Jak żech jes Ślónzok i jynzykoznawca, i widza, że mómy nareszcie ślónsko ortografia, kero richtik zapisuje nasza wymowa, a przi tym sie nadowo do szyrokigo używanio, to musza łó ni wszyskim łopedzieć. To jes pisownia ze „ślónskim ó”! Tako pisownia dóminuje we ksiónżce Marii Pańczyk-Pozdziej pt. „Godomy, rządzymy, rozprawiomy”.
Z wykształcenia jestem slawistą, bohemistą po Uniwersytecie Jagiellońskim z rocznika absolwenckiego 1979. Urodziłem się w Siemianowicach Śląskich jako Ślązak po mieczu i kądzieli. Aby, w miarę moich skromnych możliwości, zwiększyć społeczne postrzeganie realnych szans śląszczyzny pisanej, opracowałem artykuł po śląsku pt. „Ślónsko kryska nad o”, zamieszczony w miesięczniku „Śląsk” w listopadzie 2010 roku, w którym skrytykowałem elementarz „Gōrnoślōnski ślabikŏrz” jako zjawisko kontraproduktywne i ogłosiłem cztery warunki potencjalnego rozwoju śląskiego języka pisanego, to znaczy zasady: silezjocentryzmu, większości ludnościowej, wariantów rozpoznawalnych i synchronizmu.
Jeżeli chodzi o spodziewaną, lecz niedoszłą do skutku merytoryczną dyskusję po tej wypowiedzi w śląskich sprawach, jestem zawiedziony, bo widać wyraźnie, że sformułowanie moich ważnych propozycji w mowie śląskiej, stało się znakomitą okazją do ich zignorowania, mimo publikacji w postaci dwuipółstronicowego artykułu w szanowanym miesięczniku społeczno-kulturalnym.
Światełko w śląskim tunelu
Co można jeszcze zrobić, gdy nie ma rzeczowej dyskusji? Ano można stwierdzić coś bezdyskusyjnego, absolutnie pewnego. W tematyce śląszczyzny jest taka jedna jedyna rzecz, a mianowicie to, iż niezależnie od tego, czy język śląski istnieje, czy jest to tylko gwara, teksty po śląsku będą zapisywane. Jeżeli jest do dyspozycji, w zasięgu ręki, rodzaj zapisu, który skutecznie i sprawnie oddaje śląską wymowę i nadaje się do powszechnego stosowania przez Ślązaków, to należy zrobić wszystko, żeby się o tej ortografii wszyscy dowiedzieli. Chodzi o to, aby jednoznacznie określić, do jakiego miejsca na tej trudnej drodze Ślązacy doszli.
Pod sam koniec 2010 roku znalazłem w księgarni wzór pisania po śląsku prawie identyczny, jak używana przeze mnie pisownią ze „śląskim ó”, to znaczy z zapisem samogłoski pośredniej między o i u za pomocą litery wyglądającej tak samo, jak ogólnopolskie „ó”, ale mającej inną wartość fonetyczną. Do pisania w tej ortografii używane są poza tym litery i wieloznaki polskie bez dodawania jakichkolwiek nowych liter. Mam tu na myśli śląską pisownię ze świetnej książki senator Marii Pańczyk-Pozdziej pt. „Godomy, rządzymy, rozprawiomy” wydanej w 2010 roku przez wydawnictwo Księgarnia św. Jacka w 20. edycję konkursu „Po naszymu, czyli po śląsku”.
Zanim sprawdziłem zawartość tej pozycji, przypuszczałem na podstawie niezbyt udanej pisowni tytułu „Godomy, rządzymy, rozprawiomy” - bez „ślónskiego ó”, że zapis monologów śląskich zapewne nie odda śląskiej wymowy. Ja podałbym tytuł „Godómy, rzóndzymy, rozprawiómy”, aby to było po śląsku, a nie po śląsko-literacko-polsku.
Za to mogę wszystkim polecić sposób zapisu znajdujących się w zasadniczym tekście książki ciekawych wypowiedzi śląskich gawędziarzy. W przekazaniu godki śląskiej w tym dziele bez różnicy, czy odnosi się to do tekstów ze Śląska przemysłowego, Rybnickiego, Cieszyńskiego, Opolskiego, czy też Ślązaczek z Teksasu, dominującą ortografią jest pisownia ze „śląskim ó”.
