U kandydatki na ołtarze w Brzeziu spotkali się ci, którzy wierzą w jej orędownictwo u Boga.
Racibórz-Brzezie nad Odrą, 15 maja 2016 r. Niedziela Zesłania Ducha Świętego, kościół pw. Świętych Apostołów Mateusza i Macieja,
OBLUBIENICA KRZYŻA – WIERNY SZMARAGD POLSKI
„O mój Jezu, zobacz, znów minął miesiąc i moim zdaniem mało się poprawiłam. Pomóż mi, żebym w tym miesiącu kochała Ciebie, jak Cię kochały niektóre dusze! Miłość, mój Jezu, oto daruję Ci częstą miłość (…), która nie zna granic i jest bez barier (…). O Jezu, uczyń wszystkie dusze, które Ci już tysiąc razy polecałam, wielkimi i pozwól im być małymi przy Tobie (…)”.
(Służebnica Boża S. M. Dulcissima Hoffmann, List do Jezusa)
Drodzy Księża! Czcigodne Siostry Maryi Niepokalanej! Mieszkańcy Brzezia! Nasi Goście! Bracia i Siostry!
1. Trzeba umieć patrzeć na ludzi, aby dostrzec w ich życiu dary i owoce Ducha Świętego. Swym wrażliwym sercem odkrywać wielkość słów i czynów nie tylko św. Franciszka z Asyżu, św. Teresy od Dzieciątka Jezus, św. Siostry Faustyny czy św. Jana Pawła II.
O postaciach spotykanych na kartach historii należy mówić prosto, barwnie i ciepło, aby zachęcić każdego z Was do naśladowania własnym życiem nie tylko gotowych i sprawdzonych wzorców wielkości, ile raczej do akceptacji swego niepowtarzalnego powołania, jakie każdemu z nas wyznacza Bóg. W tym realizowaniu osobistej wielkości matki zatroskanej o rodzinę, ojca zabieganego o utrzymanie i wychowanie dzieci, kapłana oddającego swe życie dla dobra dusz, siostry zakonnej proszącej w ciszy klasztornej celi: „Spraw, Boże, żebym wypełniała obowiązki w sposób najlepszy” – wykuwa się miara mądrości i świętości. W tym sensie każdy z nas może być Kimś!
Bracia i Siostry!
2. Minęło już osiemdziesiąt lat od śmierci Siostry Marii Dulcissimy Heleny Joanny Hoffmann ze Zgromadzenia Sióstr Maryi Niepokalanej. Żyła tylko 26 lat. 9595 dni. Tyle już o niej napisano. Tyle powiedziano. Trwa proces informacyjny. A jednak wciąż pytamy:
Jaka na co dzień była „Oblubienica Krzyża”, urodzona w poniedziałek, 7 lutego 1910 roku, córka Józefa Hoffmanna i Albiny Jarząbek, siostra Reinholda i Henryka, związana rodzinnymi korzeniami z Gąsiorowicami na Opolszczyźnie i Zgodą na Górnym Śląsku?
I wciąż tak samo odpowiadamy:
Potrafiła do osiągnięcia świętości wykorzystać skromne środki. Nigdy nie czyniła swojej woli na ziemi. „O Jezu, weź moje serce” – prosiła.
W domu rodzinnym Helena Hoffmann zaznała zarówno miłości, jak i surowości. Była dzieckiem dość niesfornym, zamkniętym i płaczliwym. Stwierdziła później, że owa płaczliwość i umiłowanie samotności były odznaką jej nieuświadomionej jeszcze wówczas tęsknoty za Bogiem.
„Już jako małe dziecko obserwowałam wszystkich – wyznała – ponieważ chciałam nauczyć się wielu rzeczy, wszystkiego, co było piękne”.
W wieku dziewięciu lat utraciła ojca. Było to trakcie pobierania nauki w Katolickiej Szkole Powszechnej w Zgodzie, gdzie wyróżniała się przykładnym zachowaniem i wyjątkową pilnością. Najwięcej czasu spędzała na pogłębianiu historii biblijnej i katechizmu. Jej najmilszym zajęciem było sypanie kwiatów podczas procesji Bożego Ciała i białym tygodniu. O tym fakcie przypomniała sobie również w okresie fizycznego cierpienia, gdy napisała: „Wczoraj obchodziliśmy uroczyście Boże Ciało. Jak bardzo przypomina to nam czasy młodości, kiedy rzucaliśmy kwiaty Zbawicielowi! O, gdyby ubranie naszej duszy było teraz tak piękne, jak wtedy. O tak, musi być jeszcze piękniejsze teraz, by rzucać Mu dziś kwiaty w sposób duchowy”.
Pomagała w kościele; bardzo ją tam pewnego razu zdenerwował ksiądz, który w czasie kazania uderzał pięścią w ambonę. Kandydatka na ołtarze położyła mu wtedy pinezki pod obrus na ambonie. Poskarżył się proboszczowi. Dziewczyna dzielnie się tłumaczyła: „Tak, to ja, bo sądzę, że gdzie mieszka Zbawiciel, nie wolno tak walić. Ksiądz proboszcz też tego nie robi!”.
W dziewiątym roku życia Helena Hoffmann przystąpiła pierwszy raz do spowiedzi świętej. Ks. Edward Adamczyk, spowiednik i wikary ze Zgody, przekonał ją do zdobywania cnót w celu budowania Chrystusowi „duchowej kapliczki”.