niej, paradoksalnie, z dobrego serca. Po prostu dały sobie zrobić wodę z mózgu, że "to" jeszcze nie jest człowiek. Dzisiaj okłamywać rodziców jest już trochę trudniej. Na USG wyraźnie już widać, jak nawet maleńkie dzieci, o długości ciała mniejszej niż 4 cm, mają już ukształtowane nóżki i ręce, albo jak fikają koziołki w macicy matki. No i są wystawy takie jak w Wodzisławiu. Zamiast się na nie wkurzać, czas wyciągnąć z nich wnioski.
Przeczytaj też informację: "Wybierz życie" w Wodzisławiu