O błogosławieństwie i niszczycielskiej mocy słowa mówił podczas homilii na piekarskim wzgórzu kard. Zenon Grocholewski, prefekt Kongregacji ds. Edukacji Katolickiej.
Kardynał zwrócił uwagę, że opanowanie języka pozwala nam kierować sobą, a słowem można uczynić bardzo dużo dobrego. - Czy ktokolwiek z nas nie doznał w swoim życiu dobroczynnej mocy przyjaznego słowa, zwłaszcza w chwilach trudnych? - pytał. Jednak słowem można czynić dużo dobrego, ale i słowem można czynić także dużo zła. - Najwięcej grzechów popełnia się chyba językiem - zauważył piekarski kaznodzieja.
Prefekt Kongregacji ds. Edukacji Katolickiej tłumaczył, że najwspanialsze zadanie, jakie mogą spełnić nasze słowa, to przybliżanie innym Boga, prowadzenie ich do największego dobra. - Chcąc, by nasze słowa budowały dobro, musimy przede wszystkim kształtować nasze serca - mówił. - Ale nawet gdy serce jest niedoskonałe, trzeba umieć "ugryźć się w język", by powstrzymać się od powiedzenia czegoś, co dyktują nam nasze wady, by w ten sposób udaremnić im czynienie zła.
Tekst homilii wygłoszonej przez kard. Zenona Grocholewskiego w Piekarach Śląskich:
Dzisiejsze pierwsze czytanie wskazało nam na tryumf Maryi. Ukazało ją jako „Niewiastę obleczoną w słońce i księżyc pod jej stopami, a na jej głowie wieniec z gwiazd dwunastu”. I my tutaj w Piekarach Śląskich jesteśmy wobec niej pełni podziwu i uwielbienia.
Ewangelia święta zaś opisała początek drogi, która zakończyła się tym tryumfem, czyli scenę zwiastowania. Oto anioł Pański zwiastuje Maryi rzeczy niewiarogodne, że pocznie i porodzi Syna, który będzie wielki i będzie nazwany Synem Najwyższego, że Pan Bóg da Mu tron Jego praojca, Dawida i będzie panował nad domem Jakuba na wieki, a Jego panowaniu nie będzie końca, oraz że to wszystko stanie się za sprawą Ducha Świętego. Anioł oczekuje odpowiedzi Maryi.
Św. Bernard w jednym ze swoich kazań wczuwa się właśnie w tę sytuację, gdy anioł oczekuje odpowiedzi i błaga Maryję, by odpowiedziała „tak”. Mówi: „Wyczekuje anioł na odpowiedź. […] Oczekujemy i my, o Pani, na słowo zmiłowania, nieszczęśni i przygnieceni wyrokiem potępienia. Oto jest Ci ofiarowana cena naszego zbawienia: jeśli się zgodzisz, natychmiast będziemy wyzwoleni. […] Błaga Cię o to, Panno litościwa, nieszczęsny Adam wygnany z raju razem z nieszczęśliwym swoim potomstwem; błaga Cię Abraham, błaga i Dawid. O to się dopominają wszyscy pozostali święci ojcowie, którzy byli Twoimi przodkami, bo i oni mieszkają jeszcze w cieniu śmierci i mroku. Tego wyczekuje cały świat, do stóp Twoich się ścielący. […] Odpowiedz więc, Dziewico, co prędzej, odpowiedz aniołowi i nie zwlekaj; odpowiedz mu, a przez niego i Panu. […] Czemu się ociągasz? I czemu się lękasz? Uwierz, wyznaj i przyjmij. […] Oto upragniony przez wszystkie narody stoi z zewnątrz i kołacze do drzwi Twoich. Jeśli zaś Cię minie, bo się ociągasz, znów zaczniesz, bolejąc, szukać Tego, którego miłuje dusza Twoja. Powstań więc, pobiegnij i otwórz. Powstań przez wiarę, pobiegnij przez oddanie, otwórz przez wyznanie”.
I oto padają słowa odpowiedzi Maryi: „Oto ja, służebnica Pańska, niech mi się stanie według twego słowa”. Ta płynąca z wiary i zawierzenia odpowiedź Maryi to najbardziej twórcze słowa, jakie kiedykolwiek wypowiedział człowiek w całej historii ludzkości. One przemieniły dzieje ludzkości. One to bowiem, ze strony ludzkiej, sprawiły, że Syn Boży stał się człowiekiem, aby nas zbawić, otworzyć nam niebo, uczynić nas dziećmi Bożymi. Co za potęga tych słów! Dziękujemy Ci, Maryjo! Same te słowa wystarczyłyby, by wielbić Cię przez wszystkie pokolenia. Najbardziej twórcze słowa wypowiedziane w całych dziejach ludzkości.
Ale i wszystkie inne słowa wypowiedziane przez Maryję, jakie przekazali nam Ewangeliści – które zresztą można by spisać na jednej kartce papieru – wyrażały i sprawiały dobro. Pytanie Maryi podczas zwiastowania „Jakże się to stanie, skoro nie znam męża?”, zdradza jej otwarcie się na Boże słowo. W domu Elżbiety Maryja wypowiada wspaniały hymn: „Wielbi dusza moja Pana i raduje się duch mój w Bogu, moim Zbawcy….”. Ten hymn to wspaniałe uwielbienie Boga. Słowa skierowane do dwunastoletniego Jezusa w świątyni, „Synu, czemuś nam to uczynił? Oto Ojciec Twój i ja z bólem serca szukaliśmy Ciebie”, te słowa mówią nam o trosce Maryi o powierzony jej skarb, zaś te wypowiedziane podczas wesela w Kanie Galilejskiej, „Nie mają już wina” oraz „Zróbcie wszystko, cokolwiek wam powie”, ujawniają czynne zaangażowanie Maryi, by zaradzić bliźniemu w potrzebie, co zrodziło pożądany owoc. Wszystkie słowa Maryi wyrażały dobro, wyrażały miłość.