Przełamać obojętność

Bartłomiej Dobrzański

|

Gość Katowicki 11/2024

publikacja 14.03.2024 00:00

Niektórzy długie lata spędzili w więzieniach. Inni są uzależnieni i nie mogą poradzić sobie z nałogiem. Jeszcze inni stracili wszystko, co mieli, i znaleźli się na ulicy.

Wolontariusze Katosznit, od lewej: Kasia, Marcin i Ola. W co drugą środę przygotowane przez siebie kanapki i ciepłe napoje zanoszą na katowicki plac Andrzeja i rozdają potrzebującym. Wolontariusze Katosznit, od lewej: Kasia, Marcin i Ola. W co drugą środę przygotowane przez siebie kanapki i ciepłe napoje zanoszą na katowicki plac Andrzeja i rozdają potrzebującym.
Bartłomiej Dobrzański /foto gość

Widok osób w kryzysie bezdomności i skrajnie ubogich może budzić niechęć, odrazę czy nawet strach. Jednak Ewangelia mówi jasno – głodnych nakarmić, spragnionych napoić, nagich przyodziać. Jak zatem działać, aby pomagać właściwie, a przede wszystkim skutecznie? Na to pytanie postanowili odpowiedzieć studenci z Duszpasterstwa Akademickiego Centrum w Katowicach.

Systematyczna pomoc

W co drugą środę o godzinie 19.00 w ośrodku duszpasterstwa przy ulicy Powstańców spotyka się grupa Katosznity. Jej głównym celem jest niesienie pomocy osobom bezdomnym i skrajanie ubogim. Wolontariusze to przede wszystkim studenci, ale też absolwenci związani z duszpasterstwem. Wspólnie przygotowują kanapki i ciepłe napoje. Następnie zabierają je na plac Andrzeja, gdzie o godzinie 20.00 w długiej kolejce czekają osoby potrzebujące pomocy. Każde spotkanie wieńczy wspólna modlitwa, prowadzona przez duszpasterza akademickiego lub jednego z kleryków zaangażowanych w działalność grupy.

Najważniejsze – spotkanie

Nie chodzi jedynie o jedzenie. Ważne jest przede wszystkim spotkanie. Kasia Borys, studentka dziennikarstwa, w działalność Katosznit angażuje się od trzech lat. Posługę w tej grupie rozpoczęła w niełatwym okresie pandemii, kiedy ze względu na ograniczenia sanitarne kanapki trzeba było przygotowywać we własnych domach. Około roku temu podjęła się funkcji animatorki grupy. Najważniejszy aspekt działalności widzi w możliwości spotkania drugiego człowieka. Równocześnie dostrzega, że jest on najtrudniejszy, ponieważ wymaga przekroczenia swoich barier w kontaktach z takimi ludźmi. – A wystarczy przecież tak niewiele, uśmiech, krótka rozmowa czy życzliwe słowo. Dla potrzebujących te gesty są bardzo cenne – zauważa. Marcin Zalewski, absolwent inżynierii środowiska, jest wolontariuszem od dwóch lat. Mówi, że posługa nauczyła go przede wszystkim wrażliwości na drugiego człowieka. – Chrystus jest przecież obecny w każdym człowieku. Również w tym brudnym i zaniedbanym, którego spotykamy na placu – mówi.

Ta posługa to wyzwanie

Podopieczni Katosznit to ludzie z najróżniejszymi doświadczeniami. Niektórzy długie lata spędzili w więzieniach. Inni są alkoholikami, którzy nie mogą poradzić sobie z nałogiem. Jeszcze inni stracili wszystko, co mieli, i znaleźli się na ulicy. Wolontariusze są zgodni, że działalność, której się podjęli, często bywa dla nich niemałym wyzwaniem. – Początkowo trudne jest samo odezwanie się do tych ludzi i po prostu zwykłe przebywanie z nimi. Często nie znamy ich historii, nie wiemy, z jakim bagażem doświadczeń do nas przychodzą – przyznaje Kasia, animatorka.

Osoby udzielające pomocy muszą pamiętać nie tylko o podo- piecznych, ale również o sobie i swoim bezpieczeństwie. Nie wszyscy, którzy pojawiają się na katowickim placu Andrzeja, mogą mieć czyste intencje. Członkowie Katosznit znaleźli proste rozwiązanie tego problemu. Odwołują się do ewangelicznej zasady i do posługi zawsze idą po dwóch. Dzięki temu żaden wolontariusz nie pozostaje na placu samotny, a w razie trudnej lub niebezpiecznej sytuacji zawsze może liczyć na pomoc.

Pomimo trudów i ryzyka członkowie grupy nie żałują swojej decyzji o zaangażowaniu. Ola Kowalczyk, studentka teologii, od półtora roku pełni funkcję animatorki Katosznit. – Ta posługa uczy przede wszystkim przyjmowania drugiego człowieka takim, jakim jest. Ze wszystkim, z czym do nas przychodzi. Dzięki temu możemy starać się uczyć spoglądać na naszych podopiecznych tak, jak Chrystus. Nie oceniać, nie osądzać. Po prostu być i kochać – mówi.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.