Chłopaki wracają do życia

Przemysław Kucharczak

|

Gość Katowicki 29/2022

publikacja 21.07.2022 00:00

Ludzie świętują tutaj fakt, że 20 lat temu do ich miejscowości wprowadzili się… narkomani. Chodzi o niezwykłą katolicką wspólnotę Cenacolo w Krzyżowicach koło Jastrzębia.

Wśród chłopaków, którzy w przeszłości tu żyli, był Dean. Wśród chłopaków, którzy w przeszłości tu żyli, był Dean.
Roman Koszowski /Foto Gość

Wracają tu do duchowego zdrowia młodzi mężczyźni uzależnieni od narkotyków. Dzieje się to w niezwykły sposób, którego świat się nie spodziewa, bo bez wsparcia farmakologii.

Tworzą wspólnotę, bardzo dużo się modlą i bardzo dużo pracują fizycznie. To wszystko! Skuteczność tej metody jest zadziwiająca, przewyższająca te ze zwykłych ośrodków odwykowych. 80 proc. tych, którzy zostają przyjęci, już nigdy nie wraca do narkotyków. W domu w Krzyżowicach, w gminie Pawłowice Śląskie, nie ma jakiejś zewnętrznej kadry, która przychodziłaby tu do pracy na osiem godzin. Przełożonymi, starszymi domu zostają sami członkowie Cenacolo (czytaj: Czenakolo), dawni narkomani. Są jednak we wspólnocie już długo, a prowadzący ją uznali ich za gotowych do wzięcia odpowiedzialności za młodszych kolegów. Każdy trafiający do Cenacolo młody człowiek dostaje anioła stróża – czyli chłopaka, który jest we wspólnocie dłużej. Starszy dba o młodszego, interesuje się jego losem. Razem też pracują, więc młody, choćby chciał, nie może się obijać… I nie może ściemniać, bo chłopaki z tej wspólnoty najlepiej znają psychikę narkomanów i ich sztuczki – z własnego doświadczenia. W otwartej atmosferze, jaka tu panuje, szybko zaprzyjaźniają się ze sobą, z mieszkańcami Krzyżowic i z odwiedzającymi ich gośćmi.

Piękne, że protestowali

Budynek w Krzyżowicach podarowały wspólnocie Cenacolo siostry służebniczki śląskie. Chłopcy sami zrobili remont. W czerwcu 2002 roku, w uroczystość Najświętszego Serca Pana Jezusa, dom otworzył i poświęcił ówczesny arcybiskup katowicki Damian Zimoń. Obecna była przy tym założycielka Cenacolo, włoska zakonnica siostra Elvira. Część mieszkańców Krzyżowic przed 20 laty była zaniepokojona tym, że wśród tych spokojnych, łagodnych wzgórz osiedlają się narkomani. Odbyła się pikieta, filmowana przez telewizję. W czasie poświęcenia domu ktoś nawet podłożył pod opony samochodu siostry Elwiry zespawane ze sobą gwoździe. Już pół roku po tamtych wydarzeniach „Gość Katowicki” pytał o nie chłopaków z Cenacolo, którzy wtedy byli w tym domu. – Ale to właśnie jest piękne, że ludzie protestowali! – powiedział nam wówczas ponad 20-letni Andrzej rodem z warszawskiej Pragi. Patrzyliśmy na niego z niedowierzaniem. – No tak! Bo to znaczy, że ludzie kochają to miejsce, kochają ziemię, nie chcą, żeby się na nią jakieś zło wdarło! To o nich bardzo dobrze świadczy. Ci, co protestowali, to są teraz nasi najwięksi przyjaciele – oznajmił. Potwierdzali to mieszkańcy Krzyżowic, z którymi rozmawialiśmy „na gorąco” niespełna 20 lat temu. – Z początku byliśmy źle poinformowani. Czuliśmy się zagrożeni – mówił nam jeden z mężczyzn, który z początku był przeciwny inicjatywie. Wyjaśnił, że w czasie licznych podróży po Europie napatrzył się na nieciekawe zachowania narkomanów. – Ale okazało się, że z tymi chłopakami nie ma żadnych problemów. Czasem z nimi gadam. To, że istnieje ten dom, jest bardzo dobre, wręcz budujące – stwierdził.

