W sylwestra zmarł śląski świadek historii. W 1948 r. wstąpił do tajnej organizacji antykomunistycznej, tworzonej przez uczniów katowickiego Liceum im. Adama Mickiewicza.
▲ Wincenty „Bogdan” Pyka przed szkołą w Jaworznie, dawnym gmachem administracji więzienia.
Przemysław Kucharczak /Foto Gość
Za sześć dni przynależności do niej dostał... sześć lat więzienia. Wincenty Bogusław Pyka, zwany Bogdanem, jeden z ostatnich więźniów politycznych czasów stalinowskich, przeżył 92 lata.
W młodości mieszkał w Świętochłowicach. Do młodzieżowej organizacji niepodległościowej o nazwie Polska Tajna Armia Wyzwoleńczo-Demokratyczna zaprosili go koledzy z harcerstwa. Było ich 30. Mieli dwie sztuki broni i powielacz. Wydrukowali na nim partię ulotek.
Ręce do góry!
– W sobotę 18 września 1948 r. mieliśmy je rozklejać. Po lekcjach wróciłem do domu, zjadłem obiad i wróciłem do Katowic. Z kolegą Jankiem Arciszewskim, który mieszkał na Sokolskiej, poszliśmy do naszego dowódcy na Gliwicką 2/5, na drugie piętro – opowiadał „Gościowi” Wincenty Pyka w 2016 roku. – Idziemy sobie, żartujemy. Na miejscu słyszymy dźwięk otwieranych drzwi, szczęk wielu zamków. I słowo: „Zapraszamy”. Patrzymy, w mieszkaniu jakieś typy ponure. Pomyśleliśmy, że to pewnie nasi koledzy z konspiracji... W pokoju siedziała zapłakana siostra naszego dowódcy. Pytamy ją: „Wandziu, jest Bolek?”. A na to tamci: „Ręce do góry! Jesteśmy z Urzędu Bezpieczeństwa!”.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.