Parafia: właściwe miejsce życia

Marta Sudnik-Paluch

|

Gość Katowicki 06/2024

publikacja 08.02.2024 00:00

O elastyczności w formacji i przeciw- skuteczności powtarzanych słów: „A za naszych czasów to było...” mówi ks. dr Krzysztof Matuszewski, rektor Wyższego Śląskiego Seminarium Duchownego.

	Doktor teologii duchowości, psycholog, psychoterapeuta, wykładowca Wydziału Teologicznego UŚ. Doktor teologii duchowości, psycholog, psychoterapeuta, wykładowca Wydziału Teologicznego UŚ.
Roman Koszowski /Foto Gość

Marta Sudnik-Paluch: Właśnie kończy się pierwszy semestr formacji w WŚSD z Księdzem w roli rektora. Wcześniej kierował Ksiądz Archidiecezjalną Poradnią Psychologiczną „Przystań”. Ten czas, który minął, pozwolił już na osadzenie się w nowych zadaniach?

Ks. dr Krzysztof Matuszewski: Myślę, że tak, choć przyznam, że rytm życia seminaryjnego jest bardzo intensywny. Towarzyszy mi wrażenie, jakby czas przyspieszył. Na pewno ułatwieniem jest to, że z seminarium byłem związany wcześniej, pomagając w formacji jako tzw. „głos doradczy”, m.in. poprzez diagnozy psychologiczne, a także jako wykładowca. Środowisko seminaryjne zawsze było mi bliskie, dobrze i z wdzięcznością je wspominam.

Z perspektywy tych kilku miesięcy – czym różni się bycie rektorem od kierowania poradnią?

W seminarium cel towarzyszenia jest bardziej sprecyzowany – chodzi o rozeznanie powołania i formację kleryków w drodze do święceń. Pracując w poradni, doświadczałem pewnej podwójności, a momentami chyba nawet pomieszania ról. Ludzie widzieli we mnie zarówno księdza, jak i psychologa. Z perspektywy czasu myślę jednak, że bardziej duchownego, nawet gdy wyraźnie starałem się rozdzielać w poradni pomoc psychologiczną od duszpasterstwa. To temat na osobną rozmowę. Różnicą będzie też odpowiedzialność dotycząca podejmowania decyzji mającej realny wpływ na czyjeś przyszłe życie. Czymś innym jest głos doradczy, a czymś innym decyzyjny – nie ukrywam, że to jest brzemię, które wywołuje jakiś rodzaj drżenia.

Ale w roli terapeuty także odpowiada się za czyjeś życie, mierzy się z bagażem jego doświadczeń.

Jasne, często praca terapeutyczna ma kluczowe znaczenie w zmianie czyjegoś sposobu życia czy funkcjonowania. Formatorzy również nie mogą przecież podjąć decyzji za kandydata, wyręczając go w tym. Mówimy zatem o dwóch równoległych procesach decyzyjnych. Najpierw sam kleryk podejmuje decyzję: rozeznałem i chcę zostać księdzem. Równoległą podejmują wyznaczeni przez biskupa formatorzy. Potrzebna jest zgodność obu decyzji. Pomimo zmian pokoleniowych i cywilizacyjnych fundament rozeznania powołania pozostaje niezmienny: Bóg powołuje, człowiek odpowiada, a Kościół rozeznaje.

Spadek liczby alumnów – czy to główne wyzwanie, z jakim Ksiądz Rektor musi się mierzyć?

Jedno z nich. Zmniejszającą się liczbę powołanych dobrze jest umieścić w kontekście: nadal mamy niż demograficzny i wielkich zmian raczej nie będzie. Analizując dane socjologiczne, obserwujemy nie tylko spadek praktyk wiary, ale też niski poziom wiedzy religijnej, czego nie ułatwia spolaryzowany świat mediów społecznościowych z tysiącem, nieraz sprzecznych ze sobą, i często wątpliwej jakości, stanowisk na dany temat. Odczuwamy coraz większe braki środowisk wiary, religijnych domów, co siłą rzeczy będzie wpływało na spadek powołań. Ludzie coraz częściej realizują duchowe potrzeby pozakonfesyjnie, część powołuje się na znany zwrot: „Chrystus tak, Kościół nie”. Wyzwaniem dla nas dziś jest dojrzałe świadectwo zarówno o pięknie oraz wyjątkowości Ewangelii, jak i o samym Kościele jako wspólnocie, w której naprawdę i w pełni mogę spotkać i doświadczyć miłości Jezusa.

