Znany benedyktyn mówił w Katowicach o końcu chrześcijaństwa i znakach.
W krypcie katedry odprawił Mszę św. i wygłosił konferencję. Jak się okazało, nie tylko dla studentów.
Na kanwie dzisiejszej Ewangelii pytał, czy żyjemy w czasach ostatecznych. Odnosząc się do ostatnich tragedii i kataklizmów, zastanawiał się, "czy to już".
– Jako benedyktyn zwróciłem uwagę na jedną rzecz. Otóż, w czasie wszystkich wcześniejszych klęsk, jakie nawiedziły świat, a zwłaszcza Europę, jedna świątynia cały czas trwała. To bazylika św. Benedykta w Nursji, niedaleko Rzymu. Ten święty jest patronem Europy, życia monastycznego i odrodzenia religijności. Od VI wieku aż po czasy współczesne – mówił zakonnik.
– A w tym roku bazylika się zawaliła. Została tylko fasada, a za nią tylko kupa gruzu. Ocalała figura św. Benedykta, która stoi na placu w centrum miasta. Niektórzy mówią, że to jakiś znak. Że nasza kultura chrześcijańska się wali. Że już się zawaliła...– dodał.
– A może przyjdzie czas, że tak jak tamci benedyktyni modlili się na gruzach bazyliki w Nursji, tak my, chrześcijanie, będziemy się modlić się na gruzach bazyliki św. Piotra w Rzymie? Niewykluczone. Wiele świątyń, bazylik w Rzymie zostało naruszonych, nawet św. Pawła za Murami – kontynuował.
– Niemożliwe? Hmmm... Świątynia jerozolimska też była chlubą Żydów. Nazywano ją świątynią Pana. Mówiono: "nic nam nie grozi, bo Jahwe jest z nami". A Jezus powiedział potem tak: "Zaprawdę, powiadam wam, nie zostanie tu kamień na kamieniu, który by nie był zwalony" – zastanawiał się.
Dlatego zachęcał, by popatrzeć przede wszystkim na swoją duszę i zapytać o jej stan. Bo – jak tłumaczył – nie mamy do czynienia z wielkim kataklizmami na co dzień, ale w naszej duszy cały czas coś się dzieje. – Możemy zapytać: "Panie Boże, dlaczego nie jestem zawsze taki jak jestem czasami? – zastanawiał się.
Zebranej młodzieży mówił też o pięknie sakramentu małżeństwa i jego podobieństwie do więzi Chrystusa z Kościołem. Zauważył, że w wielu językach łacińskich "kościół" jest rodzaju żeńskiego. – Spotkałem się kiedyś z dopiero co poślubioną kobietą, która powiedziała mi: "Ja się staram, żeby mój mąż był dzisiaj bardziej szczęśliwy niż wczoraj, a jutro, żeby był bardziej szczęśliwy, niż dzisiaj. Tu nie chodzi o przymus, ale o szczęście w imię miłości. Czasem niepotrzebnie denerwujemy się o drobnostki. I co potem? Piąta żona, szósty mąż – mówił.
W drugiej części spotkania wygłosił konferencję "Wyleciała dusza z ciała... i co dalej", w której przekonywał, że troska o wnętrze i duszę jest bardzo ważna.