Papier staje się kruchy, fotografie blakną, a wspomnienia się zacierają...
Radę, jak temu przeciwdziałać, oferuje Biblioteka Śląska, która zaprasza mieszkańców regionu do stworzenia Metropolitalnego Archiwum Rodzin. – To nasza misja. Biblioteka nie tylko powinna gromadzić i udostępniać zbiory, ale przede wszystkim je archiwizować – wyjaśnia Sylwia Błaszczyk z Działu Ochrony, Konserwacji i Archiwizacji Zbiorów BŚ.
Pamiątka z dzieciństwa
– Najlepiej nasz cel obrazuje historia prof. Krystyny Heskiej- -Kwaśniewicz. Przeglądając księgę wpisów, które zostawiają odwiedzający, natrafiliśmy na notkę: „Krysia Heska, klasa 3”. Dziś szanowana pani profesor jako dziecko była naszym gościem. Nawet nie pamiętała tego, że tak się utrwaliły jej odwiedziny – zdradza prof. Jan Malicki, dyrektor BŚ. – To ilustruje ciągłość historyczną, którą chcemy osiągnąć.
Dlatego na Kiermaszu Wydawców Katolickich zaprosiłem do naszego stoiska grupę podopiecznych Specjalnego Ośrodka Wychowawczego sióstr jadwiżanek. Kto wie, kim będą w przyszłości te dzieciaki? – zastanawia się prof. J. Malicki. Śląskich rodzin portret własny – chciałoby się rzec o pomyśle. Pracownicy chcą nie tylko ocalić od zapomnienia listy, fotografie i inne pamiątki. Ich celem jest także stworzenie bazy, która za kilkanaście lub kilkadziesiąt lat pozwoli badaczom na ocenę, jak zmieniały się śląskie rodziny. Metropolitalne Archiwum Rodzin będzie powstawać tak długo, jak długo będą zgłaszać się chętni. Pierwszym testem był VIII Kiermasz Wydawców Katolickich. Znalazło się na nim miejsce na stoisko pracowników biblioteki, którzy robili zdjęcia całym rodzinom, skanowali stare fotografie i pieczołowicie opisywali przekazane pamiątki. – Z każdym darczyńcą podpisujemy umowę, która umożliwi nam późniejsze udostępnianie zbiorów – wyjaśnia S. Błaszczyk.
Uchwycić moment
Jak dołączyć do archiwum? To proste – wystarczy zebrać pamiątki, które chcemy udostępnić BŚ i przyjść do jej siedziby. – Tutaj pracownicy na pewno pokierują dalej. Można też zapytać o Dział Ochrony, Konserwacji i Archiwizacji Zbiorów – radzi Sylwia Błaszczyk. Ważne, by przyjść jak najlepiej przygotowanym. Pracownikom biblioteki zależy, żeby zdjęcia były starannie opisane: kto na nich jest, kiedy i gdzie zostały zrobione. – Pamięć jest ulotna, sama się o tym przekonuję. Mam w domu zdjęcia, które już tylko ja potrafię rozszyfrować – mówi Sylwia Błaszczyk, również mająca zamiar powierzyć swoje wspomnienia kolegom z działu BŚ. Dla tych, którzy będą brali udział w tworzeniu archiwum, biblioteka ma jeszcze jedną niespodziankę – cała dokumentacja, poddana przez pracowników digitalizacji, zostanie przekazana ofiarodawcom. W ten sposób zyskają archiwum bardziej odporne na działanie czasu. Tę formę zachowania pamięci wybrała już m.in. rodzina Dubielów, która przed wojną zarządzała Chorzowem. Zgłosił się także potomek mieszkańców Śląska Cieszyńskiego, którzy w 1945 r. wyemigrowali najpierw do Monachium, a później do Stanów Zjednoczonych. On także chce uzupełnić archiwa BŚ. – Jerzy Łuka przekazał nam dokumentację swojej rodziny, prowadzoną od XVII wieku. Są w niej m.in. wszystkie plany linii kolejowej w Brazylii, którą budował jego dziadek Teofil Wierzbowski – dodaje prof. Jan Malicki. Czy dzięki temu można już coś powiedzieć o śląskich rodzinach? Na pewno na pierwszy plan wybija się ich wielopokoleniowość. Do zdjęć wykonywanych przez pracowników BŚ stają całe rodziny, jedna z pań przyszła z synową i wnukami. – Boję się teraz dokonywać uogólnień. Naszym zadaniem jest raczej uchwycić pewien moment historyczny. Resztą zajmą się naukowcy – zastrzega prof. Jan Malicki.
Wyraź swoją opinię
napisz do redakcji:
gosc@gosc.plpodziel się