Jedna z najbardziej niezwykłych historii o uratowaniu życia wydarzyła się w Świętochłowicach. W 1884 r. rozpisywała się o niej prasa w całej Europie. Kościół Świętych Piotra i Pawła powstał jako wotum za tamto ocalenie.
Świątynia stoi w centrum miasta.
Przemysław Kucharczak /Foto Gość
Zaczęło się od obfitych deszczów, przez które wylała przepływająca przez Świętochłowice Rawa. W piątek 20 czerwca 1884 roku wody tej rzeki nagle wdarły się do kopalni Deutschland. Z nieopisaną siłą niszczyły wszystko, co napotkały po drodze.
Woda odcięła drogi ucieczki 43 górnikom. Schronili się oni w dwóch zawaliskach. W drugim dniu pod ziemią podzielili się ostatnim kawałkiem chleba. W trzecim dniu, przy dogasającej lampie, napisali po polsku pożegnalny list do bliskich i wsadzili go do butelki.
Czekali na śmierć
„Czwartego dnia głód odebrał im resztki sił. Pogodzeni z losem, z modlitwą na ustach, czekali na śmierć” – czytamy na stronie internetowej parafii Świętych Piotra i Pawła w Świętochłowicach.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.