Środa to dzień jackowy

Marta Sudnik-Paluch

|

Gość Katowicki 09/2024

publikacja 29.02.2024 00:00

Tutaj patron… stracił głowę, ale zyskał nabożeństwo.

– Wewnątrz kościoła można jeszcze określić, jak wyglądał dawny obrys murów. Wskazuje na to posadzka – mówi proboszcz ks. Dariusz Antoniewicz. W dole z lewej strony fragment specjalnie przygotowanego podestu dla osób poruszających się na wózkach. – Wewnątrz kościoła można jeszcze określić, jak wyglądał dawny obrys murów. Wskazuje na to posadzka – mówi proboszcz ks. Dariusz Antoniewicz. W dole z lewej strony fragment specjalnie przygotowanego podestu dla osób poruszających się na wózkach.
Marta Sudnik-Paluch /Foto Gość

Od początku XX wieku Ochojec zmieniał swoją przynależność parafialną aż… cztery razy. Pierwsze wzmianki o dzisiejszej dzielnicy Katowic pochodzą z połowy XVII wieku i dotyczą założonego na tych terenach folwarku. Teren ten formalnie i administracyjnie należał do parafii św. Wojciecha w Mikołowie. – Ksiądz Franciszek Lipa, który pochodzi z tej parafii, opowiadał, że za dziecka chodził pieszo do mikołowskiej bazyliki. Nawet mówił, gdzie się zatrzymywali, żeby umyć nogi – potwierdza Jan Gabor, kościelny i, jak sam mówi, parafialny hausmajster. Jest dziadkiem jednego z obłóczonych niedawno kleryków – Kamila.

Dwie dekady kuracji

Gdy w 1902 roku do Panewnik przyjechali franciszkanie, siłą rzeczy to oni zaczęli obejmować duszpasterską troską również Ochojec. Formalnie ten proces został potwierdzony w 1914 roku, gdy powstała samodzielna placówka duszpasterska, przekształcona później w parafię pod wezwaniem św. Ludwika Króla i Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny. Kolejna zmiana przyszła dość szybko – mieszkańcy postanowili postarać się o własną świątynię, zlokalizowaną jeszcze bliżej. Tak w 1930 roku powstał kościół tymczasowy w Piotrowicach, a w obręb parafii włączono także Ochojec. – Moi rodzice w tej parafii brali ślub – mówi Maria Gierlotka. Z parafią św. Jacka związana jest całe życie, tak samo jak z tą okolicą.

Rosnąca w bardzo szybkim tempie liczba mieszkańców spowodowała, że zasadnym stało się wybudowanie następnego kościoła. W 1936 roku w Ochojcu powstaje prowizoryczna budowla oraz zawiązuje się komitet budowy kościoła. Jego statut zatwierdza bp Stanisław Adamski 15 kwietnia 1936 roku. Ustanowiono również niezależną placówkę duszpasterską, której pierwszym kuratusem został ks. Jan Mateja. Od tego momentu prowadzone są parafialne księgi chrztów, ślubów i zgonów. Co ciekawe, historyczne zawirowania sprawiły, że dopiero po ponad dwóch dekadach, czyli 15 marca 1958 roku kuracja pod wezwaniem św. Jacka w Ochojcu zostaje podniesiona do godności parafii.

Projekt kościoła opracowali Henryk Cambiok i Emmanuel Witt. – Jego bryła miała wyglądać zupełnie inaczej, pozostałości jej obrysu widać do dziś na posadzce kościoła – pokazuje zdjęcia ks. Dariusz Antoniewicz, obecny proboszcz parafii pw. św. Jacka. – Budynek powstał bardzo szybko, obawiano się, że w czasie wojny Niemcy będą chcieli go przejąć i zrobić tu np. magazyn. Dlatego niewykończone jeszcze wnętrza poświęcił 23 czerwca 1940 roku ks. kanonik dr Karol Wilk, proboszcz z Mikołowa – dodaje. – Długo jeszcze był w takim stanie, że pręty wystawały tu i ówdzie – wspomina Jan Gabor, który w latach 50. ub. wieku był w ochojeckim kościele ministrantem.

Decyzja o rozbudowie kościoła zapadła w 1970 roku. Parafia dopiero wtedy zyskała niezbędne wówczas pozwolenie od władz państwowych. 7 grudnia 1970 roku wydał je ówczesny przewodniczący prezydium Wojewódzkiej Rady Narodowej w Katowicach płk Jerzy Ziętek. Głównym projektantem rozbudowy jest prof. dr inż. arch. Mieczysław Król, a odpowiedzialnym za budowę zostaje mgr inż. Franciszek Klimek. – Bardzo wielu parafian zaangażowało się w prace, zarówno młodzież, jak i starsi. To jednoczyło ludzi. Chodził mój ojciec, który wtedy był na emeryturze, pomagał rano. Brat i szwagry przychodzili po pracy. Pamiętam, że był problem z materiałami budowlanymi, wykorzystywano cegły z rozbiórek. Jednego razu moja mama szła ze sklepu, kiedy przyjechał taki transport. Gdy przechodziła obok, usłyszała, jak mężczyźni zastanawiają się, kto pomoże im ułożyć te cegły. Mama się na tym znała, więc zostawiła siatki i ruszyła do pracy – wspomina pani Maria. – Ja też przychodziłam po pracy, żeby pomóc. Z grupą innych zajmowałyśmy się przede wszystkim pracami porządkowymi, bo trzeba pamiętać, że w czasie remontu były sprawowane Msze Święte – dodaje.