W szczegółach wygląda to tak, że doliczyłem się w tej książce 63 świetnych śląskich monologów. Z tego 92,1% spisano za pomocą propagowanej przeze mnie ortografii ze „śląskim ó”. Tylko w 7,9% monologów posłużono się sposobem zapisu samogłoski pośredniej między o i u jako „o” (czyli bez śląskiej kreski nad o), który jest według mnie chybiony i upośledzający przekaz śląszczyzny.
W moim artykule w miesięczniku „Śląsk” jest taki śródtytuł: „Nojważniejsze jes ślónske ó”. O tym, że mam w tej sprawie rację, może świadczyć także jedno zjawisko w książce „Godomy, rządzymy, rozprawiomy”. Senator Maria Pańczyk-Pozdziej wyróżniła śląską literę „ó” pismem pochyłym, tzw. kursywą. Np. w wyrazie „nauczóm” wszystkie litery są pionowe, ale ó jest zapisane kursywą. Tak jest regularnie w wielu słowach: „łodkónd”, „óni”, „warzónki”, „nóm”, „pieszczónek”, „wycióngać”, „zaczón”, „wybiglówane”, „ksiónżek”, „kopyrtnół” itd. Obliczyłem, że monologów z „ó” (z kursywą) jest 80,9%. Natomiast tam, gdzie „śląskie ó” jest zgodne z polskim literackim „ó”, znajduje się w większości przypadków litera niepochyła, np. „wieczór”, „łóżka”, „gotów”, „kościół”, „różaniec”. Myślę zatem, że wszyscy zgodzą się ze mną, iż w tym „śląskim ó” jest coś specjalnego, skoro znakomita dziennikarka, senator i promotorka śląskości w dość obszernym tekście wszędzie odróżnia kursywą tę jedną jedyną literę.
Mimo to sądzę, że takie mozolne pochylanie jednej litery między innymi, prostymi literami w setkach i tysiącach słów jest całkowicie niepotrzebne. Wygląda to trochę tak, jakby Ślązak miał się wstydzić tego „ó” i dlatego pisze się je inaczej niż wszystkie inne litery. Widzę w tym jakąś autocenzuralną reglamentację, na którą, na dłuższą metę, Ślązacy nie muszą i nie powinni się zgadzać. Ponadto przyjęcie zasady, że jedna litera ma być pisana kursywą, byłoby prawie tak samo niefunkcjonalne, jak wymyślanie nowych liter przez autorów elementarza „Gōrnoślōnski ślabikŏrz”.
Mały feler to nie feler?
Oprócz celowego, choć moim zdaniem systemowo błędnego, zapisywania samogłoski pośredniej między o i u literą „o” w 7,9% monologów (np. w słowach „szkorupow”, „wyglondom”, „wionka”, „postawiom”, „ślonski”), można w książce senator Marii Pańczyk-Pozdziej znaleźć też błędy i niekonsekwencje w monologach ze „śląskim ó”, polegające na zapisie pojedynczych wyrazów z „o” zamiast „śląskiego ó” (np. „mom”, „czytom”, „ciongli”, „robiom”, „dziołchom”). Niekiedy są także używane ą i ę, które są tu już całkiem nie na miejscu (np. „dociągnoł”, „wyciągałach”, „chałpą”, „rządzom”, „godają”, „ciepią”, „się”, „cięgiem”, „myślę”, „rodzinę”).
Ocena tego, co zostało zapisane prawidłowo, a co niezbyt dobrze, jest ułatwiona dzięki płycie dodanej do publikacji.
Jednak możemy być i tak bardzo zadowoleni, że mamy na dzisiejszym etapie tak wspaniałą śląską pracę, jak książka senator Marii Pańczyk-Pozdziej pt. „Godomy, rządzymy, rozprawiomy”, a w niej dużą liczbę dobrze zapisanych tekstów. Teraz zależy od samych Ślązaków, czy jest to tylko porządna pamiątka po śląszczyźnie, czy też zaczątek powszechnie używanej pisowni śląskiej.
Jeżeli, dzięki temu i wielu innym równie wartościowym i skutecznym działaniom w kierunku rozbudowy zasobów tekstowych śląskiej literatury pisanej, uda się powstrzymać zanik autochtonicznej mowy Ślązaków, to po upływie dziesięcioleci pomyślnego rozwoju będzie można pomyśleć o jakiejś kodyfikacji śląszczyzny - w oparciu o to, co zrobią z nią sami Ślązacy w autentycznej społeczności kulturowej. Jakiekolwiek manipulowanie opinią Ślązaków w tej sprawie w imię partykularnych interesów politycznych lub ekonomicznych zostanie surowo ocenione przez historię.
Czytaj też: Polemika o śląskiej godce