Będzie miał kto to robić?

Wierzę, że Bóg nie zostawi swojego Kościoła bez pasterzy. Może to zabrzmi dziwnie, ale w pewnym aspekcie z nadzieją patrzę na mniej liczne seminaria. W małej grupie po prostu łatwiej odwzorować wspólnotę uczniów Chrystusa i doświadczyć chrześcijańskiego braterstwa, łatwiej też kształtować drugiego. Ponieważ dziś jest bardziej kameralnie, łatwiej indywidualnie podejść do każdego i powiedzieć: znam moją wspólnotę. Kościół również staje się coraz mniej masowy, lecz bardziej personalny oraz indywidualny. Przeciwskuteczne jest powtarzanie: „A za naszych czasów to było…”. Klerycy mają dziś sporo narzędzi sprzyjających przygotowaniu się również do indywidualnego duszpasterskiego towarzyszenia wiernym, podejmowania trudnej sztuki rozumienia sytuacji konkretnego człowieka. Aktualnie właśnie wokół tego tematu jest sporo niejasności, a my chcielibyśmy posiadać gotowe recepty i szablony do pracy duszpasterskiej. Trzeba odnaleźć się w całym gąszczu pytań i alternatyw.

Czy seminaria zostaną nieduże czy raczej będą łączone, np. w obrębie metropolii?

Na dziś nie skłaniamy się do łączenia seminariów z Gliwicami i Opolem, wyjątkiem może być wspólny rok propedeutyczny w Katowicach dla całej metropolii.

A jak zmienili się kandydaci do seminarium?

Pokolenie, które przychodzi, ma nieco inną charakterystykę – jest bardziej otwarte, bezpośrednie, tolerancyjne, ale też wrażliwe i ostrożne. Młodzi są bardziej zagubieni w temacie decydowania, co mnie nie dziwi. W świecie mamy niezliczone możliwości oraz dostęp do tysięcy alternatywnych dróg. Starsze pokolenie było zmuszone szybko decydować – brakowało produktów i środków, a możliwości wyboru były ograniczone do kilku. Gdy kupujesz kawę na zwykłej stacji benzynowej, chcą żebyś szybko zdecydował, rozważając nawet kilkanaście możliwości: espresso, ristretto, mocca, americano, latte, frappe, z mlekiem, bez, a jak z mlekiem, to ciepłym czy zimnym, krowim, roślinnym, bez laktozy? Będąc na takiej „huśtawce decyzyjnej”, dla świętego spokoju „strzelamy”, bo przecież chcemy napić się kawy, a nie mamy czasu na analizę każdej. Pozostajemy przez to mocno podatni na manipulację. Sytuacja ze stacji benzynowej jest dla mnie symboliczna. Sztuka dokonywania wyborów, zarówno małych, jak i życiowych, jest niezrozumiała dla starszego pokolenia, które powtarza: „Weź się w końcu zdecyduj”. Starsi sami nie potrafią odnaleźć się w gąszczu możliwości, przez co trzymają się sprawdzonych ścieżek, ale z innej epoki. W seminarium, na szczęście etapowo i stopniowo, uczymy się rozpoznawać, na którą z dróg zaprasza mnie Pan Bóg.

Rozeznawać i rozumieć, że nie wszystko może być teraz i już.

Ulegamy pokusie, że można mieć wszystko na jedno kliknięcie. Rozwój życia duchowego, budowanie relacji, formacja seminaryjna to mozolne procesy wymagające stawiania małych kroków. Młody dorosły dziś często stoi przed wielką górą. Widzi, jaka jest potężna, i mówi: „Nie dam rady”. Góry nie zdobywa się jednak od razu, tylko stopniowo. W rozeznawaniu i podążaniu drogą powołania potrzeba cierpliwości, rozróżniania pragnień pochodzących od Boga od lęków i złudzeń, a także gotowości do rezygnacji. Sztuka zostawiania jest ważną częścią współczesnej formacji seminaryjnej, ale to dotyczy wszystkich: nie można pójść równocześnie kilkoma drogami, w wybór wpisane są równocześnie strata i zysk.

Skoro znowu wraca temat straty i zysku, muszę dopytać jeszcze o jedną rzecz. Czy w obecnej sytuacji umiemy pogodzić się z tym, że nie każdy, kto się zgłosi jako kandydat, zostanie księdzem?

