Skarby z Mszany

Przemysław Kucharczak

|

Gość Katowicki 15/2024

publikacja 11.04.2024 00:00

O sensacyjnym odkryciu związanym z parafią św. Jerzego w 2016 r. poinformowali naukowcy. W okładce księgi metrykalnej znaleźli pergamin z… zapisem nutowym utworu muzycznego z ok. 1460 roku! Dzisiaj tę średniowieczną melodię każdy może usłyszeć przed gminnym urzędem.

Kościół został wybudowany w stylu neogotyckim. Kościół został wybudowany w stylu neogotyckim.
Przemysław Kucharczak /Foto Gość

Jako hejnał Mszany płynie on nad tą śląską miejscowością cztery razy dziennie – o 8.00, 12.00, 18.00 i 20.00. Rozlega się z ozdobnego zegara z kurantem, który ma kształt kopalnianej wieży szybowej i stoi na skwerze przed Urzędem Gminy.

Utwór sprzed ponad pół tysiąca lat jest też odgrywany w czasie gminnych uroczystości. To antyfona Gloriose rex Oswalde. Konserwatorzy znaleźli ją w okładce parafialnej księgi metrykalnej z lat 1638–1775. To wolumin cenny sam w sobie, bo odnotowuje imiona dawnych mieszkańców Mszany i najważniejsze wydarzenia w ich życiu. Okazało się, że zawiera jeszcze inne skarby… Przed wiekami introligatorzy często robili okładki z posklejanych kawałków starych pergaminów, które uważali za niepotrzebne już śmieci. Konserwatorzy w czasie prac prowadzonych w latach 2015 i 2016 odkryli w okładce tej księgi aż 61 dokumentów, w tym właśnie zapis utworu muzycznego.

Farorz ocala nastolatków

Pierwsza wzmianka o kościele w Mszanie pochodzi z 1447 roku. Pobierano wtedy 5 groszy świętopietrza. Oczywiście wtedy grosz miał dużą wartość. Kolejny drewniany kościół powstał tu w 1709 roku.

W 1885 r. wrocławska kuria skierowała do Mszany, w której od 10 lat nie było proboszcza, ks. Wilhelma Tuskera. Był niski i szczupły, żył jak pustelnik. Jak o nim napisał bł. ks. Emil Szramek, był „dobrym teologiem, znakomitym filologiem i zamiłowanym matematykiem. Stroniąc od ludzi, lubił książki”. Ks. Tusker wyremontował chylące się ku upadkowi budynki parafialne, a potem wraz z parafianami wzniósł nową, murowaną świątynię. W 1896 r. położono kamień węgielny, a już 24 kwietnia 1898 r., w odpust św. Jerzego, świątynię poświęcił kardynał Georg Kopp, arcybiskup wrocławski.

Następnym proboszczem został ks. Franciszek Styra. Bywał porywczy, zdarzało mu się urazić niejednego parafianina. Kiedy wybuchła II wojna światowa, stanął na wysokości zadania. 1 września 1939 r. zachował się dzielnie, ratując m.in. życie dziewięciu nastoletnim chłopakom. Wkraczający Niemcy wyciągnęli ich z piwnicy i już prowadzili na rozstrzelanie, twierdząc, że ktoś z tego domu do nich strzelał. Historycy zwracają uwagę, że żołnierze Wehrmachtu w pierwszych dniach wojny mieli obsesję na punkcie „polskich partyzantów”. Widzieli ich wszędzie… Byli przy tym jeszcze nieostrzelani i przestraszeni, więc nieraz sami otwierali ogień do innych niemieckich oddziałów. Posądzali o ten ostrzał polskich cywilów i często na miejscu rozstrzeliwali. W Mszanie powstrzymał ich przed tym świetnie mówiący po niemiecku proboszcz.

Ukryty Żyd

W 1941 r. ks. Franciszka Styrę aresztowano. – Został oskarżony o to, że jakieś ulotki zostały napisane na jego maszynie do pisania. Trafił do obozu w Auschwitz – relacjonuje ks. Marceli Rabstein, dzisiejszy proboszcz w Mszanie.

W Auschwitz kapo bił proboszcza z Mszany za to, że był księdzem. Także ciężka praca i głód szybko wyczerpały kapłana. Po czterech miesiącach pobytu w obozie zmarł.

