Abp Wiktor Skworc przewodniczył Eucharystii z okazji 25-lecia działalności Zakonu Maltańskiego na Śląsku, w intencjach Związku Podhalan, ratowników górniczych, maltańskich i morskich.
Od polowej Eucharystii na panewnickiej Kalwarii rozpoczęły się obchody 25-lecia obecności Zakony Maltańskiego na Śląsku.
Swoje święto obchodzili również Podhalanie, którym abp Skworc pobłogosławił sztandar. – Jest to pierwszy sztandar z podobizną św. Franciszka – zaznacza o. Alan Rusek OFM, proboszcz panewnickiej parafii.
Jedną z intencji Mszy św. była modlitwa za ratowników górniczych, maltańskich i morskich. – Chcielibyśmy sprezentować nowy ambulans – tak bardzo potrzebny w trudnej pracy ratownika medycznego. Na ten cel zostanie przeznaczona dzisiejsza kolekta – mówił proboszcz parafii na rozpoczęcie Eucharystii.
W homilii metropolita katowicki podziękował maltańczykom za ich zaangażowanie w diecezji. – Dziś chciałbym spłacić podziękowaniem, modlitwą i błogosławieństwem szczególny dług wdzięczności za działalność Zakonu Maltańskiego na terenie Górnego Śląska, rozpoczętą w roku 1991. 25 lat działalności Zakonu Maltańskiego na naszym terenie to czas intensywnej pracy na rzecz potrzebujących. To, używając pojęć papieża Franciszka, docieranie do ludzi na peryferiach – powiedział.
Wymieniając pola działalności zakonu i obszary, które wspierają, abp Skworc zauważył, że „poza działaniami na polu charytatywnym Zakon Maltański rozwijał w terenie struktury medyczne Pomocy Maltańskiej”.
– Największym sprawdzianem postawy maltańskiej wobec tragedii ludzkiej było przeprowadzenie akcji niesienia pomocy w czasie katastrofy budowlanej na terenie Międzynarodowych Targów Katowickich w dniu 28 stycznia 2006 roku (…). Trzeba też wspomnieć, iż medycznie zabezpiecza wszelkie uroczystości religijne, np. piekarskie pielgrzymki. Wszędzie, gdzie maltańczycy są obecni, pokazują, jak ważna jest realizacja dewizy: "obrona wiary i pomoc potrzebującym" – mówił metropolita katowicki.
Nawiązując do liturgii słowa niedzieli, abp Skworc podkreślił, że najbardziej korzystną inwestycją w przyszłość są uczynki miłosierdzia.
– Kiedy staniemy przed Bogiem twarzą w twarz, nic nie będą znaczyły ani nasze pieniądze, ani stopnie naukowe, ani sukcesy zawodowe. Liczyć się będzie tylko kapitał miłości miłosiernej i czynów, bezinteresownie ofiarowany Chrystusowi żyjącemu w ubogich. Liczyć się będzie nie to, ile zgromadziłeś, ale ile dałeś nie tylko pieniędzy, ale siebie, swego czasu, zaangażowania, poświęcenia – wyliczał.