Familii obowiązek moralny

Marta Sudnik-Paluch

|

Gość Katowicki 49/2023

publikacja 07.12.2023 00:00

Wiele przeciwności musieli pokonać rojczanie, by powstał kościół Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny.

Oratorium to miejsce spotkań grup parafialnych. Oratorium to miejsce spotkań grup parafialnych.
Marta Sudnik-Paluch /Foto Gość

Pierwsze poważne starania o powstanie w Rojcy samodzielnej parafii można datować na początek XX wieku. Ówczesny proboszcz radzionkowskiej parafii św. Wojciecha, ks. Józef Konietzko, proponował takie rozwiązanie, widząc rosnącą liczbę ludności. „(…) [Z]dawał sobie doskonale sprawę z tego, że nie może być duszpasterzem w tak ogromnej parafii (16 760 osób w 1913 roku – przyp. red.). (...) Odległości od kościoła były duże. Aby z Buchacza dostać się do kościoła w Radzionkowie, trzeba było iść godzinę. Zmęczony człowiek po tygodniowej, ciężkiej pracy, niechętnie szedł do kościoła. Najkrótsza droga od granicy Rojcy do kościoła w Radzionkowie to 20 minut dość szybkiego marszu” – odmalowywał sytuację w książce „Budowaliśmy nowy kościół w Rojcy” ks. Karol Nawa. Zamiar budowy poparł hrabia Lazy Henckel von Donnersmarck, zaakceptował je kard. Georg Kopp. Niestety w grudniu kolejnego roku magnat zmarł i mimo że w testamencie ujął sprawę budowy, wybuch I wojny światowej oraz ogólna niechęć Generalnej Dyrekcji Hrabiów Henckel von Donnersmarcków do sprawy spowodowały, że środki nie zostały przekazane. Dodatkowo sytuacja polityczno-społeczna tuż po wojnie: inflacja, duża liczba rodzin, które straciły bliskich, zmiana państwowości, wpłynęły na decyzję o wstrzymaniu inwestycji.

Proboszcz kontra naczelnik

Sprawa budowy nowej świątyni w Rojcy powróciła w 1929 roku. Ks. Józef Knosalla, proboszcz parafii św. Wojciecha, wystarał się o poparcie pomysłu w kurii katowickiej. „Budowa kościoła w Rojcy była życzeniem śp. hrabiego Lazy Henckel von Donnersmarcka, która przechodzi na Familię jako obowiązek moralny” – napisał wikariusz generalny ks. Kasperlik. Sprawa inwestycji stała się paląca z uwagi na coraz większy ścisk panujący w radzionkowskim kościele św. Wojciecha. „Gazeta Radzionkowska” donosiła, że na jednym z nabożeństw tłum wiernych o mało nie zgniótł dziecka, uratowała je interwencja kilku mężczyzn. Kolejny incydent miał mieć miejsce w Sylwestra: „Drzwi główne wysadzono, a ministrantów musiano podawać przez głowy, aby mogli dostać się do wieży celem dzwonienia”.

Faktem jest, że mieszkańcy niecierpliwie wyczekiwali własnej świątyni. Jednak kolejnym problemem okazał się wybór lokalizacji. Spośród 6 proponowanych wybrano działkę przy ul. Wandy i kolonii Larys. Na takie rozwiązanie nie chcieli się zgodzić mieszkańcy, którzy organizowali w tej sprawie wiece i pisali protesty. Chcieli kościół w centrum, a nie za linią kolejową. Sprawa poróżniła proboszcza z mieszkańcami i ówczesnym naczelnikiem gminy Jerzym Ziętkiem (do tego ostatniego ks. Knosalla miał żal, że najpierw ustnie zgodził się na zwożenie cegieł na plac przy ul. Wandy, a potem zaprzeczył tej decyzji, stając po stronie mieszkańców). Ostatecznie obaj panowie postanowili się pogodzić, zapadła też decyzja o budowie kościoła tymczasowego przy ul. Hugona (obecnie Kużaja). Dekretem, który w życie wszedł w dzień Bożego Narodzenia 1934 roku, bp Stanisław Adamski ustanowił „samodzielną stację duszpasterską »Lokalję Rojca«”. Pierwszym duszpasterzem został ks. Edward Pawlak, który zamieszkał przy ul. Hugona 70 w budynku dla urzędników. Wybudowano drewniany kościół tymczasowy, który został poświęcony 5 listopada 1934 roku.