Pod koniec wojny przez Mszanę przemaszerowały tysiące wychudłych postaci. Był to słynny Marsz Śmierci z Auschwitz. Niemcy zamordowali tutaj 33 więźniów. Parafianie pochowali ich na cmentarzu koło kościoła. – Mieszkańcy Mszany ukryli uciekiniera z tego marszu, Żyda z Francji. Dzisiaj zbiorowy grób ofiar na naszym cmentarzu dość często odwiedzają izraelskie delegacje – mówi ks. Marceli Rabstein. – Przychodzę wtedy poprowadzić krótką modlitwę. Ponieważ goście z Izraela też znają słowo „Amen”, na koniec modlitwy głośno je za mną powtarzają. Zwykle wchodzą też do naszego kościoła – relacjonuje.

26 marca 1945 r. do Niemców, którzy obsadzili kościelną wieżę w Mszanie, otworzyły ogień sowieckie czołgi. Cała górna część wieży przestała istnieć. Parafianie odbudowali ją po wojnie.

Przechowali figury

Pierwotne wyposażenie tej świątyni zostało zmienione w latach 70. XX wieku. Na szczęście parafianie przechowali w swoich domach większość usuniętych figur, w tym świętych Urbana, Cyriaka, Józefa i Pawła, a także duży obraz świętego Jerzego. Dzięki temu mogły one wrócić na swoje miejsce, gdy zapadła decyzja o zrekonstruowaniu dawnego ołtarza. Pracę nad jego przywróceniem rozpoczął jeszcze poprzedni proboszcz, zmarły niedawno ks. Krystian Gawleński, a dokończył obecny farorz.

– W Mszanie silny jest kult św. Urbana. Parafianie zwracali się do niego w dawnych czasach, kiedy dotykały ich wielkie klęski żywiołowe. Nadal proszą tego świętego papieża o wstawiennictwo w sprawie urodzajów – mówi ks. Rabstein.

Zdecydowana większość mieszkańców jeździ do pracy poza Mszaną. Niektórzy na okoliczne kopalnie, inni do Katowic, Zabrza czy do Czech. Firmy zza południowej granicy przysyłają tu nawet autobusy po pracowników.

Parafian w Mszanie jest około 3 tysiące. Ostatnie liczenie wiernych wykazało, że na niedzielnych Mszach św. było 900 osób. – To mniej niż przed pandemią, ale i tak znacznie lepiej niż w parafiach wielkomiejskich. W parafii mojej siostry w centrum Bytomia, do której należy ok. 7 tys. ludzi, w kościele naliczono 650 osób – zwraca uwagę proboszcz.

W Mszanie powstaje dzisiaj wiele nowych domów. Wprowadzają się do nich ludzie z Jastrzębia i Wodzisławia. Nie zawsze są oni zainteresowani parafią. W Mszanie pojawiło się z tego powodu nieznane wcześniej zjawisko niewpuszczania księdza na kolędę… Oczywiście wśród nowych mieszkańców są też ludzie głęboko zaangażowani w życie Kościoła, którzy wiele dobrego wnoszą do parafii. – Z Jastrzębia przeprowadził się do nas między innymi szafarz z żoną i pięciorgiem dzieci – mówi proboszcz.

Działają tutaj m.in. Rodziny Szensztackie, róże różańcowe, trzeci zakon franciszkański, Eucharystyczny Ruch Młodych. Są Dzieci Maryi i ministranci.

W każdy czwartek od 16.00 do 17.00 w kościele trwa adoracja Najświętszego Sakramentu. – W pierwsze czwartki miesiąca wprowadziliśmy też Godzinę Świętą od 20.00 do 21.00. Parafianie sami przyszli z tym pomysłem, to ich inicjatywa. Trwa wtedy adoracja, częściowo prowadzona przez świeckich, a częściowo w ciszy. Jest okazja do spowiedzi. To dobra pora, bo w czasie tradycyjnej adoracji między 16.00 a 17.00 ludzie jeszcze pracują. W Godzinę Świętą w naszym kościele jest zawsze co najmniej 50 ludzi – mówi ks. Rabstein.

Dziękujemy, że z nami jesteś

To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.

W subskrypcji otrzymujesz

  • Nieograniczony dostęp do:
    • wszystkich wydań on-line tygodnika „Gość Niedzielny”
    • wszystkich wydań on-line on-line magazynu „Gość Extra”
    • wszystkich wydań on-line magazynu „Historia Kościoła”
    • wszystkich wydań on-line miesięcznika „Mały Gość Niedzielny”
    • wszystkich płatnych treści publikowanych w portalu gosc.pl.
  • brak reklam na stronach;
  • Niespodzianki od redakcji.
Masz subskrypcję?
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.