Homilia metropolity katowickiego na rozpoczęcie Zjazdu Polsko-Węgierskiego.
Katowice, Katedra Chrystusa Króla, 21. 03. 2015 r.
1. Przed nami dzień przyjaźni polsko-węgierskiej. Historia pisze go nie od dziś, a wieki dziejów relacji „dwóch bratanków” jak chętnie o sobie mówimy, są dowodem na to, że przyjaźń jest możliwa: istnieje między ludźmi, między narodami… Z narodem węgierskim wiele nas łączy: historia – ta bardzo odległa i ta najnowsza. Łączą nas święci i władcy; łączy nas przynależność do europejskiej kultury i tradycji oraz lata zmagań z systemem komunistycznym.
To m.in. stąd, z Katowic, w roku 1956 wyruszały na Węgry transporty z pomocą dla narodu węgierskiego, który zmagał się z okupacją sowiecką i walczył o wolność i niepodległość.
Dzisiejsza uroczystość to wydarzenie historyczne i niezwykłe, jak niezwykłe były postaci Henryka Sławika i Józefa Antalla, które – wydobyte z niepamięci – potwierdzają historyczną prawdę o braterstwie naszych narodów, podobieństwie i analogii ich losów, a dziś wpływają na współczesność, tym samym kształtując przyszłość.
Ze zrozumiałych względów – i tu proszę o wyrozumiałość naszych węgierskich przyjaciół i gości – postacią naszej szczególnej uwagi będzie dzisiaj nasz rodak, Henryk Sławik, pochodzący ze wsi Szeroka (dziś to dzielnica miasta Jastrzębie Zdrój). Trudno opisywać szczegółowo etapy drogi Henryka Sławika, która doprowadziła go tego, że stał się „bohaterem trzech narodów”: polskiego, żydowskiego i węgierskiego. Mocną lekcję patriotyzmu otrzymał podczas powstań o przyłączenie Górnego Śląska do Polski, w których brał udział. W działalności publiczno-politycznej najważniejsza dlań była Ojczyzna i sprawiedliwość społeczna. W jakimś sensie Henryk Sławik ucieleśniał pozytywne cechy przypisywane Ślązakom, jak: odpowiedzialność, pracowitość oraz coś, co było znamienne dla niemal całego pokolenia urodzonego w niewoli. W życiu Sławika odzyskana niepodległość była jego osobistym zobowiązaniem, aż do ofiary własnego życia.
2. Każdy człowiek patrzy na życie i śmierć poprzez pryzmat swoich przekonań, światopoglądu, wiary. Tak było pewnie i w życiu Henryka Sławika: jako socjalista zmagał się – i to czasem bardzo radykalnie i konkretnie – o sprawiedliwość społeczną. Krytykował instytucje II Rzeczpospolitej. Kościoła ni kleru też nie oszczędzał. Nie był jednak zaślepionym ideologiem, niezdolnym do rewizji swoich poglądów.