Lux ex Pszów

Przemysław Kucharczak

|

Gość Katowicki 41/2023

publikacja 12.10.2023 00:00

Jest po uszy zakochany w śląskości, ale przy tym twierdzi, że Śląsk dla Ślązaka… nie może być najważniejszy. Ks. prof. Jerzy Szymik, teolog i poeta, odebrał nagrodę arcybiskupa katowickiego.

Laureat wyróżnienia. Laureat wyróżnienia.
Henryk Przondziono /Foto Gość

Nagroda Lux ex Silesia to inaczej „Światło ze Śląska”. 8 października została wręczona już po raz 30.

Ks. Jerzy Szymik głosi piękno śląskości, Górnego Śląska i miasteczka Pszów, prawie nieznanego w innych częściach Polski. I to pomimo świadomości, że nie wszystko jest tu idealne, a Ślązacy mają swoje wady.

Klucz do tajemnicy

Jeśli ktoś „dusi się” się na Śląsku, uważa go za zapyziałą prowincję i chciałby wyrwać się stąd w wielki świat – powinien poczytać Szymika. Ksiądz profesor powiedział kiedyś tak: „O specyfice Śląska decyduje jego pograniczność i tegoż pogranicza historia. Jesteśmy w trójkącie, gdzie ścierają się, konkurują ze sobą i wzajemnie się wzbogacają wpływy polskie, morawskie, niemieckie. To jest jedyne takie miejsce na świecie. Tej specyfiki nie ma na Podlasiu ani w Piemoncie, ani w Andaluzji. Nie ma tam stopu tych trzech kultur, które decydują o śląskości. Za Gryphiusem i Nossolem powtórzę: »myśleć sercem« jest specyficznie śląskie. Patrząc z Zachodu, jesteśmy jeszcze racjonalni, a już emocjonalni. A patrząc ze Wschodu, to jesteśmy jeszcze serdeczni, a już racjonalni. Oczywiście: wyostrzam, przesadzam i mitologizuję. Ale coś przecież w tym jest”.

Te słowa padły w rozmowie z autorem niniejszego tekstu i jeszcze trojgiem dziennikarzy, zamieszczonej w 2002 r. w książce „Akropol z hołdy”. Płynnie przechodziliśmy w rozmowie od literackiego języka polskiego do ślōnskiej godki. Ks. Szymik tak tłumaczył nam swój bliski związek z rodzinną ziemią: „Człowiek czegoś szuko tu, tam. Teilharda de Chardin by czytoł, wyjechoł do Kalifornii, chodził po Himalajach, a tyn skarb, kierego szuko, mo o wiele bliżej niż w księgach Teilharda abo w Los Angeles. Sposób na życie mom w ogródku za domem i na tych półkach. Teilhard jest oczywiście bardzo wysoko w cenie, ale to, co on odkopoł w Chinach i przemyśloł, jest też do odkopania i przemyślenia w tym ogródku – chodzi o sposób na mądre, święte życie. O klucz do tajemnicy życia”.

Teilhard de Chardin, o którym wspomniał ks. Szymik, był francuskim teologiem i filozofem, antropologiem i paleontologiem, jezuitą.

Spokój wrócił

Ks. Jerzy Szymik pochodzi z zakorzenionej na ziemi rybnicko-wodzisławskiej rodziny. Obaj jego dziadkowie – Antoni i Teodor – wzięli udział w III powstaniu śląskim po polskiej stronie.

Wcześniej Szymikowie – podobnie jak tysiące innych Ślązaków na początku XX wieku – wyjechali za pracą do Westfalii. Wrócili jednak w 1921 r., żeby wziąć udział w plebiscycie w kwestii przynależności tej ziemi do Polski lub Niemiec. Zostali też na III powstanie śląskie. Zamieszkali na poddaszu budynku ówczesnej gminy Pszów. – I stamtąd starzik Teduś wypatrzył moja babcia Metilda… – opowiada ks. Szymik.

Dziadek Teodor z babcią Matyldą postawili dom, który do dzisiaj jest gniazdem rodziny. Jerzy urodził się w Pszowie w 1953 roku. Dorastając, zafascynował się futbolem. To do dziś jego pasja; zażarcie kibicuje zwłaszcza drużynie Portugalii.

