Jesteście posłane!

Agnieszka Huf Przemysław Kucharczak ks. Tomasz Wojtal

|

Gość Katowicki 34/2022

publikacja 25.08.2022 00:00

Pomimo niepewnej pogody wzgórze kalwaryjskie w Piekarach Śląskich zapełniło się 21 sierpnia paniami. Przybyły z różnych części Górnego Śląska na Pielgrzymkę Kobiet i Dziewcząt do Matki Bożej Piekarskiej.

Wiele pątniczek przybyło pieszo. Tu grupa z Chorzowa-Maciejkowic z ks. Waldemarem Maciejewskim. Wiele pątniczek przybyło pieszo. Tu grupa z Chorzowa-Maciejkowic z ks. Waldemarem Maciejewskim.
Henryk Przondziono /Foto Gość

Pieszo, rowerami, samochodami – każdy sposób jest dobry, aby dotrzeć na spotkanie z Matką. 49 kobiet przyszło piechotą z Katowic-Kostuchny. Ruszyły w drogę o 1.00 w nocy!

Anna, Wiola i Ewa wczesnym rankiem wymaszerowały ze Świętochłowic. Do Piekar pielgrzymują każdego roku, to już tradycja. Nie przerażają ich zachmurzone niebo i mżawka. – Były gorsze pogody, zdarzyło się, że lało przez cały dzień, ale nas to nie odstrasza – uśmiechały się kobiety. Na szczęście tym razem pogoda okazała się łaskawa, a w trakcie Eucharystii nad piekarskim wzgórzem pojawiło się słońce.

Znalezione obrączki

Po pandemicznej przerwie na piekarskie wzgórze wróciły stałe bywalczynie, ale są też panie, które pierwszy raz wybrały się do Matki. Magdalena i Monika z Palowic wzięły muster (śl. przykład) z męskiej części rodziny. – Oni pielgrzymują do Piekar od dawna, więc i my chcemy! Bo gdzie mamy iść, jak nie do Matki? – uśmiechają się. Proszą o siły do pokonywania trudów codzienności i o dar potomstwa. – O ile taka jest wola Boża – podkreśla Magdalena.

Przed Mszą Świętą jedna z uczestniczek pielgrzymki przyniosła do ołtarza dwie obrączki różańcowe, które znalazła na Kalwarii na pielgrzymce kobiet... w 2021 roku. Prowadzący przygotowanie do liturgii ksiądz ogłosił do mikrofonu, że osoba, która je rok temu zgubiła, może odzyskać zgubę. Wystarczy, że zgłosi się i powie, ile tych obrączek jest.

Okazało się, że już po chwili zgłosiła się pani Bożena, która wraz ze swoim mężem Dariuszem przyjechała autokarem z Rybnika-Chwałowic. – W zeszłym roku byłam na pielgrzymce kobiet po raz pierwszy. Razem z młodszą córką Nikoletą kupiłyśmy te obrączki. Zostały poświęcone. Zgubiłyśmy je na sam koniec pielgrzymki; zorientowałyśmy się w domu – wspomina. – Dzisiaj przyjechałam z mężem i okazało się, że obrączki na mnie czekają! Dostałam niespodziankę! Trzeba było rok czekać, żeby je odzyskać – śmieje się. Jedną z tych obrączek dostanie Żaneta, starsza córka Bożeny i Darka.

Nie wolno milczeć

W słowie społecznym abp Wiktor Skworc przypomniał postacie kobiet, które mogą być szczególnym światłem i drogowskazem w dzisiejszych czasach. Święta Teresa Benedykta od Krzyża – Edyta Stein przypomina, że nie wolno milczeć – należy krytycznie patrzeć na rzeczywistość, reagować i zagrożenia nazywać po imieniu. Błogosławiona s. Maria Paschalis Jahn i jej dziewięć towarzyszek wskazują, że nie wolno się poddawać, że są wartości, za które trzeba być gotowym życie dać – czy to w codziennej, ofiarnej służbie, czy nawet w heroicznym oporze wobec zła. Błogosławiona Marianna Biernacka z d. Czokało swoją postawą świadczy, że trzeba stać w obronie życia i rodziny nawet za cenę własnego życia. Błogosławiona Paulina Jaricot przypomina, że trzeba się modlić. – W archidiecezji katowickiej mamy aktualnie ok. 3500 róż Żywego Różańca. Istnieją we wszystkich niemal parafiach. W każdej róży modli się 20 osób – zgodnie z liczbą tajemnic różańcowych. Tak więc 70 tys. osób modli się Różańcem w intencjach Kościoła i świata. Pozdrawiam was, dziękuję i życzę, aby dzieło stowarzyszenia rosło i przynosiło błogosławione owoce. Starajcie się, aby w parafiach misyjne róże różańcowe rozkwitały! – apelował arcybiskup.

