Grypsy z dmuchawki

Przemysław Kucharczak

|

Gość Katowicki 50/2023

publikacja 14.12.2023 00:00

Aby lepiej zrozumieć historyczną epokę i poczuć jej ducha, warto czytać wspomnienia. Właśnie ukazała się taka książka, opowiadająca o Śląsku w ostatnich latach PRL. Jej autorem jest Michał Luty, były wiceprezydent Katowic.

Michał Luty, Dziesięć latw śląsko-dąbrowskiej „Solidarności”. Wspomnienia z lat 1989–1990, IPN, Katowice-Warszawa 2023. Michał Luty, Dziesięć latw śląsko-dąbrowskiej „Solidarności”. Wspomnienia z lat 1989–1990, IPN, Katowice-Warszawa 2023.
Przemysław Kucharczak /Foto Gość

Pochodzi z ziemi radomskiej, a do Katowic przyjechał, bo jego żona Maria dostała pracę na UŚ. On sam od 1977 r. pracował w Instytucie Przemysłu Tworzyw i Farb w Gliwicach.

Michał Luty opisuje swoje wyjazdy do pracy w Austrii za późnego Gierka. W ciągu sześciu tygodni pracy można było tam zaoszczędzić równowartość rocznych poborów w gliwickim instytucie. Za te pieniądze małżeństwo Lutych kupiło sobie Fiata 126p – Malucha.

Autor ciekawie opisuje, jaką inwencję do zarabiania dodatkowych pieniędzy wykazywali Polacy, którym udało się wyjechać do pracy w Austrii. Raz za ich przykładem kupił w Wiedniu trzy pary markowych spodni – dżinsów „wranglerów” – dotarł do Budapesztu i tam je sprzedał. Okazało się, że robi tak mnóstwo naszych rodaków, ale na większą skalę. Uznanie dla ich przedsiębiorczości zderzyło się niestety wkrótce z zażenowaniem, bo Michał zobaczył dziesiątki, a może i więcej Polaków śpiących na gazetach na budapeszteńskim dworcu…

Szmugiel bibuły

Z Austrii Michał Luty szmuglował do kraju zakazane przez komunistów książki czy numery paryskiej „Kultury”. Dzielił się nimi z kolegami z pracy.

W PRL intensywnie szkalowany był Aleksander Sołżenicyn, autor „Archipelagu GUŁag” opowiadającego o piekle obozów w Związku Sowieckim. Wzmagało to tylko zainteresowanie jego książką. Kiedyś nawet szef Michała, sekretarz partii w gliwickim instytucie, wspomniał, że chciałby jakoś zdobyć „Archipelag”. „Zapytałem, czy rzeczywiście chce go przeczytać. Bez wahania potwierdził, ale chyba nie spodziewał się realizacji życzenia, bo gdy kilka dni później (…) zostawiłem ją na biurku, zjawił się podekscytowany i chyba ucieszony, mówiąc, że nie sądził, iż potraktowałem poważnie naszą rozmowę (…). Doc. Kukla przeczytał »Archipelag« z zainteresowaniem i nigdy nie przysporzył mi żadnych kłopotów, nawet wtedy, gdy podczas moich starań o paszport milicja zasięgnęła jego opinii w sprawie wydania mi dokumentu podróży”.

Michał Luty wraz z żoną Marią od grudnia 1980 r. do wprowadzenia stanu wojennego organizowali na terenie Uniwersytetu Śląskiego wykłady Wszechnicy Górnośląskiej. Przyjeżdżali na nie wykładowcy z całego kraju. Szczególne tłumy gromadzili historycy, którzy opowiadali o prawdziwych, niezafałszowanych dziejach Polski. Mówili o zbrodni katyńskiej, o wojnie polsko-bolszewickiej z 1920 roku, o pakcie Ribbentrop-Mołotow – czyli o tematach oficjalnie zakazanych.

Po jednym z wykładów do Michała Lutego podszedł doktor historii z UŚ. W imieniu swoim i kolegów z uczelni poprosił o jakieś książki o najnowszej historii. „Mamy kłopot, studenci zadają nam niewygodne pytania i nie wiemy, co na nie odpowiedzieć” – wyznał szczerze. Kupił szereg książek autorów z „drugiego”, czyli nieoficjalnego obiegu: Władysława Poboga-Maliowskiego, Stanisława Swianiewicza, Gustawa Herlinga-Grudzińskiego, Mariana Kukiela i odszedł zadowolony.

Konfidenci w celi

1 lutego 1982 r. autor został internowany. Wolność odzyskał po pół roku. Reaktywował z żoną spotkania Wszechnicy Górnośląskiej – tym razem nie na UŚ, ale w kościołach: w Podwyższeniu Krzyża w Gliwicach u ojca Jana Siemińskiego, w krypcie katowickiej katedry u ks. Stanisława Puchały, w Chorzowie-Batorym…

Służba Bezpieczeństwa to utrudniała. Tadeusz Mazowiecki, naczelny „Tygodnika Solidarność”, późniejszy pierwszy niekomunistyczny premier, miał być 13 grudnia 1983 r. w Katowicach, a następnego dnia w Gliwicach. Już dojeżdżał na Śląsk, ale w Sosnowcu z pociągu wyprowadzili go milicjanci. Zarzucili mu… kradzież portmonetki. Kto pamięta Tadeusza Mazowieckiego, człowieka wysokiej kultury, ten wie, jak absurdalnie brzmiało to oskarżenie. Przyszły premier trafił jednak na milicyjny „dołek” i na wykłady nie dotarł.

Znakomicie czyta się też tę część wspomnień Michała Lutego, która dotyczy jego pobytu w areszcie przy ul. Mikołowskiej w Katowicach. Spędził tam 15 miesięcy od 1983 do 1985 roku. Czytelnicy poznają nazwisko esbeka, który, prowadząc śledztwo, zachowywał się wyjątkowo podle, a mimo to w wolnej Polsce został komendantem policji w Chorzowie. Są barwne opowieści o umieszczanych w celach konfidentach, którzy mieli wyciągać informacje od aresztowanych opozycjonistów. Jest wreszcie opis dmuchawki, z której Michał Luty – dzięki siedzącemu z nim młodemu złodziejowi – nauczył się wydmuchiwać grypsy poza mur. Lotka, w której były umieszczone, leciała około 40 metrów, uderzała w szklaną elewację stojącego do dziś budynku przy ul. Kopernika 26, a potem spadała na chodnik – gdzie już czekał ktoś ze znajomych... Dzięki temu o sytuacji opozycjonistów za kratami informowało później Radio Wolna Europa.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.