Grunt na mieszkania

Nastąpił czas dynamicznego rozwoju parafii, która oficjalnie została erygowana 20 grudnia 1957 roku. Niestety budowa właściwej świątyni oddalała się w czasie: początkowo z powodu przewlekłych postępowań w urzędach i braku zgód. Pojawiła się także inna trudność: prezydent Bytomia Paweł Spyra (w granicach tego miasta leżały wówczas Radzionków i Rojca) wniósł do Państwowego Biura Notarialnego wniosek o dokonanie wpisu w księdze wieczystej, że obszar stanowiący własność parafii przechodzi na rzecz Skarbu Państwa. Uzasadnieniem były potrzeby miasta związane z budownictwem mieszkaniowym. Po burzliwych pertraktacjach udało się w październiku 1979 roku uzyskać wpis w księdze wieczystej na korzyść parafii. Do organizacji placu budowy przystąpiono w 1981 roku.

Wyłomem w życiu lokalnej społeczności był 1 listopada 1982 roku. „Nad ranem nieznana ręka podpala stary zabytkowy drewniany kościółek parafialny. W ciągu zaledwie kilkunastu minut ulega całkowitemu spaleniu. Przybywają do naszej parafii, aby zobaczyć to straszne barbarzyństwo ks. bkp: Zimniak i Domin oraz dr H. Bednorz. Parafia została w ten sposób pogrążona w żałobie. (…) Msze św. rozpoczynano pieśnią »Maryjo Tyś Naszą Nadzieją«. Wszystkie msze św. w tym dniu odbywają się na terenie budowy nowego kościoła” – odnotowano w parafialnej kronice (pisownia oryginalna). Do odbudowania spalonego kościoła mieszkańcy zabierają się już następnego dnia. „Odbudowa przebiega z pomocą Bożą. W ciągu całej odbudowy aż do położenia dachu – świeci słońce i jest ciepło” – czytamy dalej w parafialnych zapiskach (pisownia oryginalna). Nowy, murowany kościół tymczasowy poświęcił już 22 grudnia 1982 roku bp Józef Kurpas.

Jednocześnie trwała budowa kościoła właściwego – dwukondygnacyjnego budynku z zapleczem katechetycznym, który zaprojektowali Zygmunt i Jerzy Winniccy, a konstruktorem był Franciszek Klimek. Mieszkańcy chętnie angażowali się w prace – wielu mężczyzn przychodziło na plac budowy przed lub tuż po dniówce w kopalni. „Nie było to łatwe, ale można powiedzieć, że siły były czerpane od samego Pana Boga, zwłaszcza że trzeba było budować świątynię Bogu na chwałę. Niekiedy przychodziłem na budowę rano, prosto po nocnej zmianie, i jak przekroczyłem bramę budowy, poczułem, jakby mi ktoś skrzydeł dodał. Jeden kolega dziwił się, że przyszedłem prosto po nocce i miałem jeszcze tyle siły do pracy” – mówił Józef Skiba we wspomnieniach budowniczych zebranych przez Adama Cibę na 20-lecie poświęcenia kościoła. „Kiedyś podczas zimy, jak był wielki mróz, pracowaliśmy na rusztowaniu i nagle to rusztowanie zaczęło się całe trząść, myśmy z Rudolfem Gołąbowskim nie wiedzieli, co się dzieje, myśleliśmy, że rusztowanie się wali, a to okazało się, że kolega co nad nami stał, trząsł się z zimna i ruszał przy tym całym rusztowaniem” – wspominał w tym samym wydawnictwie Jan Kuna.