Jako 10-latek został ministrantem i wtedy zachłysnął się światem wiary i Kościoła – po dziecięcemu, spontanicznie, ale prawdziwie. Uważa, że była w tym wielka zasługa proboszcza Franciszka Pisuli i wikarego Damiana Zimonia – dziś arcybiskupa seniora.

Jurek poszedł do liceum tylko dlatego, że dowiedział się, że aby zostać księdzem, trzeba mieć maturę. Wybrał Liceum Ogólnokształcące w Rydułtowach – sąsiednim, także niewielkim mieście.

W trakcie nauki w liceum myśl o kapłaństwie wywietrzała mu z głowy. Chciał wtedy zostać dziennikarzem. W klasie maturalnej na olimpiadzie polonistycznej był szósty w Polsce. Dostał wstęp wolny na polonistykę na wszystkich uczelniach w kraju.

Wybrał polonistykę na Uniwersytecie Śląskim. W 1972 r. złożył papiery i został przyjęty. Wtedy, niespodziewanie, poczuł ogromny niepokój. Przez cały miesiąc chodziło mu po głowie: „Synek, bydziesz nieszczęśliwy, jak to tak zostawisz. Musisz wrócić do pomysłu z dzieciństwa, kiedy żeś chcioł zostać księdzem”.

Przeniósł papiery do Wyższego Śląskiego Seminarium Duchownego w Krakowie. Spokój wrócił.

Ojciec traci stanowisko

Kiedy Jerzy był już od dwóch miesięcy alumnem seminarium, jego ojciec, kierownik Działu Pracy i Płacy kopalni Anna w Pszowie, został w pracy wezwany przez partyjnych funkcjonariuszy. Usłyszał od nich, że źle wychował syna, skoro ten chce zostać księdzem. Zagrozili utratą stanowiska. Obiecali jednak, że jeśli Jerzy odejdzie z seminarium, załatwią mu… prestiżowe studia w Moskwie. Kusili, że wystarczy szybko ściągnąć syna z tego seminarium. „I wtedy tata powiedział, że jest zwyczajem odwiecznym w naszej rodzinie, że jak chłopak kończy lat osiemnaście, to o swoim życiu decyduje sam. I wyszedł. Ja skończyłem teologię, zostałem księdzem, natomiast tata stracił pracę po 2 miesiącach, jak mu obiecywano. I tym sposobem przetrącono mu zawodowy – i chyba nie tylko zawodowy – kręgosłup. On właściwie już nigdy potem nie podniósł się, był jakimś nieważnym referentem od stempli. Pozostał w kopalni bez szans na cokolwiek. A wszystko bez słowa skargi” – relacjonował ks. Szymik w rozmowie z Maciejem Szczawińskim.

Ojciec zadbał, żeby do syna w Krakowie nie dotarła wiadomość o degradacji w pracy. Nie chciał mu zakłócić pierwszej sesji na studiach. Ksiądz Jerzy z wdzięcznością później komentował, że ojciec myślał o nim zamiast o sobie. Nawet o przebiegu tamtej rozmowy w pracy ks. Szymik dowiedział się później nie od taty, ale od jednego ze świadków.

W 1979 r. Jerzy przyjął święcenia prezbiteratu z rąk bp. Herberta Bednorza w katowickiej katedrze. Był wikarym w Siemianowicach-Bytkowie i w Chorzowie-Batorym. Okazał się świetnym duszpasterzem młodzieży. W latach 80. XX wieku organizował z młodymi ewangelizacyjne koncerty w kościele Wniebowzięcia NMP w Batorym. Jeden opowiadał o św. Pawle z sambą w tle, inny o Małym Księciu z muzyką flamenco, były koncerty w stylu country, reggae, blues… Ks. Szymik pisał tam teksty. To było coś świeżego, niespotykanego. Przez następne lata młodzi z całej diecezji śpiewali te piosenki na oazach, przy ogniskach.

Jo je mały gorol

W 1986 r. biskup Damian Zimoń zaproponował ks. Szymikowi dalszą naukę na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. W ten sposób pszowik został studentem biskupa opolskiego Alfonsa Nossola, a z czasem objął po nim II Katedrę Teologii Dogmatycznej KUL (od 2001 r. pod nazwą Katedra Chrystologii). Habilitację poświęcił teologicznemu wymiarowi dzieł Czesława Miłosza.

