Wystawę o wstrząsającej historii, która 1950 lat temu rozegrała się w niedostępnej twierdzy nad Morzem Martwym, przygotował ks. dr hab. Janusz Wilk.
Duże zdjęcie fortecy na ekspozycji.
Przemysław Kucharczak /Foto Gość
Chodzi o twierdzę Masada, w której żydowscy powstańcy od jesieni 72 do maja 73 r. stawiali opór potędze Rzymu. Finał tej historii przejmuje dreszczem. Wystawę o niej urządził w Domu Rekolekcyjnym w Kokoszycach, dzielnicy Wodzisławia Śl., ks. Janusz Wilk, biblista i rekolekcjonista.
Stuletnia żywność
Jesienią 72 r. pod Masadę podeszły rzymski legion X i wojska pomocnicze. – Generał Flawiusz Silwa miał pod rozkazami ponad 9 tys. ludzi. Najpierw zbudował mur wokół Masady, żeby nie można było z niej zejść. Nic to nie dało, bo powstańcy wcale nie musieli wychodzić… Byli całkowicie samowystarczalni. Posiadali na Masadzie swoje poletka. A tu widać starożytne gołębniki – pokazuje ks. Wilk na wielkim zdjęciu twierdzy. – Do tego dysponowali zapasami pożywienia, które przygotował jeszcze Herod Wielki. Ta żywność przetrwała przez sto lat bez konserwacji chemicznej i wciąż nadawała się do jedzenia! – mówi. Sprzyjało temu zapewne suche i czyste powietrze.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.