24/7 z Jezusem

Przemysław Kucharczak

|

Gość Katowicki 48/2023

publikacja 30.11.2023 00:00

W sercu śląskiej aglomeracji bez przerwy trwa adoracja Najświętszego Sakramentu. Możesz dołączyć – boczne drzwi do bazyliki w Katowicach-Panewnikach zawsze są otwarte.

	Tędy można wejść nawet nocą. Tędy można wejść nawet nocą.
Przemysław Kucharczak /Foto Gość

Ludzie trwają tu przed Panem także w przejmującej ciszy nocy – to oddolna inicjatywa świeckich, którzy przekonali do niej proboszcza. Nocna adoracja odbywa się w Panewnikach od 6 grudnia 2013 roku, czyli od 10 lat.

Z początku była to jedna noc w tygodniu: z piątku na sobotę. Chętnych jednak, ku zaskoczeniu panewnickich franciszkanów, błyskawicznie przybywało. Już po 1,5 roku została więc wprowadzona adoracja stała, 24/7.

Świeccy sami organizują grafik z dyżurami, żeby Jezus ani na chwilę nie został sam. A franciszkanie zauważyli, że po wprowadzeniu nocnej adoracji przybyło modlących się przed Najświętszym Sakramentem także w dzień.

Chłopak staje na nogi

Wiele osób mówi, że tutaj, w czasie modlitwy, Bóg wysłuchał ich próśb o potomstwo albo zdrowie. W czasie trzeciej rocznicy tej adoracji publicznie zaświadczył o tym chirurg, operujący ludzi po ciężkich urazach kręgosłupów. Jego pacjentem był 24-letni chłopak, który po wypadku i operacji stracił władzę w nogach. Dla lekarzy było oczywiste, że nie będzie chodził, nie zostanie ojcem i do końca życia będzie skazany na pampersa. Chirurg zaczął jednak modlić się za niego przed Najświętszym Sakramentem w Panewnikach. Po pół roku pacjent odwiedził go… wspierając się na lasce i tylko lekko utykając. „Z mojego punktu widzenia to nie powinno się wydarzyć, nie da się tego wytłumaczyć. Przyszedłem tu i podziękowałem, bo o tym często zapominamy. W tej kaplicy otrzymujemy wiele łask, więc warto wrócić” – powiedział w wypełnionej ludźmi sali domu parafialnego w Panewnikach.

Aleksandra z Katowic widziała, jak syn i synowa, Wojtek i Ania, cierpią z powodu bezdzietności. Wiosną 2014 r. zaczęła modlić się tutaj o dziecko dla nich. Odmawiała Różaniec. W kaplicy stała wtedy także figura MB Fatimskiej. „Pewnej nocy niespodziewanie doznałam silnego przekonania, że synowa już jest w ciąży. Odebrałam to jako obraz z ciężarną synową, były tam też dzieci fatimskie. Niczego podobnego w życiu nie doznałam. Zszokowana mówię: »Co ja tu sobie wymyślam?«. Ale już nie umiałam dalej modlić się o ciążę dla synowej, tak jakby tę modlitwę coś mi odrzucało… Odczułam, że mam dziękować, bo synowa już jest w ciąży, i że niczym mam się nie przejmować. Więc od tej pory już tylko prosiłam, żeby się urodziło zdrowe dziecko” – powiedziała nam w 2015 roku.

Po dwóch miesiącach Wojtek i Ania przylecieli do Katowic z Irlandii, gdzie pracują. „Synowa mówi: »Mamusiu, usiądź sobie«, po czym oznajmia mi, że jest w drugim miesiącu ciąży. Ja na to tylko tak się uśmiechnęłam. Oni: »Jak to, nie cieszysz się?«. A ja: »Cieszę się bardzo, ale po prostu wiem to już od dwóch miesięcy«” – wspominała.

Irlandzki ginekolog ostrzegał: „Nie wiem, jakim cudem pani zaszła w ciążę, jest ona bardzo wysokiego ryzyka”. A jednak synowa urodziła zdrową dziewczynkę, Różę Teresę. Pan Bóg jest hojny, więc w kolejnych latach Róża zyskała czterech braci. To Jakub Emanuel, Emil Maksymilian, Józef Jan i urodzony 14 listopada 2023 r. Dawid Michał. „Wszystkie dzieci są zdrowe, radosne, wychowywane w wierze katolickiej, choć mieszkają za granicą, w Irlandii” – mówi Aleksandra.

A gdzie senność?

Wbrew opinii o „Kościele żeńskokatolickim” w tej adoracji bierze udział wielu mężczyzn – zwłaszcza nocami. Niektórzy przyjeżdżają z sąsiednich parafii i miast.