Przed 21 laty ks. Szymik przywiózł do rodzinnego Pszowa czterdzieścioro swoich studentów z seminarium magisterskiego na KUL. Przed wyjazdem szkolił ich: „Stracicie się na przykład. To teraz co? Musicie godać: »Jo je mały gorol, jo się stracił. Kaj tu je fara? Je żeś farorzym?«. Takie podstawowe zwroty, jak na przykład zachować się w sklepie”.

Pochodzący z całej Polski studenci żartowali ze swoim profesorem na temat śląskich zwrotów i dobrze się w Pszowie czuli. Nie ukrywali, że śląskość im się podoba. „Wyraźnie daję im odczuć, że to jest nieważne, skąd ktoś jest, skąd pochodzi, nikogo nie faworyzuję. Wtedy dopiero możemy o swoich regionalizmach mówić, szczycić się nimi, nie wykorzystywać ich przeciwko nikomu ani niczemu. Prawdziwa miłość zawsze się dogada z prawdziwą miłością. A jeśli się nie dogada, to znaczy, że albo nie jest prawdziwa, albo nie jest miłością” – tłumaczył ks. Jerzy Szymik w książce „Akropol z hołdy”.

Kapłan umie też mówić o wadach Ślązaków. Wskazywał, że Śląsk nie może być dla Ślązaka najważniejszy, bo ojczyzną każdego człowieka jest Bóg – nasza ojczyzna jest w niebie.

Królowo nad doliną Odry!

Wielu zna ks. Szymika z jego wierszy. Abp Adrian Galbas, głosząc w 2022 r. homilię w sanktuarium Matki Bożej Uśmiechniętej w Pszowie, przyznał, że odwiedzał to miejsce już wielokrotnie za sprawą jego poezji.

Ci, którzy przychodzą na początku września w pielgrzymkach na odpust w Pszowie, mają okazję modlić się tekstem jednej z najpiękniejszych litanii, jakie powstały w czasach współczesnych. Słowa ułożył właśnie ks. Szymik. „Której uśmiech leczy wszystkie rany serca, módl się za nami! Której uśmiech dostrzega serce nawrócone, módl się za nami!” – śpiewa kantor na przemian z pielgrzymami. „Uboga, której zrabowano wszystkie klejnoty i wota! Przebaczająca Matko Miłosierdzia, módl się za nami! Matko Pojednania kultur i narodów! Matko Niemców, Czechów i Polaków, módl się za nami! Panno wierna, któraś pomagała wracać z powstań i wojen! Matko dobrej śmierci, poległych żołnierzy i górników, módl się za nami! Królowo nad doliną Odry! Złoty kluczu do Morawskiej Bramy, módl się za nami!” – płynie śpiew.

Ksiądz Jerzy przetłumaczył też na język polski kilkanaście wierszy Josepha von Eichendorffa, Górnoślązaka, wielkiego niemieckiego poety romantycznego. Eichendorff opisywał oszałamiające piękno śląskiej przyrody. Ks. Szymik skomentował, że zobaczył w jego poezji śląski las, którego obraz nosi w sobie od dzieciństwa. Zauważył, że Mickiewicz – przy całym szacunku do niego – opisywał litewskie mateczniki, które rosną daleko, 1,5 tys. km stąd.

W 2005 r. ks. prof. Szymik przeniósł się na Wydział Teologiczny UŚ w Katowicach. W 2004 r. został powołany do watykańskiej Międzynarodowej Komisji Teologicznej. Swoje potężne, trzytomowe dzieło „Theologia benedicta”, wydane w latach 2010−2015, poświęcił teologii Josepha Ratzingera. W 2016 r. został za nie wyróżniony Feniksem przez Stowarzyszenie Wydawców Katolickich. W 2021 r. dostał też nagrodę główną Złoty Feniks za całość dorobku naukowego i artystycznego. Jest autorem 70 książek naukowych, poetyckich i eseistycznych.

Dziękujemy, że z nami jesteś

To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.

W subskrypcji otrzymujesz

  • Nieograniczony dostęp do:
    • wszystkich wydań on-line tygodnika „Gość Niedzielny”
    • wszystkich wydań on-line on-line magazynu „Gość Extra”
    • wszystkich wydań on-line magazynu „Historia Kościoła”
    • wszystkich wydań on-line miesięcznika „Mały Gość Niedzielny”
    • wszystkich płatnych treści publikowanych w portalu gosc.pl.
  • brak reklam na stronach;
  • Niespodzianki od redakcji.
Masz subskrypcję?
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.