Z Piekar powinien wyjść ruch rewindykacji niedzieli! Niech po raz kolejny rozlegnie się na tym wzgórzu apel: „Niedziela jest Boża i nasza!"
V. Błogosławiony papież Jan Paweł II, duchowo nieustannie obecny w Piekarach, pisał, że na współczesnej kulturze ciągle jeszcze ciąży „[…] dziedzictwo przeszłości, kiedy […] nie uznawano godności [kobiet], lekceważono ich prawa, a nierzadko spychano [je] na margines życia społecznego. [I] Te uwarunkowania nie pozwalały im być do końca sobą i zubożyły całą ludzkość, pozbawiając ją cennych duchowych bogactw.
Ten sam pogląd w angielskim filmie pod tytułem „Męska historia” wygłasza do uczniów nauczycielka historii. Używa mocnych słów: „Czym jest historia? To komentarz na temat ciągłej nieudolności mężczyzn. Czym jest historia? To kobiety podążające za mężczyznami z miotłą i szufelką”. Tak, historia nie docenia kobiet, a tyle przecież im zawdzięcza! Od wieków przypomina o tym Kościół ogłaszając świętymi kobiety, które w piękny, szlachetny, zgodny w Bożą wolą sposób, zrealizowały swe powołanie; które pod wpływem Ducha zmieniały oblicze ziemi, budując kulturę i cywilizację życia i miłości.
Dziedzictwo świętych kobiet, znanych i nieznanych z imienia, trwa, ponieważ znalazły one kontynuatorki swego życia pośród dziś żyjących kobiet, pośród was. Nie brakuje bowiem „niewiast dzielnych” (por. Prz 31,10), które są świadome powołania, jakim obdarzył je Bóg; które są świadome daru, jaki został im przez Boga powierzony – a jest nim człowiek, jego życie i szczęście. Takie „niewiasty dzielne” są niezastąpionym oparciem i źródłem duchowej siły dla innych. Takim właśnie „dzielnym niewiastom” wiele zawdzięczają rodziny, całe narody, zawdzięcza Kościół.
A ponieważ w naszej epoce zdobycze wiedzy i techniki pozwalają osiągnąć nieznany przedtem stopień dobrobytu materialnego dla jednych, co niestety niesie ze sobą równoczesne zepchnięcie na margines drugich, potrzebne są kobiety, które uratują nas od zaniku wrażliwości na człowieka, na to, co ludzkie. Nowe zastępy kobiet w bieli są bardzo potrzebne. Potrzebne są kobiety święte, dzięki którym objawi się ów „kobiecy geniusz”, chroniący człowieka w każdej sytuacji, dlatego, że jest człowiekiem. I dlatego, że największa jest miłość! (1 Kor 13,13).VI.
Drogie Siostry w Chrystusie,
Trzeba, żeby wasz „kobiecy geniusz” dzisiaj jeszcze mocniej i wyraźniej wyrażał się w wymiarze społecznym: w „nadawaniu pełnej godności życiu małżeńskiemu i macierzyństwu” oraz w „zapewnieniu kulturze wymiaru moralnego”. Każda w Was ma w tych przestrzeniach wiele do ofiarowania społeczeństwu, ponieważ macierzyństwo nie ogranicza się do funkcji biologicznej i wychowawczej, ale sięga głębiej - polega na „rodzeniu” w sensie duchowym. Polega na budowaniu domu, jako relacji - więzi. Ktoś powiedział, że mężczyźni prowadzą wojny w obronie domów, ale to kobiety domy odbudowują na powojennych zgliszczach. Proszę Was o wytrwałość w budowaniu - czasem na ruinach współczesności - takich domów, domowych kościołów, pełnych dobra, światła i wiary.
Przykładem i świadectwem wiary wychowujcie dzieci w miłości i w poczuciu odpowiedzialności za społeczeństwo i Kościół. To w waszych rękach są przyszłe powołania do kapłaństwa i życia zakonnego, których tak bardzo dzisiaj potrzeba.
Przejawem miłości niech będzie wzajemna solidarność i wsparcie okazywane sobie nawzajem w trudnych momentach życia. I nie chodzi tutaj o wielkie słowa, ale o małe gesty: o modlitwę za kogoś, kto jej potrzebuje, jak zagubione kobiety i mężczyźni pogrążeni w uzależnieniach od pornografii, prostytucji, hazardu, internetu czy używek; jak organizowanie się w dobrym celu i zaangażowanie, aby ocalić kogoś, kogo życie jest zagrożone, jak owa Asia Bibi, matka pięciorga dzieci, Pakistanka skazana na karę śmierci tylko za to, że jest chrześcijanką. Jej los zależy od drobnego gestu, jakim jest podpisanie petycji o jej ułaskawienie. Przejawem miłości i solidarności, „nadawania moralnego wymiaru życiu społecznemu” może być także podzielenie się swoją własną krwią z kimś, komu jest ona niezbędna do życia. Umożliwia to ambulans stacji krwiodawstwa zaparkowany przy piekarskim wzgórzu.
Każdy z tych, z pozoru niewielkich gestów, stanowi ogromny krok na drodze wskazywanej przez Maryję, na drodze naśladowania Jej Syna, Jezusa Chrystusa.