W czwartek w Katowicach odbędzie się dyskusja o syndromie poaborcyjnym.
O tej dyskusji oraz o planowanej jednocześnie wizycie kopii ikony jasnogórskiej w bazylice w Piekarach Śl. (to przystanek na jej trasie w obronie życia od Władywostoku do Fatimy) – mówi Agnieszce Jarczyk Kazimierz Trojan, prezes Towarzystwa Odpowiedzialnego Rodzicielstwa.
Agnieszka Jarczyk: Przygotowuje Pan w Katowicach panel dyskusyjny w związku z peregrynacją obrazu Matki Bożej Częstochowskiej w Piekarach Śląskich. Tematem dyskusji będzie odbudowa zniszczonego rodzicielstwa i przywracanie nadziei po aborcji. Czy przez tego typu spotkania wśród ludzi może wzrosnąć świadomość na temat zła, jakim jest aborcja i eutanazja?
Kazimierz Trojan: Od wielu lat poszukujemy coraz to nowych form docierania do ludzi z przesłaniem, że życie poczętego dziecka jest niesamowitą wartością, którą trzeba bronić do końca. 35 lat temu w Katowicach założyłem wraz z zespołem psychologów grupę „Troska o życie”, która funkcjonowała przy Centralnym Ośrodku Duszpasterstwa Akademickiego. Później na horyzoncie ukazała się możliwość utworzenia Towarzystwa Odpowiedzialnego Rodzicielstwa. Od 30 lat to stowarzyszenie funkcjonuje i stara się tą świadomość wśród ludzi zwiększać. Została też utworzona specjalna grupa ludzi z panem mgr Andrzejem Winklerem na czele, która jeździ po całym świecie i mówi o skutkach, jakie pojawiają się po dokonaniu aborcji, oraz pomaga ludziom, którzy są dotknięci tym problemem. Myślę, że ta peregrynacja jest wspaniałą okazją do poruszenia tych tematów.
A.J.: Czy była jakaś akcja przeprowadzona przez TOR w okresie tych 30 lat, którą można uznać za najważniejszą?
K.T.: Co kilka lat organizowaliśmy duże konferencje poświęcone tematyce rodzinnej. Nie omijaliśmy oczywiście problemu związanego z zespołem poaborcyjnym. To jednak tylko wycinek, ponieważ pozostałą częścią jest cała sfera edukacyjna. Skupiamy się teraz na pokazaniu, kim jest dziecko poczęte, jakie środowiska mają wpływ na to, aby ono bezpiecznie przez ten prenatalny okres rozwoju przeszło i potem w kochającej się rodzinie mogło dorastać. Właśnie ta sfera edukacyjna w działalności towarzystwa zajmuje znaczącą rolę. Przygotowaliśmy nawet serię filmów pro-life adresowaną do różnych grup wiekowych. Filmy te podnoszą poziom wiedzy o rozwoju dziecka poczętego, uwrażliwiają na wartość życia. Pozwalają też skonfrontować obiegowe opinie upraszczające problem aborcji z prawdą o tym zjawisku. Wmontowaliśmy również w swoje materiały edukacyjne ofertę dotyczącą naturalnego rozpoznawania płodności metodą Billingsa.
A.J.: Na czym polega ta metoda?
K.T.: To jest najprostsza metoda, która ma niesamowicie wysoki wskaźnik skuteczności. Na tej metodzie są oparte najnowsze rozwiązania, czyli naprotechnologia. Wymaga to od pań mających kłopot z poczęciem obserwowanie swojego cyklu płodności przez okres 3 miesięcy. Robią to według schematu opracowanego przez profesora Hilgersa. My jako Towarzystwo Odpowiedzialnego Rodzicielstwa jesteśmy w stanie podpowiedzieć paniom, które mają kłopot z płodnością – czy ich cykle są poprawne, a jeśli są niepoprawne, to pomagamy znaleźć powód tej niepoprawności. Jako nauczyciel dyplomowany metody Billinga mogę powiedzieć, że jest ona w niewielkim stopniu mniej skuteczna niż naprotechnologia, ponieważ skupia się tylko na tej obserwacji. Naprotechnologia natomiast jest wyposażona w dodatkowe instrumenty, polegające nawet na ingerencji operacyjnej.
A.J.: Dziś, szczególnie w mediach, promuje się metodę in vitro, natomiast naprotechnologia jest spychana na margines – o ile w ogóle coś się o niej mówi. Czy mimo braku zainteresowania mediów tym tematem, naprotechnologia cieszy się dużą popularnością wśród małżeństw?
K.T.: Tego dzisiaj jeszcze nie wiemy, natomiast jedno jest pewne: osoby, które mają swoje przekonania, deklarują się jako osoby wierzące, są bardziej skłonne pójść za propozycją metody napro, aby leczyć swoją niepłodność. W przypadku in vitro zastępuje się niepłodność reprodukcją. Zwolennicy tej metody mówią, że leczą bezpłodność, a tam nie ma leczenia. Jest raczej wspomożenie reprodukcji, czyli poczęcia pozaustrojowego, implantacji i rozwoju zarodka już w organizmie matki. Tych zarodków się implantuje kilka, a tylko jeden przejdzie ostatecznie tę drogę rozwoju. Ta selekcja to koszmar. Nie wspomnę tu o kosztach, jakie trzeba ponieść przy in vitro. Naprotechnologia natomiast jest 10-krotnie tańsza i skuteczniejsza. Nie możemy przechytrzać natury, ale współpracować z nią.
