W uroczystościach upamiętniających ofiary stanu wojennego w Katowicach udział weźmie prezydent Andrzej Duda.
Mszy w kościele Podwyższenia Krzyża Świętego o 16.00 przewodniczyć będzie abp Wiktor Skworc. Po niej odbędą się uroczystości pod krzyżem-pomnikiem przy kopalni "Wujek", upamiętniającym 9 zabitych górników.
Pacyfikacja Kopalni "Wujek" odbyła się 35 lat temu, 16 grudnia 1981 r. Była odpowiedzią na strajki górników za wprowadzenie stanu wojennego. Funkcjonariusze komunistycznego reżimu zabili 6 górników, 3 kolejnych zmarło w wyniku odniesionych ran, kilkudziesięciu innych zostało rannych.
Funkcjonariusze milicyjni celowali - jak później się przechwalali - "na łeb i na komorę", jak na polowaniu.
Według najostrożniejszych danych, siły milicyjno-wojskowe użyte w bezpośrednim natarciu wyniosły 2079 osób, czyli 5 kompanii ZOMO, 2 kompanie ORMO, 1 kompanię NOMO, 7 armatek wodnych, 3 kompanie po 10 bojowych wozów piechoty i 1 kompanię czołgów. Dodatkowo do dyspozycji dowódcy zostawiono pluton specjalny ZOMO.
Funkcjonariusze komunistycznego reżimu zabili 9 górników: Jana Stawisińskiego, Zenona Zająca, Joachima Gnidę, Józefa Czekalskiego, Krzysztofa Gizę, Ryszarda Gzika, Bogusława Kopczaka, Andrzeja Pełkę i Zbigniewa Wilka; 21 zostało rannych. Rannych zostało także 41 milicjantów i żołnierzy.
Rok 2016 w województwie śląskim jest Rokiem Pamięci Ofiar Pacyfikacji KWK "Wujek".
"Zobaczyłam Józka Gizę, który na migi mnie przywoływał, a stał przy bramie wąskotorówki (obecnie nieistniejącej). Podeszłam, a on: - Pani Czesiu, dziękuję za wszystko. Za co Krzysiu? (tak go nazywano w domu i w pracy). - A, za te trzy dni, za herbatę, za wszystko. Był niesamowity hałas od huków petard (...). Przez siatkę płotu nadstawiłam twarz, a on pocałował mnie w lewy policzek. Zdziwiona spojrzałam, a on powiedział: - Jakby mnie zabili, to ten pocałunek odda pani mojej mamie. Nie przypuszczałam, że będzie to nasze ostatnie w życiu spotkanie" - to fragment książki "Kopalnia Wujek. 13-16 grudnia 1981 roku" Tomasza Nowary.
Przeczytaj także: