Od inżyniera do humanistki

Marta Sudnik-Paluch

|

Gość Katowicki 08/2024

publikacja 22.02.2024 00:00

„Czy nie chciało się pani czasem tak po kobiecemu płakać?” – pyta dziennikarka. „Najwyżej ze złości, ale nie dlatego, że po kobiecemu” – odparowała Wanda Rutkiewicz.

Wejście w przestrzeń wystawy to olbrzymia fotografia jej bohaterki. Wejście w przestrzeń wystawy to olbrzymia fotografia jej bohaterki.
Marta Sudnik-Paluch /Foto Gość

To jedno z archiwalnych nagrań, które mogą zobaczyć odwiedzający wystawę „Spojrzenie z góry. Archiwum Wandy Rutkiewicz” w Muzeum Śląskim. Widnieje na nim rok 1978. Dziennikarze wypytują Wandę Rutkiewicz o wyprawę w Himalaje – właśnie została pierwszą osobą z Polski, pierwszą Europejką i trzecią kobietą na świecie, która stanęła na szczycie Mount Everestu. Królowa gór w dzierganym, kolorowym golfie jest nieco onieśmielona zainteresowaniem. Kilka ujęć później widzimy już dojrzałą himalaistkę, która z przejęciem instruuje ekipę, jak ma się ustawić do kolejnego ujęcia, które nakręci. „Nie jestem malarzem ani poetką, mój stosunek do gór wyrażam przeżyciami” – tłumaczy w wykorzystanym fragmencie wywiadu.

Film to jeden z elementów wystawy czasowej. Jej kuratorki – dr Katarzyna Gębarowska (fotografka i badaczka historii fotografii), Beata Lisicka we współpracy z alpinistką Elizą Kubarską – pokazują drugą wielką pasję Wandy Rutkiewicz, bezpośrednio związaną z górami, czyli fotografię. Zdjęcia i filmy stworzone przez wybitną polską himalaistkę to kolejny przykład przełamywania męskiego monopolu. Bohaterka wystawy bezkompromisowo wkroczyła w zmaskulinizowane środowisko zdobywców górskich szczytów i pokazała, że kobieta także jest w stanie pokonać zaśnieżone i niedostępne masywy. Natomiast jej pasja fotograficzna pozwala pokazać przyrodę w innym kontekście niż do tamtego momentu robili to mężczyźni. Obrazowanie gór i natury w ogóle zdominowane było przez anglosaskie przekonanie o pięknie i grozie ukrytej w majestacie. Wanda Rutkiewicz pokazuje je z innej, czasem bardziej codziennej perspektywy. Ma świadomość, że jej klisze i taśmy filmowe pozwalają zachować pamięć o tych, którzy z górskich szlaków ruszyli prosto na wieczną wędrówkę. We wspomnianym wcześniej krótkim, bo trwającym ledwie kwadrans dokumencie uważny widz wypatrzy Jerzego Kukuczkę, Reinholda Messnera czy inne znane postaci. Mówiąc o tej pasji, Wanda Rutkiewicz przyznaje, że to góry sprawiły, że ze zwykłego inżyniera stała się humanistką.

Ekspozycja „Spojrzenie z góry” to także przypomnienie, że polska himalaistka nie była „kobiecym kwiatkiem do kożucha męskiego świata”, ale postacią inspirującą dla innych sportowczyń. Chociaż uwielbiała rywalizować z mężczyznami, nieustannie zachęcała kobiety, organizowała z myślą o nich kolejne wyprawy, wspinała się w ich gronie.

Wyprawa do Muzeum Śląskiego jest warta podjęcia z jeszcze jednego powodu. Eksponaty pozwalają się przekonać, jak zgrzebne warunki towarzyszyły pierwszym polskim wyprawom wysokogórskim. Zwiedzający może zobaczyć oryginalny namiot czy rękawice ochronne, które pokazują, jak wiele zapału i samozaparcia musieli mieć ci, którzy decydowali się na zdobywanie szczytów wyposażeni jedynie w taki sprzęt.

Wystawa jest dostępna do końca marca. Towarzyszą jej wydarzenia: spotkanie z Janem Krzysztofem z TOPR pt. „Ocena ryzyka w górach – zacznijmy od Tatr” (27.02, godz. 18.30), prezentacja Elizy Kubarskiej „O pracy nad górskimi filmami dokumentalnymi” (5.03., godz. 18.30) i wykład dr Katarzyny Gębarowskiej „O fotografii pejzażowej kobiet” (22.03, godz. 18.30).

Wanda Rutkiewicz (1943−1992)

Z zawodu była elektronikiem, jednak to góry stały się jej pasją i zawodem do końca życia.

W 1978 roku zdobyła Mount Everest, ale za swoje najważniejsze osiągnięcie uważała wejście na K2 w 1986 roku – stanęła na jej szczycie jako pierwsza kobieta w historii. „Była rzeczniczką środowiska wspinaczkowego kobiet i propagatorką ich samodzielności na wyprawach, a tym samym we wspinaniu wysokogórskim. (...) Była kobietą wielu żywiołów, która pomiędzy kolejnymi wyprawami próbowała swych sił także jako kierowca rajdowy” – piszą kuratorki wystawy w Muzeum Śląskim.

Zaginęła w czasie jednej ze swoich wymarzonych wypraw – w maju 1992 roku podjęła atak szczytowy na Kanczendzongę. Do dziś nie znaleziono jej ciała. Zdążyła zdobyć osiem z czternastu ośmiotysięczników.

Dziękujemy, że z nami jesteś

To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.

W subskrypcji otrzymujesz

  • Nieograniczony dostęp do:
    • wszystkich wydań on-line tygodnika „Gość Niedzielny”
    • wszystkich wydań on-line on-line magazynu „Gość Extra”
    • wszystkich wydań on-line magazynu „Historia Kościoła”
    • wszystkich wydań on-line miesięcznika „Mały Gość Niedzielny”
    • wszystkich płatnych treści publikowanych w portalu gosc.pl.
  • brak reklam na stronach;
  • Niespodzianki od redakcji.
Masz subskrypcję?
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.