Po przebudowie kościół zyskał dwie nowe kaplice boczne. Patronem jednej z nich wybrano o. Maksymiliana Kolbego. – W 1971 roku papież Paweł VI ogłosił go błogosławionym. Natomiast 15 czerwca 1975 roku w naszym kościele poświęcono mu kaplicę – mówi ks. Dariusz. – W tym wydarzeniu uczestniczyli nie tylko licznie parafianie, ale także dawni więźniowie obozów koncentracyjnych. Mój sąsiad znał Franciszka Gajowniczka, którego ocalił św. Maksymilian, i jego też wtedy gościliśmy – wspomina pani Maria. – Ten moment w historii naszej parafii jest traktowany jako zakończenie procesu rozbudowy – dodaje proboszcz.

Rys medyczny

Wnętrze kościoła, podobnie jak jego bryła, przechodziło kilka poważnych modernizacji. Na początku centralnym punktem był zdobny ołtarz przedsoborowy z obrazem św. Jacka. Dzisiaj ten wizerunek znajduje się na probostwie. Jeszcze przed falą zmian, jaka w wielu parafiach dokonała się po Soborze Watykańskim II, w prezbiterium pojawiły się naturalnej wielkości figura św. Jacka i krzyż. Obecnie ta rzeźba patrona parafii, obdarzona przez artystę dość charakterystyczną gestykulacją, znajduje się przy głównym wejściu do kościoła. W parafialnej kronice zachowała się wzmianka na temat przykrego incydentu związanego z figurą. W 1995 roku nieznani wandale zdewastowali ją, o czym w dość sensacyjnym tonie donosiła lokalna prasa. W krótkiej notce „Stracił głowę” czytamy: „Któraś z parafianek zauważyła, jak szła na niedzielną mszę – gospodyni księdza jest bardzo przejęta. – Poszła do konfesjonału i powiedziała proboszczowi, że święty Jacek stracił głowę. (…) Gipsowy odlew został zdekapitowany – z szyi figurki, zamiast rozbitej w pył głowy, sterczą druty. Chuligani wyrwali świętemu także nogę. Święty Jacek jest patronem śląskiej diecezji. Jednak ludowa tradycja nie przypisuje mu szczególnych właściwości” – odnotował autor podpisany MKS. Przez pewien czas zniszczona figura była wystawiona z opisem „Zniszczył mnie człowiek”.

Obecnie w prezbiterium znajduje się monumentalna rzeźba Chrystusa Zmartwychwstałego, otoczona malowidłem sześciu świętych. Są na nim św. Brat Albert, św. Barbara – z uwagi na górnicze tradycje mieszkańców, św. Jan Paweł II, św. ojciec Pio, św. Katarzyna – kolejarze byli drugą najliczniejszą, po górnikach, grupą zawodową w parafii, oraz św. Joanna Beretta Molla. – Ona jest nawiązaniem do ważnego, medycznego, rysu naszej parafii – w okolicy znajdują się dwa duże szpitale, powstaje trzeci budynek – mówi proboszcz. Tą rzeszą „tymczasowych parafian” opiekują się dwaj kapelani szpitalni, ks. Marcin Niesporek i ks. Michał Kuś, którzy codziennie w kaplicach Matki Bożej Piekarskiej i Miłosierdzia Bożego sprawują Msze św. – Niektórzy mieszkańcy też tam przychodzą, zwłaszcza starsi – zauważa pan Jan.

W każdą środę w parafii sprawowane jest nabożeństwo do św. Jacka. – Z tego, co wiem, wcześniej było w poniedziałki. Później była przerwa. Postanowiliśmy wrócić do tej formy uczczenia patrona i idąc za wzorem dominikanów, u których dniem jackowym jest środa, także wybraliśmy ten dzień na sprawowanie nabożeństw. By każdy mógł wziąć udział, modlimy się z wikarym ks. Markiem Menżykiem po Mszach porannej i wieczornej – wyjaśnia ks. Dariusz Antoniewicz.

Nawiedzając parafię św. Jacka, warto zwrócić uwagę na ikonę – wotum wdzięczności od uchodźców. – Napisał ją ukraiński twórca i jest to podziękowanie dla parafian za ich ofiarne zaangażowanie. Od samego początku włączyliśmy się w pomoc uchodźcom. W pierwszy wieczór po rozpoczęciu wojny spotkaliśmy w małym gronie na probostwie, żeby przemyśleć, co możemy zrobić, jak pomóc i ustalić plan działania na wypadek, gdyby i do nas dotarli uchodźcy. Okazało się, że przez te dwa lata sporo ich przewinęło się przez naszą parafię. Jedni potrzebowali tylko noclegu – przystanku przed dalszą drogą. Inni zatrzymali się, dopóki sami nie stanęli na nogi. Do dzisiaj mieszkają u naszych parafian osoby z Ukrainy – mówi proboszcz.

Katowickie Kościoły Stacyjne

Parafia św. Jacka w Katowicach- -Ochojcu jest jednym z kościołów, który odwiedzają pątnicy w Wielkim Poście. Adoracja i Msza św. zaplanowana jest na 7 marca. Po Eucharystii będzie możliwość uczczenia relikwii patrona parafii.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.