Ogniskiem powstańczym w Nieboczowach nad Odrą mieszkańcy gminy Lubomia uczcili 90. rocznicę powrotu części Górnego Śląska do Polski.
4 lipca 1922 r. wojska polskie wkroczyły na ziemię wodzisławską – do ostatniej strefy Śląska przyznanej Polsce po plebiscycie i III Powstaniu Śląskim. Natomiast 15 lat później 4 i 5 lipca 1937 r. w Lubomi obchodzono 25-lecie chóru „Lutnia”. Śpiewacy i powstańcy lubomscy z pewnością nieprzypadkowo wybrali te daty na uroczystości jubileuszowe, które miały patriotyczny charakter. Wówczas to chórzyści bezpośrednio po nabożeństwie w miejscowym kościele złożyli wieńce na grobach założyciela chóru Józefa Grzybka oraz członka Wilhelma Grzybka, który zginął w III powstaniu śląskim. Wzorem swoich poprzedników uczestnicy ogniska powstańczego złożyli wiązankę biało-czerwonych kwiatów i zapalili znicz pod tablicą ku czci ks. Józefa Wajdy – wybitnego działacza społeczno-narodowego pochodzącego z Nieboczów.
Powstańcze ognisko było okazją do „godek o starych Polokach”. Zaproszeni zostali państwo Szymurowie – córka i zięć Wilhelma Meisla, ostatniego powstańca śląskiego, który zmarł w 2009 r. w wieku 105 lat. Pochodził z Turzy Śląskiej, gdzie jego ojciec miał piekarnię. Augustyn Meisel jako szef miejscowej organizacji POW Górnego Śląska zaprzysięgał powstańców w swojej piekarni przy piecu chlebowym. Właśnie ten fakt – o znaczeniu wręcz symbolicznym – stał się inspiracją projektu „Do kraju tego, gdzie kruszynę chleba...” realizowanego przez Gminny Ośrodek Kultury w Lubomi, którego celem jest uczczenie powstań śląskich i 90. rocznicy zjednoczenia Ognisko powstańcze w Nieboczowach Marek Jakubiak Śląska z Polską. Patronat nad tą inicjatywą objął ks. arcybiskup Wiktor Skworc – Metropolita Katowicki. Wilhelm Meisel został również zaprzysiężony przez ojca – początkowo jako młody synek pełnił głównie służbę kurierską dostarczając rozkazy i meldunki. Podczas okupacji hitlerowskiej rodzina Meislów pomagała więźniom filii obozu Auschwitz znajdującej się w Kolonii Fryderyk potajemnie przekazując im chleb. Państwo Szymurowie opowiadali wiele anegdotycznych faktów z życia Wilhelma Meisla. Był bardzo sprawny do końca swojego długiego życia a mając już ponad 90 lat sam jeździł samochodem do Wisły. Gdy kiedyś miał stłuczkę rodzina prosiła policjantów – w trosce o bezpieczeństwo ojca – by cofnęli mu prawo jazdy. Jednak policjanci odpowiedzieli, że nie ma do tego podstaw – sprawcą kolizji był kierowca innego samochodu.
Postać ks. Józefa Wajdy przybliżył dyrektor GOK Marek Jakubiak. Ten wielki syn śląskiej ziemi pochodzący z Nieboczów prowadził swoją działalność w Kielczy, gdzie był proboszczem. Założył tam w 1890 r. Związek Katolickich Robotników a potem poparł czynnie powołanie Związku Wzajemnej Pomocy Chrześcijańskiej Robotników Górnośląskich w Zawadzkiem. Był też inicjatorem utworzenia Banku Ludowego w Strzelcach Opolskich. Dzięki swoim zasługom w obronie ludu śląskiego Ognisko powstańcze w Nieboczowach Marek Jakubiak został wybrany posłem do Reichstagu. Jak podaje Paweł Porwoł w swojej publikacji na temat ks. Wajdy wygłosił tam tylko jedną mowę, ale odbiła się ona szerokim echem nie tylko w Niemczech – pisała o niej również prasa w Warszawie. Mowa ta miała charakter oskarżycielski – ks. Wajda mówił o krzywdach jakich doznawali śląscy robotnicy, o niskich płacach, braku miejsc pracy, zwalnianiu za udział w strajkach, o prześladowaniach polskich organizacji i stowarzyszeń, zabranianiu śpiewania polskich pieśni, zwalnianiu z pracy za udział w wiecach, obrażaniu ludzi za to, że są Polakami i gorliwymi wyznawcami wiary katolickiej. Śląsk jest, był i będzie polski – bo tam od wieków prawowitym gospodarzem jest polski lud – dobitnie stwierdził ks. Wajda. Jego działalność przez Niemców nie została zapomniana – po podziale Śląska Kielcza pozostała za kordonem. Nie chciał opuścić swoich parafian, ale niemieccy bojówkarze atakowali go kilkakrotnie i przykładając pistolet do piersi kazali się wynosić do Polski. Przy kolejnym ataku uratowali go parafianie, ale nie chcąc podzielić losu ks. Strzybnego i innych polskich kapłanów zamordowanych przez Niemców wyjechał do Hajduk Wielkich. W listopadzie 1922 r. został wybrany przez Polaków z Opolszczyzny do sejmu pruskiego i górnośląskiego sejmiku prowincjonalnego. Był już jednak chory – zmarł 3 lutego 1923 r. niedługo po powrocie z pierwszej sesji sejmu w Berlinie.
Bojowe stanowisko powstańcze i uzbrojenie, jakiego używali powstańcy śląscy Marek Jakubiak Dzięki udostępnieniu rekwizytów przez Grupę Rekonstrukcyjno-Historyczną Powstaniec Śląski z Wodzisławia przygotowane zostało bojowe stanowisko powstańcze, można było się zapoznać z umundurowaniem i uzbrojeniem używanym przez powstańców. Atrakcją dla dzieci była możliwość przymierzenia hełmów z tamtej epoki oraz replik powstańczych karabinów.
W powstańczym ognisku wzięli udział śpiewacy i muzycy – zarówno z zespołu „Johanki” z Nieboczów oraz chóru „Lutnia” z Lubomi. Śpiewali oni wspólnie powstańcze i śląskie pieśni a spotkanie stało się również okazją do rozmów o ożywieniu działalności śpiewaczej. Oprócz strawy duchowej nie zabrakło też czegoś dla wzmocnienia ciała. Były kiełbaski z grilla oraz przygotowany przez GOK „powstańczy kociołek”.
Niedawno GOK zorganizował turnieje sportowe im. Oddziałów Młodzieży Powstańczej dla dzieci i młodzieży. Przedszkolacy z Lubomi i Syryni rywalizowali w takich konkurencjach zręcznościowych jak „noszenie granatu” (czyli piłeczki pingpongowej) czy bieg po równoważni. Turniej dzikich drużyn piłkarskich odbył się na boisku w Grabówce. Wzięły w nim udział zespoły z Grabówki, Lubomi i Syryni. Statuetki i nagrody ufundował GOK.