Salcesonik z jabłkiem

Nowy kościół poświęcił 11 grudnia 1993 roku abp Damian Zimoń. W tym roku przypada zatem 30. rocznica tego wydarzenia. Obecną tożsamość wspólnoty kształtują liczne grupy parafialne, które znalazły tu miejsce spotkań, oraz inicjatywy podejmowane przez mieszkańców i księży. – Wywodzimy się z radzionkowskich tradycji, więc ważnym elementem lokalnej pobożności są nieszpory, ale mamy też od 5 lat taki mały obyczaj wspólnego kolędowania. W okresie Bożego Narodzenia po wybranych Mszach Świętych zostajemy, by razem zaśpiewać kilka kolęd. Tak jest na przykład po Pasterce. Wiemy, że parafianie bardzo to cenią, dopytują o to, kiedy następne takie spotkanie – mówi ks. Eugeniusz Krawczyk, obecny proboszcz parafii Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny w Rojcy.

Z myślą o spotkaniach powstało Oratorium, którego patronem jest św. Jan Bosko. – W czasie pandemii, kiedy było trochę więcej czasu, zaczęliśmy się zastanawiać nad stworzeniem takiej przestrzeni. Dzięki wsparciu Urzędu Miasta w Radzionkowie oraz zaangażowaniu m.in. starszych ministrantów, udało nam się zaadaptować dawny magazyn – tłumaczy ks. Adrian Urbański, wikary. W pomieszczeniach spotykają się przede wszystkim ministranci, Dzieci Maryi oraz uczestnicy kursu Alpha dla młodzieży czy inicjatywa KoRaLe – Kobiety Razem Lepiej. Duszpasterze starają się, by swoich parafian nie tylko spotykać na nabożeństwach, ale znaleźć czas na chwilę rozmowy. – Wcześniej odbywały się śniadania dla parafian w każdą sobotę, ale wszystko się posypało przez pandemię. Myślimy jednak o powrocie. Staramy się organizować takie wydarzenia przy okazji ważnych rocznic, np. ostatnio, 11 listopada, było spotkanie ze śpiewem patriotycznym i rozmowami przy kawie. Ks. Adrian upiekł ciasta, którymi poczęstowaliśmy parafian – chwali proboszcz. – To jaki jest księdza popisowy wypiek? – dopytujemy. – Sernik z brzoskwinią według przepisu siostry Anastazji – mówi po chwili namysłu ks. Adrian. – A to takie brązowe? – podpowiada ks. Eugeniusz Krawczyk. – Tak, salcesonik z jabłkiem – precyzuje wikary. – Ale to trzeba pisać, że lubię piec? Ważne, że parafianie się cieszą.

Przy kościele swoje miejsce znalazła także Wspólnota Dorosłych „Własność Pana”. Jej członkowie pochodzą z różnych parafii. Spotykają się raz w tygodniu w dolnym kościele, który w dużej części sami wyremontowali. Zapraszają parafian do udziału w wielu inicjatywach (rekolekcje, kursy Alpha). Z nich „wykiełkowali” Skauci Króla.

Parafia w Rojcy angażuje się także w zachowanie śląskich tradycji. – Z inicjatywy pani Marii Osadnik organizujemy konkurs „Przidom do nos po niyszporach”. Uczestnicy z różnych grup wiekowych prezentują monologi, dialogi czy piosenki po śląsku. Niektórzy sami je piszą, inni korzystają ze stworzonych już tekstów. Są tacy, którzy gwarę znają z domu. Inni muszą się jej nauczyć. Finałem zmagań jest gala w Centrum Kultury „Karolinka”, a popisy uczestników ocenia jury, w którym zasiada m.in. Marek Szołtysek – mówi ks. Eugeniusz Krawczyk.

Parafialne obchody 30. rocznicy poświęcenia kościoła są zaplanowane na 17 grudnia. Mieszkańcy przygotowują się do nich przez udział w misjach świętych.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.