O cudach, dowodach na świętość ks. Franciszka Blachnickiego w przypadającą dziś 31. rocznicę jego śmierci mówią: postulator jego procesu beatyfikacyjnego bp Adam Wodarczyk oraz następca ks. Blachnickiego na stanowisku lidera ruchu oazowego ks. Henryk Bolczyk.
- To było 29 sierpnia 1960 r. - mówi bp Wodarczyk. Tego dnia komunistyczna bezpieka zlikwidowała centralę Krucjaty Wstrzemięźliwości - ruchu, który liczył już wówczas 100 tys. ludzi i któremu ks. Blachnicki oddał trzy lata życia. Akcja policji politycznej praktycznie starła Krucjatę z powierzchni ziemi. Tak się przynajmniej wydawało. Sam ks. Franciszek został aresztowany. Esbecy wyprowadzili go z siedziby Krucjaty, która znajdowała się w Katowicach przy ul. Jordana - w miejscu, w którym dziś wznosi się gmach Wydziału Teologicznego Uniwersytetu Śląskiego, a tuż obok znajduje się redakcja "Gościa Niedzielnego".
- Wychodząc, ks. Blachnicki spojrzał na figurę Matki Bożej i powiedział: "To jest dzień wielkiego zwycięstwa Niepokalanej" - opowiada bp Wodarczyk. - Żeby w takiej chwili wypowiedzieć takie słowa, trzeba być człowiekiem heroicznym - dodał biskup, który także stał na czele Ruchu Światło-Życie, a więc był - obok. ks. Bolczyka - jednym z następców ks. Blachnickiego.
Bp Adam Wodarczyk z portretem ks. Blachnickiego Roman Koszowski /Foto Gość Sam ks. Bolczyk też mówi o "cudzie, który go porwał". Był to cud jakby rozłożony na raty. Najpierw w 1968 r. ks. Henryk usłyszał od swego kolegi z katowickiej parafii mariackiej ks. Damiana Zimonia (późniejszego arcybiskupa): "Byłem na oazowych rekolekcjach kapłańskich w Krościenku i wiele mi to dało. Dobrze, żebyś i ty na nie pojechał". Tak się też stało. - Najpierw uderzyła mnie powtarzana przez ks. Blachnickiego definicja człowieka. To, że może on zrealizować siebie tylko poprzez bezinteresowny dar z siebie. Potem uderzyła mnie jego wizja żywego Kościoła. Musiałem zadać sobie pytanie, czy ja, kapłan z 6-letnim stażem, idę przez życie z taką wizją Kościoła. Musiałem sobie odpowiedzieć, że... nie. Było to porywające, ale i tak opierałem się 3 lata - przyznaje późniejszy szef ruchu oazowego. Dopiero w 1972 r. dokonało się coś, co można by chyba nazwać "nawróceniem duszpasterskim". Podczas kolejnych, zaledwie 4-dniowych rekolekcji ks. Bolczyk dał się w pełni ogarnąć całościowej wizji Ruchu Światło-Życie. - Dla mnie był to cud, który mnie porwał - wspomina ks. Henryk, który mieszka dziś w niemieckim Carlsbergu, miejscu śmierci ks. Blachnickiego.
Ks. Henryk Bolczyk HENRYK PRZONDZIONO /Foto Gość
Franciszek Blachnicki urodził się w 1921 r. w Rybniku. Przed wojną mieszkał w Tarnowskich Górach. Był harcerzem. Brał udział w kampanii wrześniowej 1939 r., a następnie prowadził działalność konspiracyjną. W 1940 r. został aresztowany i wywieziony do obozu koncentracyjnego w Oświęcimiu. W 1942 r. został skazany na karę śmierci, zamienioną następnie na 10 lat więzienia. Podczas pobytu w więzieniu w Katowicach dokonało się jego cudowne nawrócenie na osobową wiarę w Chrystusa. Po zakończeniu wojny wstąpił do Śląskiego Seminarium Duchownego, a w 1950 r. przyjął święcenia kapłańskie. W latach 1954-1956 uczestniczył w pracach tajnej kurii katowickiej i organizował powrót wygnanych biskupów śląskich do diecezji. Pracował też w redakcji "Gościa Niedzielnego". Od 1957 r. prowadził społeczną akcję trzeźwościową pod nazwą "Krucjata Wstrzemięźliwości". Jej centrala została w 1960 r. zlikwidowana przez SB, a sam ks. Blachnicki po kilkumiesięcznym pobycie w areszcie został skazany na 3 lata więzienia w zawieszeniu.
ks. Franciszek Blachnicki
Wielki wizjoner Kościoła. Na zdjęciu: w Krościenku w 1977 roku.
rep. Henryk Przondziono/GN
W 1961 r. rozpoczął studia na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. Otrzymał tytuł doktora, a następnie habilitował się. W latach 1964-1972 pracował na KUL, gdzie współorganizował Instytut Teologii Pastoralnej. Założył m.in. Krucjatę Wyzwolenia Człowieka, Centrum Ewangelizacji Światło-Życie w RFN oraz Chrześcijańską Służbę Wyzwolenia Narodów. Największą z założonych przez niego organizacji jest Ruch Światło-Życie, zwany popularnie ruchem oazowym. Zmarł 27 lutego 1987 r. w Carlsbergu. Jego ciało zostało później przeniesione do oazowego ośrodka w Krościenku. Obecnie toczy się jego proces beatyfikacyjny.
#Niemcy, #Carlsberg: w tym pokoju 31 lat temu zmarł ks. Franciszek #Blachnicki, założyciel Ruchu Światło-Życie (oazy). Minąłem się z nim o trzy lata... Zawdzięczam mu zrozumienie Kościoła i... wiele więcej.
— Tomasz Kycia ن (@ThomasKycia) 27 lutego 2018
Czy jego duszpasterska wizja została doceniona przez Kościół w Polsce? pic.twitter.com/78BPuXiI41