W rozmiarze XXL

Marta Sudnik-Paluch

|

Gość Katowicki 01/2024

publikacja 04.01.2024 00:00

W roku 800-lecia tradycji budowania stajenek bożonarodzeniowych franciszkanie z Klimzowca wracają z okazałą szopką.

Część figur wykorzystywanych  w stajence  jest „odziedziczona”  z parafii z Józefowca. Część figur wykorzystywanych w stajence jest „odziedziczona” z parafii z Józefowca.
Marta Sudnik-Paluch /Foto Gość

Szerokość: 23 metry, wysokość: 9 metrów, głębokość: 8 metrów – tak w liczbach prezentuje się bożonarodzeniowa instalacja w parafii św. Franciszka z Asyżu w Chorzowie. – W Boże Narodzenie 2019 roku była podobnej wielkości. Teraz powoli wracamy do tej tradycji. W czasie pandemii musieliśmy się ograniczyć z uwagi na ryzyko zakażenia: wystarczyłoby, że jedna osoba miałaby zdiagnozowany COVID, reszta byłaby w izolacji i szopka mogłaby zostać nieskończona. Dlatego wtedy podjęliśmy decyzję o tym, że utrzymujemy tradycję, ale w ograniczonym zakresie. Z kolędy wiem, że parafianom bardzo brakowało takiej dużej, ładnej stajenki. Wielokrotnie o tym wspominali, pytali, kiedy wrócimy. Teraz nadszedł ten moment, a jubileusz 800. rocznicy zbudowania pierwszej na świecie szopki autorstwa św. Franciszka był kolejną motywacją – tłumaczy o. Jan Bosko Wojas, proboszcz parafii św. Franciszka w Chorzowie-Klimzowcu. – Wracamy etapami: w ubiegłym roku szopka miała rozmiar XL, a w tym jest już XXL – precyzuje.

Żeby zdążyć ze wszystkimi pracami, grupa budująca szopkę działania rozpoczęła już… 20 listopada, 4 tygodnie wcześniej niż zwykle. Do grona najwytrwalszych budowniczych należy Lesław Patas. – Ostatnio próbowałem to policzyć i wyszło mi, że to 12. rok, jak buduję szopki. Chyba jestem najstarszy, ale chcę podkreślić, że znajduję się w gronie sześciu osób, które w naszej „płynnej grupie” stanowią taki stały trzon. Bo to zwykle jest tak, że na pierwsze spotkanie zgłasza się wielu, ale zostają tylko najwytrwalsi – dzieli się obserwacją. Do budowy zgłosił się dzięki ogłoszeniom duszpasterskim. – Przyszedłem z myślą, że będę tylko raz, ale polubiłem się z innymi i tak jakoś zostało – wspomina. Aleksander Skrzyś do grupy budującej szopkę także dołączył, bo usłyszał zaproszenie w ogłoszeniach duszpasterskich. – Ta praca bardzo konsoliduje, budujemy wspólnotę. Więź między nami jest ważniejsza niż składanie desek – uważa. – Ale proszę napisać, że to zasługa ojca proboszcza: pracuje z nami, nie boi się wysiłku fizycznego i co wieczór zapraszał nas na kolację. To nie było tak, że na zakończenie dnia: „Bóg zapłać, do widzenia”, ale mogliśmy jeszcze spędzić ze sobą czas, porozmawiać. I codziennie na grupie na WhatsAppie dostawaliśmy zdjęcie dokumentujące postęp prac – dodaje Lesław. – Tak, na te zdjęcia szczególnie czekała moja córka. Każdego ranka przy śniadaniu chciała je zobaczyć – zdradza Aleksander.

Plan budowy tegorocznej stajenki opracował Lesław wspólnie z Nicole. – My jesteśmy od prac technicznych, ale bardzo nam się przydaje kobiece poczucie estetyki – mówi Aleksander. – Tak! Ostatnio tak staliśmy i debatowaliśmy, że czegoś brakuje, ale sami nie wiemy do końca, co to może być. Podeszła Nicole, dodała trochę trawy, jakiś krzaczek i od razu zrobiło się lepiej. A myśmy tego w ogóle nie widzieli – przyznaje o. Jan Bosko.

Na tegoroczną inscenizację sceny Bożego Narodzenia składa się kilka tysięcy elementów. – Najbardziej pracochłonne jest to, czego nie widać: cała konstrukcja, na której powstała szopka – mówi Aleksander. – Trzeba to wszystko zbudować i odpowiednio wzmocnić, żeby można było swobodnie wejść i ustawiać figury. Ale najbardziej stresujący moment to podwieszanie gwiazdy, trzeba to zrobić bardzo ostrożnie. Zdarzyło się już, że wyciągnęliśmy ją na pożądaną wysokość i okazało się, że nie działa. Trzeba było ją opuścić z powrotem i sprawdzić całą instalację – zdradza Lesław. – Zaczynamy zawsze budowę od żłóbka, a potem wszystko „rozchodzi” się w prawo i w lewo – zdradza Aleksander. – Moją ulubioną figurą jest anioł stróż, kiedy on się pojawia nad Betlejem, wiem, że jest dobrze – mówi proboszcz.

W tym roku na samym środku znajduje się… św. Franciszek w dzwonnicy. Dla najmłodszych to nie lada atrakcja – mogą uruchomić dzwonnicę po wrzuceniu ofiary do skarbonki. – Wiadomo, że centralną postacią jest Pan Jezus. U nas Święta Rodzina została umieszczona po lewej stronie i to na nią skierowano główne światło. Jednak w samym środku znajduje się św. Franciszek, ponieważ chcemy zwrócić uwagę na fakt 800. rocznicy budowy pierwszej szopki w Greccio, której autorem był właśnie nasz fundator – zauważa proboszcz.

– Szopka bożonarodzeniowa to sztandarowa forma przekazywania prawdy o narodzeniu Jezusa. Ostatnio ktoś mi powiedział: „Nawet nie wiedziałem, że ta tradycja pochodzi od franciszkanów”. Osiemsetlecie to dobry moment, by o tym przypomnieć – mówi o. Dymitr Żeglin, gwardian domu zakonnego. – Najbardziej wzruszające są momenty, kiedy widzę babcię albo mamę z dzieckiem: przychodzą razem do kościoła, żeby zobaczyć szopkę, i naturalnie rozpoczyna się rozmowa o tajemnicy Wcielenia. Od takich chwil zaczyna się rozwijanie wiary w tym małym człowieku. Po ośmiu wiekach jest okazja, by znowu zastanowić się nad siłą przekazu zobrazowanej w ten sposób sceny z Betlejem, zauważyć, że motywacje, jakimi kierował się Franciszek, są aktualne i dziś – dodaje. – Cel zostanie osiągnięty, jeśli przyprowadzimy ludzi do Jezusa – podsumowuje o. Jan Bosko. W tym roku z okazji jubileuszu Greccio, odwiedzając stajenki zbudowane przez franciszkanów, można uzyskać odpust zupełny pod zwykłym warunkami (stan łaski uświęcającej, przyjęcie Komunii św., modlitwa w intencjach papieża) oraz odmawiając modlitwę jubileuszową do Dzieciątka Jezus. – Odpust można zyskać codziennie aż do 2 lutego, warto korzystać z tej łaski – zachęca o. Jan Bosko.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.