Abp Wiktor Skworc do uczestników XI Zjazdu Adwokatury Polskiej (homilia).
Szanowny Panie Prezesie Naczelnej Rady Adwokackiej, Panie Dziekanie Okręgowej Rady Adwokackiej w Katowicach, wszyscy przedstawiciele adwokatury polskiej, którym bliski jest człowiek i jego dobro.
Niech nas Bóg broni od przekroczenia prawa! Słowa Matatiasza z Księgi Machabejskiej, wpisują się w szereg słów i postaci, które w minione dni Kościół stawiał przed naszymi oczyma. Czy to Matatiasz, czy to matka i jej siedmiu synów, czy to czcigodny Eleazar – wszyscy mówili to samo i podobnie działali. W imię przepisu prawa. Przepisu, którego niezachowanie łatwo można było wytłumaczyć tak sobie, jak innym. Niektórzy powiedzieliby wręcz: należało tak zrobić, by ochronić większą wartość, czyli życie.
Dzisiaj, z perspektywy czasu, wielu oceniłoby negatywnie postawę wszystkich tych męczenników, którzy z pozoru „za prawo” oddali życie. Z pozoru, bo przecież ostatecznie oddali je za Boga, za siebie, za swoją tożsamość, za swoje sumienie. Kto wie - być może dzisiaj niejeden nazwałby taką postawę swoistym „nawiedzeniem” czy nawet fanatyzmem?
Być może ludzie mogli nazywać nawiedzonym tego, który wiele wieków później jako ceniony prawnik żył skromnie, uczciwie, stawał w obronie najbiedniejszych, sypiał z egzemplarzem dzieła Concordantia Discordantium Canonum pod głową? Budził wszak zdziwienie! Do tego stopnia, iż na grobie wyryto mu inskrypcję Sanctus Ivo erat Brito, Advocatus - sed non Latro! Res Miranda Populo (Święty Ivo był Bretończykiem, Adwokatem – ale nie łotrem! Rzecz zadziwiająca!). Adwokat a nie łotr! Res miranda! Rzecz zadziwiająca! Tak określono go po śmierci, czyniąc jednocześnie patronem prawników. Ale kto wie, czy za jego życia inni prawnicy nie określali go właśnie „nawiedzonym”?