Radosny Jezus

Marta Sudnik-Paluch

|

Gość Katowicki 04/2024

publikacja 25.01.2024 00:00

Niewielkie lampki punktowo doświetlają biurka, na których leżą pędzle, plastikowe palety z rozrobionymi kolorami. Kilka osób w skupieniu tworzy swoje mandyliony.

Uczestnicy kursu spotykają się raz w tygodniu w pracowni w Panewnikach. Uczestnicy kursu spotykają się raz w tygodniu w pracowni w Panewnikach.
Marta Sudnik-Paluch /Foto Gość

W ikonografii to wizerunek oblicza Chrystusa, wpisany w nimb krzyżowy. Nad swoimi interpretacjami tego popularnego motywu pracują uczestnicy warsztatów ikonograficznych prowadzonych przez Joannę Haratyk i Joannę Witkowską. Półroczne kursy zaczynają się od ćwiczenia podstawowych kresek, nauki rysunku i tworzenia plam kolorów (a nawet rozróżniania większej liczby odcieni barw niż standardowe, czyli czerwony i zielony). Są podstawy wiedzy na temat sztuki. Tak wyposażeni uczestnicy w kolejnych krokach mierzą się m.in. z namalowaniem swojego podlinnika, czyli wzoru, według którego powstanie ikona. – Stronimy od prostego „kopiuj−wklej”, chcemy, żeby każdy z twórców wiedział, co robi, pracował nad własnym wizerunkiem. To duża trudność, bo trzeba się odważyć i zastanowić się nad obliczem Pana Jezusa – wyjaśnia J. Witkowska. Potem można swój plan przenosić na deskę. – Zapoznajemy uczestników z techniką pisania ikony, samodzielnym gruntowaniem deski, właściwościami dobrej deski, która nie pęknie, nie będzie się wyginać. Uczymy techniki tempery właściwiej dla ikony. Uczestnicy sami tworzą także medium (spoiwo pigmentów, które wykorzystywane są do stworzenia ikony – przyp. red.) – wymienia J. Haratyk.

Prowadzące warsztaty weryfikują także popularne twierdzenie o pisaniu ikony. – Wzięło się od rosyjskiego czasownika pisat’ (писать), co oznacza malować farbami. Podobne słowo jest w języku greckim. A u nas to pisanie przyjęło się jako tworzenie w sposób mistyczny – mówi Joanna Witkowska. – Też tłumaczy się je w sposób teologiczny, że opisujemy słowo Boże w sposób malarski. Zasadą w ikonie jest to, że wszystko, co jest w niej zawarte, musi być kanoniczne, zgodne ze słowem Bożym – mówi Joanna Haratyk.

Zęby i ikona

Katarzyna na warsztaty dojeżdża z Bielska. – Już w zeszłym roku miałam plan, żeby się zapisać. Wtedy kończyłam studia i spotkania kolidowały z moimi zajęciami. Warsztaty były moim marzeniem także dzięki mojej chrzestnej, która wiele razy jeździła na rekolekcje z ikonami i pokazywała mi piękno tego czasu. Poza tym bardzo lubię prace manualne. Teraz jestem na stażu, więc mogę przyjeżdżać – opowiada. – Z wysiłku mam już czerwone oczy, ale warto, bo to jest i sztuka, i modlitwa. Mam w sercu intencję, która towarzyszy mi w pracy. Chyba na początku było mi łatwiej, teraz jak tu przyjeżdżam, to mam wrażenie, że chyba nigdy nie uda mi się skończyć – dodaje.

– Tworzymy pewnego rodzaju wspólnotę i wielu dzieli się takim doświadczeniem wyciszenia dzięki naszym spotkaniom. Ten czas spędzony na tworzeniu ikony jest odskocznią od codzienności. Są tacy, którzy zaczynają głębiej przeżywać wiarę, poznają lepiej Pana Boga. Mieliśmy osoby, które mówiły, że pomogło im to wyjść z depresji. I to jest ten wymiar pozytywny. Są tacy, którzy się szybko zniechęcają, bo ikona jest wymagająca i plastycznie, i duchowo. Czasem trzeba odpocząć, żeby móc iść dalej. Nie wszyscy są w stanie się przełamywać – mówi Joanna Witkowska. – Warsztaty to także czas na poznawanie się nawzajem – dodaje Joanna Haratyk.

Katarzyna żartuje, że precyzja, wymagana przy tworzeniu ikony, rozwija nie tylko jej cierpliwość, ale także kompetencje zawodowe. – Jestem stomatologiem, więc precyzja i manualne umiejętności są bardzo pożądane – wyjaśnia Katarzyna. – Na kartoniku wszystko szło gładko. A kiedy usłyszałam, że na desce będzie łatwiej, bo pigment nie będzie się tak wchłaniał, to byłam nastawiona, że będzie super. Niestety jest odwrotnie. Może dlatego, że bardzo chcę, żeby wyszło dobrze – zastanawia się. – Jestem ciekawa, jak ostatecznie będzie wyglądał mój Jezus. Liczę, że będzie taki, jakiego ja Go widzę. Chcę, żeby był radosnym Jezusem, bo ilekroć widzę Go w kościołach, to chcę myśleć, że się do mnie uśmiecha – stwierdza Katarzyna.

My pomagamy

W lutym rozpocznie się kolejny semestr warsztatów. Szczegółów na temat zapisów warto szukać na facebookowym profilu „Pracownia Claritas”. – Zachęcam każdego, pisanie ikony uczy gorliwości, cierpliwości, walki z samym sobą. A jak się doda do tego intencje, to jest to tym cenniejsze i motywuje do wytrwałości – zapewnia Katarzyna. – Najważniejsza jest determinacja, żeby coś stworzyć. Nieważne, jakie ktoś miał oceny na plastyce. Jeżeli słucha, stosuje się do naszych wskazówek, każdy uczestnik jest w stanie stworzyć własną ikonę – podkreśla Joanna Witkowska. – Jeżeli ktoś ma wątpliwości, czy z czymś sobie nie radzi, wtedy my pomagamy. Nikogo nie zostawiamy samego z rysunkiem – dodaje Joanna Haratyk.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.