Nawiązując do bieżącej sytuacji społecznej, abp Skworc wspomniał o inflacji i grożącej nam recesji gospodarczej. – Cnota umiarkowania i powściągliwości wołają o ponowne odkrycie i przeżywanie – przypomniał. Wyraził niepokój o stan środowiska naturalnego, objawiający się m.in. katastrofą ekologiczną Odry, a także wojnami i konfliktami międzynarodowymi, szczególnie za naszą wschodnią granicą.

Arcybiskup zwrócił się także do licznie przybyłych pątniczek: – Proszę was o wytrwałość w budowaniu, czasem na ruinach współczesności, takich domów – domowych Kościołów, pełnych dobra, pokoju, światła i wiary. Zachowujcie w każdej sytuacji pokój ducha i pamiętajcie, że jesteście posłane w pokoju Chrystusa! Pokój, który niesiemy w sobie po Mszy św., jest owocem naszego „przejścia” przez ręce Jezusa, przyjęcia logiki życia ofiarowanego, wyrazem gotowości do bycia wydanym. Pokój jest domeną ludzi błogosławionych, którzy naśladują Jezusa w dobrym mówieniu Ojcu o siostrach i braciach. Jest darem Ducha dla jednania ludzi, aby świat coraz bardziej przypominał dom Ojca, a nie pobojowisko.

Liczy się uczciwość

Homilię na Mszy św. wygłosił arcybiskup warmiński Józef Górzyński. Pytał, czy na drodze do zbawienia coś zależy od nas. – Bardzo krzepiąco brzmią dla nas słowa mówiące o powszechności zbawienia – powiedział. – Czy powszechność zbawienia znaczy, że nie ma niebezpieczeństwa potępienia? – zawiesił głos.

– Na pytanie: „Czy tylko nieliczni będą zbawieni?” Pan Jezus nie odpowiada ani twierdząco, ani przecząco: nie daje się wciągnąć w teoretyzowanie. Ale też nie udziela odpowiedzi wymijającej. Podejmuje ten temat w sposób jak najbardziej konkretny i skierowany bardzo osobiście do rozmówców. Jakby chciał powiedzieć każdemu osobiście, aby skupił się na tym, by sam nie zmarnował zbawienia, by dołożył starań, bo zbawienie nie dzieje się z automatu. Napomina: pamiętajcie, że nic nie pomoże zachowywanie pozorów, jeśli serce nie jest prawe, jeśli czyny nie są sprawiedliwe – wskazał.

Stwierdził, że Pan Jezus umarł za wszystkich, za każdego bez wyjątku człowieka. – Tym niemniej są tacy, którzy decydują się to zbawienie odrzucić. Są też tacy, którzy, choć przyznają się do Pana Jezusa, popełniają ciężkie nieprawości, a wtedy ich przyznawanie się do Jezusa jest próżne, czasem wręcz bluźniercze. Zbawienie nie jest czymś, co z racji dokonań Pana Jezusa nam się należy i jest nam bezwarunkowo zagwarantowane. Trzeba o nie w życiu doczesnym zawalczyć, wspinając się stromą ścieżką i przeciskając przez ciasną bramę. Nie z naszych starań ono pochodzi, ale wymaga od człowieka trudu współpracy – podkreślił.

Piekarski kaznodzieja zaznaczył, że zbawienie nie jest zarezerwowane jedynie dla przynależących do jakiegokolwiek gremium: ani z urodzenia, ani z deklaracji. – Ci, co na to liczą, mogą znaleźć się za zamkniętymi drzwiami uczty zbawienia, a ich miejsce mogą zająć inni ze wszystkich stron świata. Nie liczy się bowiem „staż przynależności” ani do starego, ani do nowego przymierza, ale uczciwość w osobistej relacji z Bogiem – powiedział.

Mówił o „przychodzących z daleka”, o których Jezus powiedział, że zajmą miejsce za stołem w królestwie Bożym. – To ci, którzy przeszli drogę nawrócenia: poznali własną słabość i zapragnęli przemiany, ratunku w Jezusie Chrystusie. W tym sensie daleką drogę „ze wschodu i zachodu, z północy i południa” może i powinien przebyć zarówno ewangeliczny faryzeusz, celnik i jawnogrzesznica, jak i każdy z nas. Bo nie ma człowieka, który nie potrzebowałby nawrócenia. Jeśli komuś wydaje się, że stanowi w tym względzie chlubny wyjątek, jest w wielkim niebezpieczeństwie. Żaden święty nie widział się doskonałym, żaden nie uzurpował sobie pierwszego miejsca. To dla nas szansa i zachęta. Te dalekie i ostatnie miejsca są bardzo dobrą pozycją wyjściową do podium zbawienia – zwrócił uwagę.