Krystian z Panewnik od ośmiu lat adoruje Najświętszy Sakrament o stałych godzinach: od północy do 1.00 z poniedziałku na wtorek i od 2.00 do 3.00 z wtorku na środę. Łatwiej skupić mu się tylko na Jezusie w przejmującej nocnej ciszy niż w dzień. – Może ktoś powie, że adoracja w nocy jest uciążliwa. Też tak myślałem. Pracowałem na ranne zmiany „na dole” w kopalni. Kiedy wracałem z mojej adoracji po 3.00, już nie kładłem się spać. Robiłem sobie kawę, a potem wychodziłem do pracy – i w ogóle nie odczuwałem zmęczenia ani senności! Funkcjonowałem normalnie, jak gdybym zwyczajnie wstał rano. To jest łaska od Pana Jezusa – mówi.

Identyczną obserwację mają inni adorujący: twierdzą, że następnego dnia po czuwaniu czują się tak, jakby przespali całą noc. Często przyznają za to, że trudne bywa coś innego: zmobilizowanie się, żeby w środku nocy wstać i pójść na tę adorację. Krystian komentuje: – Myślę, że dla Pana Jezusa jest miłe, jeżeli człowiek odda swój sen z miłości do Niego. Każdego do tego zachęcam. Ja na adoracji czasami odmawiam Różaniec czy Koronkę do Płomienia Miłości, a czasami po prostu czytam Pismo Święte. W ciągu dnia nie zawsze mam czas, a na adoracji Pan Jezus daje mi na to całą godzinę.

Krystian jest na emeryturze. Dorabia w firmie działającej w kopalni, już na powierzchni. Sądzi, że zmienił się na korzyść dzięki regularnemu adorowaniu Jezusa. – Kiedyś w każdą sobotę piłem alkohol. Z czasem przyszła mi myśl: do czego mi to jest w ogóle potrzebne? Szkoda zdrowia i kasy. Człowiek cierpi na drugi dzień za własne pieniądze – śmieje się. – Teraz pełniej spędzam ten czas, bez picia. Dzięki adoracji nawiązałem też głębsze relacje z Panem Jezusem. Nie miałem takich przez całe życie. I bardziej niż dawniej umiem docenić łaski, które dostaję: że dopracowałem szczęśliwie do emerytury, że mam dach nad głową, a nawet zwykły posiłek. Za wszystko potrafię teraz dziękować i o wszystko prosić – mówi.

Dla Mariusza z Katowic adoracja jest okazją do wewnętrznego wyciszenia się. – Jan od Krzyża mówił, że aby człowiek mógł mieć lepszy kontakt z Bogiem, powinien najpierw oczyścić się z przyziemnych myśli, które go rozpraszają. Myślę, że te trudy, które znosimy, adorując, są szczególnie doceniane przez Pana Boga. On nam je wynagradza w formie różnorakich łask. Ja tego doświadczyłem w moim życiu rodzinnym – mówi.

Bycie z Nim

Jak modlić się na adoracji? Proboszcz panewnickiej bazyliki, ojciec Samuel Kukiełka, wspomina, że jeszcze na początku seminarium przed Najświętszym Sakramentem „dużo gadał”. – Próbowałem „zagadać” Pana Boga. Odmawiałem na adoracji mnóstwo Różańców i litanii. To oczywiście modlitwy cenne, piękne i dobre. Z czasem zacząłem jednak też odkrywać, że trwanie w ciszy jest bardziej słuchaniem Pana Boga i przyjmowaniem Jego porad, Jego umocnienia. Kiedy wyciszam się i otwieram na Niego, przychodzą różne natchnienia. A nawet, gdy nic na adoracji nie słyszę, to wiem, że On jest i karmię się Jego obecnością – mówi.

Parafianka Barbara dodaje: – Nasza adoracja to nie jest tylko mnożenie próśb, one schodzą na dalszy plan. To jest bycie z Panem Bogiem, bycie w Jego obecności. Czas, który poświęcamy tylko dla Niego, owocuje w naszym życiu. Zmienia nas, nasze rodziny, nasze relacje. Wpływa też na kształt Kościoła. Modlitwa pojedynczego adorującego ma odbicie w całym świecie – podkreśla.

Dziękujemy, że z nami jesteś

To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.

W subskrypcji otrzymujesz

  • Nieograniczony dostęp do:
    • wszystkich wydań on-line tygodnika „Gość Niedzielny”
    • wszystkich wydań on-line on-line magazynu „Gość Extra”
    • wszystkich wydań on-line magazynu „Historia Kościoła”
    • wszystkich wydań on-line miesięcznika „Mały Gość Niedzielny”
    • wszystkich płatnych treści publikowanych w portalu gosc.pl.
  • brak reklam na stronach;
  • Niespodzianki od redakcji.
Masz subskrypcję?
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.