Miłosierny czeka

Przemysław Kucharczak

|

Gość Katowicki 10/2024

publikacja 07.03.2024 00:00

Kaplica Najświętszego Sakramentu powstała w kościele św. Jerzego w Rydułtowach. – Chcemy, żeby od poniedziałku do piątku adoracja trwała tutaj od 9.00 aż do 21.00, ze względu na tych, którzy długo pracują – zapowiada ks. Witold Psurek.

Proboszcz z monstrancją, w której przez cały dzień będzie wystawiony Jezus. Za nim – obraz zamówiony z inspiracji ks. Blachnickiego. Proboszcz z monstrancją, w której przez cały dzień będzie wystawiony Jezus. Za nim – obraz zamówiony z inspiracji ks. Blachnickiego.
Przemysław Kucharczak /Foto Gość

Całodniowa adoracja Najświętszego Sakramentu ruszy tutaj już w poniedziałek 11 marca. Jezus będzie wystawiony w ofiarowanej przez górników, wielkiej monstrancji z węgla, ważącej około 30 kilogramów.

– Parafianie często mnie pytali, kiedy będziemy kontynuować dzieło przywracania naszemu kościołowi pierwotnego wyglądu, które rozpoczął jeszcze ks. proboszcz Konrad Opitek – wspomina obecny proboszcz ks. Witold Psurek. Chodziło między innymi o zrekonstruowanie bocznego ołtarza. – Podałem wtedy pomysł: „A gdybyśmy zrobili tam kaplicę Najświętszego Sakramentu?”. Parafianie tego chcieli – dodaje.

Nowy, boczny ołtarz nie wygląda jednak dokładnie tak samo, jak pierwotny. Został tam umieszczony m.in. obraz Jezusa Miłosiernego, który trafił do Rydułtów dopiero w pierwszej połowie lat 50. XX wieku.

W tamtych czasach przesłanie siostry Faustyny było jeszcze mało znane. – Ten obraz został zamówiony z inspiracji ks. Franciszka Blachnickiego, kandydata na ołtarze, który był u nas wikariuszem – mówi ks. Psurek. W ołtarzu znalazły się też relikwie św. Faustyny i św. Jana Pawła II.

Bolszewiccy latawce

Od początku XVI wieku w Rydułtowach stały kolejno trzy drewniane kościółki. W 1896 r. został poświęcony czwarty – murowany, ze strzelistą wieżą. Zaprojektował go w stylu neogotyckim znakomity architekt Ludwig Schneider. Istniejący do dzisiaj zegar na wieży to dar górników kopalni Charlotte – dzisiaj nosi ona nazwę KWK „Rydułtowy”.

4 lutego 1945 r. sowieckie samoloty przeprowadziły nalot na okupowane przez Niemców Rydułtowy. Mieszkańcy nie spodziewali się, że to oni są celem – myśleli, że to bombowce amerykańskie, lecące, jak zwykle, nad zakłady przemysłowe w Kędzierzynie. Zginęło 23 mieszkańców, w tym dzieci i młodzież. Jedna z bomb uderzyła w stojącą obok kościoła organistówkę i zamieniła ją w kupę gruzu. Straciło w niej życie dziewięć osób, w tym trzy siostry zakonne. Ku zdumieniu wszystkich przeżyła jednak 19-letnia organistka Helena Jędrzejczyk. W czasie nalotu nie podeszła do okna, jak inni, żeby oglądać samoloty. Leżała w łóżku na piętrze przykryta pierzyną, bo było jej zimno. Mówiła później, że po raz pierwszy w życiu ocaliło ją lenistwo… Jej łóżko było w strzępach. Ona sama była tylko poobijana i zakrwawiona, ale nic poważnego jej się nie stało. Została później lekarką, przyjęła po mężu nazwisko Burek, mieszka do dzisiaj w Raciborzu-Brzeziu.

„Druga bomba największa padła na plac kościelny tuż przed główną bramą. (...) Wszystkie przepiękne nowe witraże kościoła zostały zniszczone” – napisał w 1945 r. o ataku „bolszewickich latawców”, jak się wyraził, ówczesny proboszcz Wojciech Urban. Jego list został odkryty w 2017 r. w kapsule czasu na wieży rydułtowskiego kościoła.

Niezwykły wikary

W 1953 r. wikarym został tu ks. Franciszek Blachnicki, twórca Ruchu Światło–Życie, kandydat na ołtarze. Tchnął w tę parafię tyle ducha, że po 70 latach ludzie wciąż go wspominają. Miał tu aż 120 ministrantów. To dla nich zorganizował pierwsze w historii letnie rekolekcje oazowe.