O tym mówią dokumenty Kościoła o formacji. Mamy wystrzegać się pokusy przyjmowania i święcenia każdego tylko dlatego, że się zgłasza. Oczywiście nikt nie przychodzi do seminarium przygotowany do święceń. Formacja w katowickim seminarium trwa siedem lat, wliczając rok propedeutyczny. Sporo w tym czasie można zrobić. Wielu seminarzystów w trakcie formacji rozpoznaje, że to nie ich droga. W dojrzałym myśleniu o drugiej osobie i jej zdolności do bycia księdzem nie możemy odkleić się od rzeczywistości, dlatego zawsze bierzemy pod uwagę predyspozycje, potencjał, ale i jakieś braki u kandydata. Wierzę, że łaska Boża przemienia i kształtuje człowieka. Widzę, jak wielu, aktualnie młodych księży, włożyło potężny wysiłek, by zawalczyć o swoje powołanie i ze względu na Jezusa podjęło pracę nad sobą.

Czy wobec tych wszystkich obserwacji nie rodzi się w Księdzu myśl o potrzebie gruntownej zmiany modelu formacji alumnów?

Potrzeba dziś dobrze rozumianej elastyczności. Mamy „Zasady formacji seminaryjnej” z wyznaczonymi celami, dostosowanymi do polskich realiów. Jednak gdy przechodzimy do operacjonalizacji celów, musimy je przyłożyć do konkretnego kandydata. Widać to u nas na przykładzie roku propedeutycznego, który stale wymaga pewnej modyfikacji. Aktualnie alumni na etapie propedeutycznym chodzą na wolontariat do trzech ośrodków naszej Caritas do bezdomnych, niepełnosprawnych, seniorów i dzieci. Sami przygotowują sobie posiłki: śniadania i kolacje, mają na to wydzielony budżet. Uczą się różnych form współpracy ze sobą, kontaktu z ludźmi, co ma sprzyjać zarówno ich samodzielności, jak i zdolności do współpracy.

A jak ta elastyczność wygląda w kolejnych latach formacji?

Żeby nie było niedopowiedzeń: na pewno istota formacji seminaryjnej nie uległa zmianie. Sercem pozostaje zawsze formacja duchowa – codzienna Eucharystia, medytacja słowa Bożego i różne stałe oraz okresowe formy praktyk duchowych. Dostęp do kierownictwa duchowego – regularnych rozmów z ojcami duchownymi oraz przełożonymi. Od lat funkcjonują grupy dzielenia słowem czy tzw. społeczności rocznikowe. Ważnym elementem formacji są staże na parafiach na czwartym i szóstym roku. Klerycy mieszkają wtedy na probostwach, angażując się w życie parafii, równocześnie dojeżdżając na zajęcia na Wydziale Teologicznym. Czas staży parafialnych ma dla nich ważne znaczenie, o czym sami mówią. Zwłaszcza na IV roku, jeszcze przed święceniami, mogą doświadczyć w praktyce samodzielnego życia na probostwie. Dla niektórych to kolejny moment weryfikacji decyzji. Przed nami stoją kolejne wyzwania: są plany, by wspominane staże parafialne trwały dłużej, zwłaszcza że to parafia, a nie seminarium jest, i raczej pozostanie, właściwym miejscem życia i posługi przyszłego prezbitera.

Staże alumnów WŚSD:

Diakoni i akolici rozpoczną posługę w parafiach 19 lutego.

Parafie stażowe diakonów: 1. Parafia NMP Matki Kościoła w Jastrzębiu-Zdroju – dk. Paweł Kaszuba 2. Parafia Świętych Apostołów Filipa i Jakuba w Żorach – dk. Dominik Piórkowski 3. Parafia św. Barbary w Górze – dk. Łukasz Porwit 4. Archikatedra Chrystusa Króla w Katowicach – dk. Łukasz Tomczyk

Parafie stażowe akolitów:

Parafia św. Józefa Robotnika w Katowicach – Kacper Frukacz Parafia MB Nieustającej Pomocy i św. Rozalii w Chorzowie-Maciejkowicach – Bartosz Morawski Parafia bł. Karoliny w Tychach – Franciszek Parzyk Parafia NSPJ w Chorzowie-Batorym – Mateusz Raczek Parafia Dobrego Pasterza w Chorzowie-Batorym – Krystian Salewski Parafia MB Różańcowej w Świętochłowicach- -Chropaczowie – Karol Skura

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.