Siostra w pick-upie

Przemysław Kucharczak

|

Gość Katowicki 29/2023

publikacja 20.07.2023 00:00

Choć czasem stracha napędzi jej jadowity wąż, ta mikołowska boromeuszka kocha mieszkańców i urzekającą przyrodę Zambii. Gdy 40 lat temu dostała propozycję wyjazdu tam, poprosiła tylko o godzinę do namysłu i poszła zapytać Pana Jezusa, czy On tego chce.

▲	Misjonarka i jej uczennica Natasha. ▲ Misjonarka i jej uczennica Natasha.
Archiwum S. Chryzologi Borowskiej

Miała 16 lat, kiedy wstąpiła do boromeuszek. Do Mikołowa dotarła pociągiem 1 września 1964 roku. Gdy odespała podróż, było już po obiedzie. Dostała w menażkach m.in. kartofle w mundurkach, wtedy w jej rodzinnych stronach, pod Sokółką, nieznane. – Na ich widok pomyślałam: „Mój Boże, moja mama gotowała takie ziemniaki tylko dla świń… Ale cóż: czego chciałaś, to masz. Mama ci mówiła, że będzie ciężko” – śmieje się dzisiaj siostra Chryzologa Teresa Borowska.

Jakoś to z wysiłkiem zjadła. – Kandydatka, która przyszła po naczynia, dziwiła się, gdzie dałam obierki. Do tego, co zrobiłam pierwszego dnia, przyznałam się dopiero po dwóch latach w zgromadzeniu. Oczywiście w całym domu generalnym zrobiło się wtedy wesoło – wspomina.

Dostępne jest 16% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.