Zbudował z parafianami grotę Maryi Niepokalanej i Domek Maryi, służący do dzisiaj jako salki. Budował bez zezwolenia, więc władze skazywały go na grzywny. Komornik nie miał jednak czego mu zabrać, bo ks. Blachnicki, poza książkami, nic nie miał. Parafianie starali się o niego zadbać i sprawili mu nową sutannę, ale ją... sprzedał i dalej chodził w starej, wyświechtanej.

Ikony i Ukraińcy

W tej parafii bardzo aktywnie działają wierni świeccy. Jest bardzo dużo wspólnot, w tym dwie charyzmatyczne – Barka i Adonai, ewangelizacyjno-modlitewne – Grupa Kobiet Miriam, lektorów i kantorów świeckich, Krąg Biblijny, Legion Maryi, Ruch Szensztacki, Domowy Kościół, Teatr Adonai, Żywy Różaniec, młodzieżowa Wspólnota Jezusa Miłosiernego Young Rydułtowy… To tylko początek listy, bo trudno wyliczyć wszystkie wspólnoty w tekście prasowym.

Rydułtowska Szkoła Pisania Ikon przygotowała wizerunki świętych, które trafiły do bocznej kaplicy. Można przed nimi zapalić świecę, jak w cerkwi. Parafia postarała się o to, żeby bracia Ukraińcy mogli tutaj modlić się w taki sposób, jaki znają od dzieciństwa. Widać ich w kościele św. Jerzego. – Wolontariuszki, emerytowane nauczycielki, prowadzą też u nas w poniedziałki szkołę językową dla Ukraińców – mówi ks. Psurek.

Jednym z dzieł charytatywnych jest akcja „Anioł Dobroci”. – Parafianie sami rozlosowują między sobą nazwiska dzieci potrzebujących pomocy i co roku przygotowują dla nich ponad 80 paczek. Jednocześnie przygotowujemy ok. 80 paczek dla seniorów – mówi proboszcz. – Dwa razy w roku jest też akcja „Podziel się posiłkiem”. Mieszkańcy przynoszą żywność, którą pani Alicja z grupą wolontariuszy rozwożą do potrzebujących osób – relacjonuje.

Młodzi na Alphę

Co roku ósmoklasiści w ramach przygotowania do bierzmowania biorą tu udział w kursie Alpha dla młodych. – Wiele dało to, że sporo dorosłych już uczestniczyło w tym kursie, który w restauracji na rynku już trzy razy prowadziła nasza wspólnota Barka. Dlatego, kiedy na zebraniach rodziców przed bierzmowaniem ktoś miał wątpliwości, po co aż tyle tego przygotowania, wstawali inni rodzice i zabierali głos: „Proszę pani, ja byłem na kursie Alpha, to świetna rzecz, bez wahania poślę na to swoje dziecko” – mówi ks. Psurek.

Na przełomie września i października odbywa się w Rydułtowach festyn parafialny, integrujący mieszkańców. – W parafii jest mnóstwo ludzi, którzy bardzo chętnie się angażują, mają pomysły i je realizują. Pani Bogusia, która prowadzi Dzieci Maryi, przygotowała wraz z młodzieżą półkolonie dla dzieci. Oderwała je od komputerów i komórek – mówi proboszcz. – W ostatnie ferie zimowe były to rekolekcje, dzieci przychodziły tu codziennie na kilka godzin. Brały też udział w grze. Według jej fabuły, w parafii skradziono paramenty liturgiczne. Dzieci prowadziły dochodzenie. Poznawały techniki kryminalistyczne. Wśród zaproszonych gości była nauczycielka chemii, która pokazywała im na przykład, jak się wykorzystuje atrament sympatyczny – relacjonuje.

Parafia ma w planach budowę Muzeum ks. Blachnickiego. – Naszych parafian trochę boli, że nawet w centrali Ruchu Światło–Życie w Krościenku mało mówi się o tym, że właśnie w Rydułtowach wszystko się zaczęło. To stąd ks. Blachnicki wyjeżdżał z ministrantami na pierwszą oazę do Bibieli – mówi ks. proboszcz. – Chcielibyśmy przekształcić Domek Maryi w muzeum i centrum myśli sługi Bożego księdza Blachnickiego, mamy nadzieję, że wkrótce świętego. Jest przygotowany projekt. Ponieważ to się wiąże z poważnymi kosztami, w pierwszej kolejności ruszymy z działalnością dydaktyczną. W tym roku ukaże się drugie wydanie książki Mateusza Sobeczko i Patrycji Tomiczek pt. „Był naprawdę dobry” o ks. Blachnickim, rozszerzone o materiały IPN i świadectwa ludzi, którzy go pamiętają. Otworzymy też poświęconą mu stronę internetową – zapowiada.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.