Arcybiskup Górzyński zachęcał, żeby każdy odpowiedział sobie na najważniejsze dla człowieka pytanie: „Jakie powinno być moje życie, by stało się drogą zbawienia?”. – Wiemy, że odpowiedź na to pytanie ma tylko Zbawiciel. Każde spotkanie z Nim, każda modlitwa, każda Eucharystia, także i ta, w której teraz uczestniczymy, ma ten cel, bym znalazł na to pytanie właściwą odpowiedź. A Zbawiciel wskazuje na siebie: „Ja jestem drogą, prawdą i życiem. Nikt nie przychodzi do Ojca inaczej jak tylko przeze Mnie” – stwierdził.

Wytrwałość zmienia serce

W czasie godziny ewangelizacyjnej kilka osób złożyło świadectwa. Były wśród nich dwie siostry zakonne – służebniczka i boromeuszka, a także kilka osób ze wspólnoty Przymierze Rodzin Mamre.

29-letnia Majka mówiła o swoim zeszłorocznym kryzysie duchowym. Kompletnie nie chciało jej się modlić, nie umiała się przemóc. Powiedziała o tym przyjaciółce, a ta, najwyraźniej z natchnienia Ducha Świętego, zaproponowała, że w takim razie ona zrobi dzisiejszy „namiot spotkania” razem z Majką.

Majka zgodziła się i każda z dziewczyn przez pół godziny rozważała Pismo Święte. Wieczorem podzieliły się tym, co przeżyły przy tym czytaniu, co je w tym fragmencie Biblii dotknęło. Zdecydowały, że będą się tak modlić przez cały Adwent. Zobaczyły, że efekty tej modlitwy w ich życiu są wyraźne i bardzo dobre. – To było dla nas tak niesamowite doświadczenie żywego Boga, że kontynuujemy to do dzisiaj. To najpiękniejsze dziewięć miesięcy z Panem Bogiem w moim życiu – powiedziała.

Dodała, że jej relacja z Panem Bogiem dzięki tej modlitwie stała się żywa. – Chodziłam wcześniej do kościoła, przystępowałam do sakramentów, ale moje serce nie było przy Panu Bogu. Mogłam wyznawać, że Jezus jest moim Panem i Zbawicielem, ale na tym to się kończyło – powiedziała.

Majka mówiła, że Pan Bóg wzbudził w niej pragnienie słowa Bożego. – Szukam codziennie Jego woli. Codziennie wstaję rano i jestem ciekawa, co jest w czytaniach i psalmie na dany dzień. Wiem, że Pan Jezus chce codziennie do mnie mówić i mnie prowadzić – powiedziała.

Prowadzący spotkanie ks. Bogdan Kania, odpowiedzialny w archidiecezji katowickiej za nową ewangelizację, skomentował, że dopiero wytrwałość zmienia serce i wprowadza pokój. Zachęcił wszystkich obecnych do modlitwy o tę wytrwałość: „Panie Boże, zmień moje serce, aby było wytrwałe, aby było z Tobą”. – Ty daj tyle, ile potrafisz, a On naprawdę da resztę – podpowiedział.

Gościem tego spotkania był bp Tadeusz Zbigniew Kusy, biskup w doświadczonym przemocą i biedą kawałku Ziemi – Republice Środkowej Afryki. Na misje ruszył przed laty z franciszkańskiego klasztoru w Katowicach-Panewnikach.

Naśladuj jej rysy

Kontemplująca Boże słowo, modląca się, ofiarująca się Bogu – taka była w swoim ziemskim życiu Matka Boża. W jaki sposób możemy w życiu naśladować te rysy Jej duchowości – podpowiadał w czasie nieszporów bp Adam Wodarczyk.

Rozważanie w czasie nieszporów, które były ostatnim elementem piekarskiej pielgrzymki, bp Wodarczyk oparł na wydanej w 1974 r. adhortacji apostolskiej papieża Pawła VI Marialis cultus. Na podstawie papieskich rozważań wskazał cechy duchowości Maryi, które mogą być inspiracją do Jej naśladowania. – Prośmy wspólnie Matkę Bożą, abyśmy w Jej stylu życia uczyli się wypełniać nasze powołanie. Maryja najpiękniej z nas wypełniła swoje powołanie. Oby i nam udało się Ją w tym naśladować, a więc wypełniać swoje powołanie w przeświadczeniu, że warto słuchać Pana Boga, że warto być Bogu posłusznym w wierze; w przeświadczeniu, że na kolanach, na modlitwie rozwiązujemy pomyślnie najwięcej problemów naszego życia; w przeświadczeniu, że żyjemy dla Boga i wszystko czynimy na Jego chwałę – wezwał na zakończenie.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.