Wszystko albo nic

Przemysław Kucharczak

|

Gość Katowicki 38/2023

publikacja 21.09.2023 00:00

Kielich, który król Jan III Sobieski ofiarował piekarskiemu sanktuarium po rozgromieniu Turków pod Wiedniem, posłużył 12 września abp. Adrianowi Galbasowi do sprawowania Mszy św.

▲	Dar polskiego władcy wniósł do bazyliki parafianin w stroju z XVII wieku. ▲ Dar polskiego władcy wniósł do bazyliki parafianin w stroju z XVII wieku.
Przemysław Kucharczak /Foto Gość

Imieniny Maryi świętowali uczestnicy odpustu w bazylice w Piekarach. 340 lat wcześniej, 12 września 1683 roku, sojusznicze wojska polskie, austriackie i niemieckie pod wodzą króla Jana III Sobieskiego rozgromiły Turków w sercu Europy: pod murami Wiednia. Islam, zamiast zalać cały kontynent, zaczął od tamtego czasu się cofać. Po wiktorii wiedeńskiej papież rozszerzył znane z Hiszpanii obchody ku czci Imienia Maryi na cały Kościół.

Polski król w drodze pod Wiedeń modlił się w Piekarach, a po bitwie przysłał Matce Bożej w darze piękny kielich. Tego właśnie kielicha użył abp Galbas na sumie odpustowej.

Marya obsługuje Elżbiety

Wcześniej abp Adrian poświęcił na kalwarii trzy odnowione kaplice różańcowe. Konserwatorzy w trakcie prac znaleźli tam wyryte na ołtarzach, pod płaskorzeźbami, napisy po polsku i po niemiecku. Przez lata były one niewidoczne, przykryte warstwami tynku i farby. – Te napisy są z pogranicza literackiego języka polskiego i gwary. Świadczą o pobożności tego ludu – zauważa ks. Mirosław Godziek, proboszcz i kustosz sanktuarium.

Na przykład w drugiej kaplicy różańcowej napis głosi: „»Jezus, któregoś Ty Panno do Elżbiety niosła«. Ucz się miłości bliźniego – Marya obsługuje Elżbiety. Jezus poświęca Jana Chrz.”

.

Sanktuarium zaprasza na obchody różańcowe, czyli wspólną modlitwę z odwiedzaniem tych kaplic. We wszystkie niedziele października będą się zaczynać o 13.45 na rajskim placu przy bazylice.

Na jedną kartę

Homilię na sumie odpustowej w Piekarach wygłosił ks. Tomasz Wojtal, kanclerz katowickiej kurii. Zaczął od przedstawienia pobożności maryjnej, która dla wielu chrześcijan miewa swoje płycizny, jeśli zatrzymujemy się na początkowym etapie rozwoju wiary. – Czasami łatwo popaść w taką pułapkę taniego sentymentalizmu, takiego zachwytu nad Maryją, nad Jej cnotami – i kropka. A to dopiero pierwsza połowa meczu! Żeby wygrać, trzeba postawić drugi krok: należy zrobić wszystko, co w swojej mocy z Bożą pomocą, aby te Maryjne postawy, te Maryjne cnoty wcielać w konkretne życie – powiedział.

Nawiązał do fragmentu Ewangelii św. Mateusza. Jezus, usłyszawszy, że na zewnątrz czekają Jego matka i bracia, wskazał na swoich uczniów: „Oto moja matka i moi bracia. Bo kto pełni wolę Ojca mojego, który jest w niebie, ten Mi jest bratem, siostrą i matką”. – Kochani, te słowa odnoszą się do wszystkich nas. Chociaż tak na pierwszy rzut ucha ten tekst może wydawać się antymaryjny, wypowiedziany przeciwko Maryi, to absolutnie tak nie jest: bo któż jak nie Maryja w sposób doskonały spełnia te warunki, o których mówi nam Jezus? – zapytał.

Mówił, że w momencie chrztu, gdy staliśmy się częścią wielkiej rodziny dzieci Bożych, zawarliśmy przymierze z Bogiem. – To nie był komercyjny kontrakt w stylu coś za coś: wy będziecie odmawiać Różaniec, wy będziecie uczestniczyć we Mszy św., co jakiś czas się spowiadać, a Ja, Bóg, sprawię, że wasze życie będzie tyko lekkie, łatwe i przyjemne... Wiemy doskonale, że to tak nie działa i nigdy nie zadziała, bo Ewangelia nikomu nie obiecuje, że tutaj na ziemi jego życie będzie przypominało krainę mlekiem i miodem płynącą. Ewangelia nie obiecuje, że będziesz zdrowy, że będziesz miał wszystkie kredyty uregulowane jeszcze przed terminem spłaty. Jezus zapewnia nas o jednym: jeśli uwierzymy, jeśli zaufamy, to przejdziemy suchą stopą przez największe burze, przez burzliwe morza i oceany naszej codzienności. I nie będziemy się lękać. Nie będziemy się bać, bo nabierzemy tej pewności, że nie jesteśmy sami – stwierdził.

Ksiądz Tomasz Wojtal podkreślił, że warunek jest jeden: trzeba wszystko postawić na tę jedną kartę i powiedzieć za Maryją: „Niech się dzieje Twoja wola, nie moja”. Przyznał, że nie jest to proste. Wskazał, że nieraz, jak w przysłowiu „Panu Bogu świeczkę, a diabłu ogarek”, coś chcemy zostawić dla siebie. Wydaje nam się, że w ten sposób będzie nam łatwiej albo że dzięki temu mniej narazimy się kolegom w pracy albo sąsiadom.

– A jednak w wypełnianiu woli Ojca, który jest w niebie, obowiązuje zasada: wszystko albo nic. Nie możemy tej propozycji traktować wyrywkowo czy powierzchownie. Pan Bóg chce dać ci wszystko, On kocha cię całym swoim sercem. Przykład Maryi jest dla nas i pociechą, i inspiracją, bo stajemy się matką, bratem, siostrą Jezusa, kiedy na wzór Maryi staramy się dawać pierwszeństwo Jego słowu. Kiedy staramy się czytać nasze życie w Bożym świetle – powiedział.

Dziękujemy, że z nami jesteś

To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.

W subskrypcji otrzymujesz

  • Nieograniczony dostęp do:
    • wszystkich wydań on-line tygodnika „Gość Niedzielny”
    • wszystkich wydań on-line on-line magazynu „Gość Extra”
    • wszystkich wydań on-line magazynu „Historia Kościoła”
    • wszystkich wydań on-line miesięcznika „Mały Gość Niedzielny”
    • wszystkich płatnych treści publikowanych w portalu gosc.pl.
  • brak reklam na stronach;
  • Niespodzianki od redakcji.
Masz subskrypcję?
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.