A.J.: Toczą się burzliwe spory o to, czy nazywać metodę in vitro zabójstwem. Czy mógłby Pan przedstawić swoje stanowisko w tej kwestii?
K.T.: Tu jestem radykalny – jeśli się doprowadza do pozaustrojowego poczęcia dziecka i to niejednego, ale wielu - bo taka jest procedura - to co się zrobi z tymi pozostałymi, jeśli tylko jedno się implantuje? Wskaźnik urodzeń za pomocą tej metody wynosi zaledwie parę procent. Jak nazwać przerwanie procesu życia? Ktoś doprowadził do tego, że embriony zostały zamrożone, a duża część z nich wyrzucona? Jestem więc tutaj radykalnym przeciwnikiem przeprowadzania w ogóle in vitro.
A.J.: Czy tych, którzy zdecydowali się na metodę in vitro lub aborcję, nie można już nazwać odpowiedzialnymi rodzicami?
K.T.: Różne są motywy ludzi, którzy sięgają po tego typu metody. Uciekanie się do tych etycznie, moralnie złych rozwiązań jest nacechowane formą nieodpowiedzialności. Żeby wejść w ten obszar działań medycznych i reprodukcyjnych, trzeba się zgodzić na pewne szkodliwe dla zdrowia zabiegi. Człowiek, stojąc przed ważnymi decyzjami powinien zgłębić temat, a nie pozostawiać całą przestrzeń tyczącą się zdrowia i życia na pastwę losu. Warunkiem odbudowy zniszczonego rodzicielstwa jest przyznanie się przed sobą do tego zła, które zostało uczynione i chęć żalu za to, co się stało. Jeśli tego zabraknie, to pogłębia się mechanizm zaprzeczania temu złu. Odpowiedzialność to właśnie przyznanie się i szukanie pomocy w różnych stowarzyszeniach, grupach. Gdyby w mediach było więcej mowy o zespole poaborcyjnym, to być może byłaby też większa wiedza ludzi o aborcji, a tym samym podjęte odpowiednie kroki ku zniwelowaniu tego złego zjawiska.
A.J.: Mówi Pan, że trzeba głośno mówić o zespole poaborcyjnym. Ja mam odczucie, że dziś aborcja, eutanazja są dalej tematami tabu. Może właśnie peregrynacja obrazu Matki Bożej Częstochowskiej w obronie życia przyczyni się do przełamania tego tabu?
K.T.: Myślę, że modlitwa ma wielką moc. Jeśli jest okazja ku temu, aby tą intensywność modlitwy zwiększyć, to musimy z tego skorzystać. Ta peregrynacja jest właśnie tą szansą do zwiększenia modlitwy za dzieci nienarodzone, oraz do jak najszerszego mówienia o skutkach poaborcyjnych, eutanazji. To z kolei przyczyni się do przywrócenia człowieczeństwa i nadziei na odbudowanie więzi rodzinnych, które gdzieś się zatraciły w tej dominującej cywilizacji śmierci. Nasz panel dyskusyjny wzmocni przekaz modlitewno – adoracyjny informacją związaną z nieposzanowaniem życia. Proponujemy też edukację i wsparcie, które dają nową nadzieję, pozwalają spojrzeć z radością na nowe życie. Mam nadzieję, że peregrynacja będzie iskrą zapalną w poruszaniu tych tematów, jakimi są aborcja czy eutanazja.
A.J.: W jakim stopniu ta peregrynacja może zwiększyć świadomość odpowiedzialnego rodzicielstwa, a tym samym unicestwić metody prowadzące do śmierci, nie tylko fizycznej, ale też tej duchowej?
K.T.: Trzeba się otworzyć na łaskę. Wiara czyni cuda – i to jest prawda. Jeżeli z takim przekonaniem podejdziemy do modlitwy, to ta modlitwa dopiero wtedy ma sens. Okazją do modlitwy jest obecność tego obrazu w Piekarach. Przekaz dodatkowo jest wzmocniony tym, że ten obraz jest obrazem Matki Bożej Częstochowskiej płaczącej. Te łzy i smutek jest czymś powodowany, bo dzieje się zło na świecie. Jesteśmy dziś uwikłani w całą sieć uzależnień, ale myślę, że to wydarzenie, jakim jest peregrynacja obrazu Matki Boskiej Jasnogórskiej, daje wielką nadzieję na zwiększenie tej odpowiedzialności rodzicielskiej oraz na duchową odnowę świata. I na to liczymy.
„Odbudowa zniszczonego rodzicielstwa i przywracanie nadziei” – panel dyskusyjny w Katowicach
Udział wezmą psychologowie i psychoterapeuci Teresa Adamczyk i Andrzej Winkler, dziennikarz Jarosław Dudała z Gościa Niedzielnego i ks. Piotr Brząkalik. Prowadzenie - dr Krzysztof Łęcki, socjolog. Ośrodek im. Ks. Franciszka Blachnickiego w Katowicach, ul. Gawronów 20, 23 sierpnia 2012 r., godz. 16:30
Zobacz też: Jasnogórska w czwartek w Piekarach