Nacinanie tego świata

- Musimy być obecni w świecie. Możemy pomóc Chrystusowi przez obecność w świecie, nie przez wycofanie! - mówił w homilii na męskiej pielgrzymce piekarskiej arcybiskup wrocławski Józef Kupny.

Abp Kupny mówił w homilii w Piekarach o... nacinaniu sykomor. To owoce, rosnące w Ziemi świętej; nacinał je m.in. prorok Amos. Abp Kupny cytował słowa św. Bazylego, że tylko owoce sykomory, które zostaną nacięte przed zbiorem, są smaczne. Chodzi o to, że musi z nich wyciec sok.

Sykomory były więc porównywane do świata pogańskiego, który - bez Jezusa - też nie ma smaku.

- Jeśli sykomorę uda się naciąć przez Słowo przez duże "S" - przez Chrystusa - wówczas staje się smakowita i przydatna. Moi drodzy, we współczesnym świecie to my mamy być tymi, którzy ten owoc nacinają. Tymi, którzy pozwalają, żeby sok wypłynął, a owoc nadawał się do spożycia. My mamy nacinać Słowem Ewangelii, szczególnie tych, którzy są daleko od Pana Boga - mówił abp Kupny. - Musimy głosić Ewangelię, aby dokonało się nacięcie tego świata, który jest nieraz daleko od Pana Boga - dodał.

Metropolita wrocławski podkreślał, że ma to się przez nas dokonywać za pomocą... dawania świadectwa.

- Czyli my musimy być obecni w świecie. Możemy pomóc Chrystusowi przez obecność w świecie, nie przez wycofanie. Nie możemy ulec pokusie ucieczki od problemów tego świata. Wszędzie musimy być obecni, żeby przepełniać duchem Ewangelii ten świat, miejsce pracy, wszystkie miejsca, gdzie jesteśmy. Żeby wnosić tam nowość Ewangelii. Przykład daje nam Jezus Chrystus, który nie zbawił świata stojąc na zewnątrz - powiedział.

Przywołał też scenę Wniebowstąpienia. Uczniowie długo wpatrywali się wtedy w niebo - do momentu, w którym podeszło do nich dwóch mężów w lśniących szatach i wyrwało ich z tego stanu. Wtedy wrócili do Jerozolimy, a później zaczęli głosić Ewangelię całemu światu. Mówił, że w życiu konieczne jest zarówno wpatrywanie się w niebo, jak i twarde stąpanie po ziemi - jedno i drugie.

Abp Józef Kupny nawiązał też do aktualnych w Polsce spraw społecznych.

- W ostatnim czasie wiele czyni się dla polepszenia sytuacji naszych rodzin. Program 500+ jest na pewno wielkim wsparciem dla rodzin i za to należą się rządowi słowa uznania. Ale w dalszym ciągu rodziny czekają - o czym była już mowa - na wolne niedziele. Wolna od pracy niedziela nie jest tylko problemem pracownika, ale rodziny, która chce ten dzień spędzić ze sobą. To jest problem dzieci, które czekają na mamę. Męża, który chce ten jeden dzień w tygodniu być ze swoją żoną. Warto przypomnieć słowa bp Bednorza z czasów, kiedy sprzeciwialiśmy się czterobrygadowemu systemowi pracy na kopalniach. Mówił wtedy: "Niedziela jest Boża i nasza". W kontekście uroczystości Wniebowstąpienia powiemy: Boża, bo niedziela jest dniem, w którym w szczególny sposób patrzymy w niebo. Zostawiamy troski dnia codziennego, by spotkać się z Bogiem. By spotkać się na Eucharystii. I jednocześnie jest nasza, bo chcemy mieć czas dla siebie. Chcemy mieć czas dla naszych bliskich - powiedział.

Wspominał też czasy, kiedy na Śląsku w niedziele ludzie całymi rodzinami odwiedzali swoich dziadków i innych krewnych. Dzisiaj jednak więzi międzypokoleniowe bardzo się rwą. - Jeśli chcemy odbudować więzi międzypokoleniowe, sąsiedzkie, musimy odważyć się na wprowadzenie niedziel wolnych od pracy - powiedział.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..