Nie chodzi o litość

Marta Sudnik-Paluch

|

Gość Katowicki 43/2023

publikacja 26.10.2023 00:00

Był Oskar – nieformalny założyciel. Był Grzegorz z niesamowitym talentem rzeźbiarskim. I inni, w których żorski Exodus zobaczył człowieka.

Na ubiegłorocznym Dniu Ubogich, który w Żorach organizowało stowarzyszenie, gościł abp Adrian Galbas. Na ubiegłorocznym Dniu Ubogich, który w Żorach organizowało stowarzyszenie, gościł abp Adrian Galbas.
Marta Sudnik-Paluch /Foto Gość

Wszystko zaczęło się od świąt Bożego Narodzenia. – Siedzieliśmy w aucie i od słowa do słowa uznaliśmy, że chcemy zrobić coś dobrego. Postanowiliśmy, że pójdziemy z kanapkami, ciastami i ciepłymi napojami do bezdomnych – wspomina Beata Szczepańska, założycielka Stowarzyszenia „Exodus”.

Dobrotki świąteczne

21 grudnia 2013 roku, zaopatrzeni w świąteczne smakołyki, ruszyli na żorskie ulice i… nie spotkali nikogo. Było pusto, więc trochę zniechęceni postanowili sprawdzić ostatnie miejsce: poczekalnię dworca PKS. – On wtedy wyglądał zupełnie inaczej niż teraz. Tam spotkaliśmy Oskara. Siedział samotnie. Gdy moja koleżanka go zobaczyła, pobiegła do niego uradowana, z wyciągniętymi rękami. Musiało to śmiesznie wyglądać. Porozmawialiśmy chwilę, Oskar przyznał, że jest w bardzo złym stanie, ma myśli samobójcze. Ale był też otwarty na pomoc – opowiada Beata. I przyznaje, że w sumie nie wiedzieli, jak się za tę pomoc zabrać. Na szczęście był z nimi kolega, który posługiwał w Katowicach i orientował się, gdzie można się zwrócić. – Umówiliśmy się z Oskarem na drugi dzień świąt. Pamiętam, że poszłam prosto z rodzinnego spotkania, zabrałam tylko jakieś dobrotki ze stołu. Podzieliliśmy się wtedy opłatkiem, złożyliśmy sobie życzenia – wspomina Wioleta Kołodziejczyk, druga z założycielek Exodusa.

– To doświadczenie sprawiło, że o Oskarze mówimy jako o jednym z założycieli. Pewnie gdybyśmy wtedy ponieśli porażkę, nie byłoby kolejnych działań. Z tamtego doświadczenia została nam też tradycja, że spotkanie wigilijne dla naszych podopiecznych organizujemy 26 grudnia – mówi Beata.

Jak wspominają obie założycielki, pierwsze dwa lata były czasem intensywnych działań. – Właściwie nic nam nie było straszne, w nocy jechałyśmy z kimś, kto potrzebował, żeby go zawieźć na odwyk. Dzisiaj nie wiem, czy miałabym w sobie tyle odwagi – mówi Beata. – Kiedyś oglądałyśmy film o Filipie Nereuszu i serce nam zapałało, że chcemy robić coś na jego wzór. A potem to wszystko zaczęło się dziać w naszej codzienności – wspomina Wioleta.

Z czasem okazało się, że wszystkie aktywności warto byłoby jednak sformalizować. – Nie mieliśmy funduszy na paliwo czy skompletowanie wyprawki do szpitala (każdemu podopiecznemu staraliśmy się taką zapewniać) – mówi Beata. I tak 20 stycznia 2016 roku Stowarzyszenie „Exodus” formalnie rozpoczęło swoją działalność. Jak sami opisują, ich celem jest pomoc wykluczonym społecznie. Przez dziesięć lat na swojej drodze jego członkowie spotkali wiele osób. Nieraz odwozili potrzebujących na odwyk, do szpitali, Domu Betlejem w Jaworznie czy Wspólnoty Cenacolo. – Poznaliśmy problem uzależnień i mechanizmy, jakie nim rządzą. Widzieliśmy wielokrotnie, jak szybko można trafić na ulicę i jak trudno wyjść z bezdomności. Ale też nieraz widzieliśmy, jak nasi podopieczni rodzili się na nowo, przystępowali do sakramentów. To nas nakręca do działania – mówi Beata.

Herbatę poda

Obecnie trwa remont siedziby, gdzie stacjonarnie wolontariusze będą udzielali pomocy chętnym. Oprócz tego raz w miesiącu odbywają się spotkania przy stole: najpierw obiadowym, a później eucharystycznym. Ponadto co roku organizowane są wigilie, a do dzieci przychodzi święty Mikołaj, jest też spotkanie z okazji Dnia Ubogich. – Chcemy im pokazać, że zasługują na miłość, mimo że czasem zapominają o swojej wartości. Nasze działania mają im przypomnieć, że może ich spotkać coś dobrego. Pamiętam taką prostą, ale znamienną historię. Po Dniu Ubogich spotkałam parę, Iwonkę i Marcina. Na samym wydarzeniu mamy tradycję, że to my, wolontariusze, jesteśmy kelnerami i obsługujemy gości. Marcin powiedział mi później: „Iwonka się tak zmieniła po tym spotkaniu. Troszczy się o mnie, przynosi mi herbatę, pyta, w czym mi pomóc”. To, że ktoś ją obsłużył, sprawiło, że ona sama postanowiła wprowadzić taką pomoc innym do swojej codzienności. Poruszyło się jej serce – uważa Wioleta.

– Celem wszystkich działań jest człowiek. Tak jak powiedział papież Jan Paweł II: „Człowiek jest drogą Kościoła”. Każdy człowiek – podkreśla ks. Henryk Skorupa, który wspiera działania stowarzyszenia. – Jest taka piękna piosenka Stanisława Soyki, śpiewaliśmy ją na spotkaniu z ubogimi w ubiegłym roku: „Zobacz we mnie człowieka/ Ja na litość nie czekam”. To jest podstawa naszych działań – dodaje. – Ksiądz ma świetny kontakt z naszymi podopiecznymi – wtrąca Beata. – Wszyscy jesteśmy w tej samej podróży ku wieczności. Ja nie jestem żadnym kierowcą ani konduktorem, jestem jej uczestnikiem, tak jak każdy, kogo spotkam. A siłę do działania i inspirację czerpiemy wszyscy od Pana Boga. Niczego nie robimy dla własnej chwały. Razem działamy, przezwyciężając codzienne trudności – podsumowuje ks. Henryk.

Dziękujemy, że z nami jesteś

To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.

W subskrypcji otrzymujesz

  • Nieograniczony dostęp do:
    • wszystkich wydań on-line tygodnika „Gość Niedzielny”
    • wszystkich wydań on-line on-line magazynu „Gość Extra”
    • wszystkich wydań on-line magazynu „Historia Kościoła”
    • wszystkich wydań on-line miesięcznika „Mały Gość Niedzielny”
    • wszystkich płatnych treści publikowanych w portalu gosc.pl.
  • brak reklam na stronach;
  • Niespodzianki od redakcji.
Masz subskrypcję?
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.