Modlitwa o mąkę

Chłopcy z Cenacolo wstają wcześnie rano – w czasach, kiedy ćpali, było to nie do osiągnięcia. Kto przyjedzie do Krzyżowic na 6.00, zobaczy, jak chodzą wśród osnutych mgłami pól z różańcami w dłoniach. Wychodzą tak również zimą, nawet gdy ściska mróz –20 stopni. Modlą się razem po włosku, bo to oficjalny język w tej międzynarodowej wspólnocie. – Widok kilkunastu młodych mężczyzn, którzy idą ulicą i nie przeklinają, tylko odmawiają modlitwę różańcową albo Koronkę do Bożego Miłosierdzia, to dzisiaj zjawisko niespotykane. To bardzo budujące – komentuje ks. Zdzisław Tomziński, proboszcz w Krzyżowicach. – Mamy trzy Różańce dziennie, Msze św., adoracje osobiste. To ci pomaga oczyścić sumienie. Dzięki temu chcesz starać się o innych! – wyjaśniają chłopcy z Cenacolo. Mieszkańcy domu nigdy nie wynajmują żadnej firmy, wszystko robią własnymi rękami. Jedzą to, co sami uprawiają w ogrodzie warzywnym; piją mleko krowy i jedzą jajka kur, które sami hodują. Żywności z zasady nie kupują, ale można im podarować coś do zjedzenia. – Kiedy coś dostaną, nie mówią: „O, dostaliśmy dary”, tylko: „Dostaliśmy Opatrzność!”. To jest szczególny znak ich zaufania do Pana Boga – mówi ks. Tomziński. – Nie planują wyżywienia w taki sposób, że powinni mieć określoną ilość mięsa, chleba, innych produktów. Jeżeli ktoś coś im daje, to za wszystko dziękują, ale też nikomu nie powiedzą, że im czegoś brakuje. Ten z nich, który w danym okresie gotuje, musi wykombinować jakąś potrawę z tego, co akurat ma – dodaje. Kiedy mieszkańcom tego domu brakuje na przykład mąki, po prostu się o nią modlą. I zawsze jest tak, że najpóźniej po kilku dniach do drzwi puka darczyńca z mąką. Chłopcy uczą się w ten sposób zaufania do Pana Boga. – Tylko raz spotkałem tu „niedostatek Opatrzności”: przez dłuższy czas brakowało mleka. Okazało się, że chłopak dyżurujący w kuchni mylił się w obliczaniu proporcji w przepisach, więc robił to, czego nie wolno: resztę mleka wylewał do zlewu. Przyznał się, a ilość mleka wróciła do normy – mówił „Gościowi” w 2012 roku Dawid rodem z Sandomierza, który był wtedy odpowiedzialny za dom w Krzyżowicach. Cenacolo nie pobiera też dotacji od państwa, żeby podopieczni czuli, że to Bóg daje im wszystko, kiedy Mu zaufają.

Dojenie krowy

W tym domu do zdrowia wracają, oprócz Polaków, także młodzi mężczyźni innych narodowości. Są wśród nich Słowacy, niedawno byli Węgrzy, jeszcze wcześniej bywali Chorwaci i Włosi. Co trzy miesiące chłopcy zamieniają się wykonywaną pracą. Kto doił krowę, będzie sadził pomidory. Kto murował nową oborę, będzie kucharzem. Z początku serwowane przez niego potrawy mogą być mało smaczne, ale z czasem prawie każdy nabiera wprawy w gotowaniu. – Wszystko, co tu robisz, przygotowuje cię do życia na zewnątrz. Każda praca wiąże się z innymi problemami. Poznajemy je – wyjaśniają chłopcy. – My tu żyjemy prostym życiem, bez radia i telewizji. Adorujemy Jezusa w Najświętszym Sakramencie, modlimy się razem, codziennie odmawiamy trzy części Różańca i ciężko pracujemy, zawsze po dwóch, nigdy nie jesteśmy sami – wyjaśniał nam w 2012 roku w Krzyżowicach Słowak Igor. – Kiedy pracujesz z drugim, poznajesz, kim naprawdę jesteś. Ja przez 4,5 miesiąca doiłem krowy o 4.30 rano. Wystarczyłoby o 8.30, ale tu chodzi o nasz wysiłek. My, narkomani, kiedyś żyliśmy tylko dla przyjemności. A to, co nam się podoba, to nas nie zmienia – dodał. Ksiądz proboszcz Tomziński uważa, że życie członków Cenacolo przypomina to opisane w Regule św. Benedykta. – Módl się i pracuj. Te dwa elementy są fundamentem ich życia – mówi. Każdy z mieszkańców tego domu przeszedł wcześniej przez piekło. Zaczynali od marihuany, która – chociaż jest narkotykiem lekkim – już osłabiała ich charakter i niszczyła motywację. Stopniowo sięgali po cięższe narkotyki i często sami zaczynali nimi handlować. Osuwali się coraz głębiej w ciemność, w życie w lenistwie i kłamstwie. Okradali ludzi, nawet swoich bliskich. Także Słowak Igor palił trawkę już od 13. roku życia. Później sięgnął po amfę i ecstasy, handlował prochami. Odwyk nic nie dał, bo po powrocie do domu wrócił do ćpania. Potrafił zdemolować pół pokoju. Był niewierzący i śmiał się z Boga. A jednak przyszło mu do głowy: może spróbować w Cenacolo? Zmobilizowały go nie szczytne motywacje, a zwykły strach przed policją. – Na kolokwiach przed wstąpieniem ze zdziwieniem zauważyłem, że chłopcy żyją Prawdą. Obserwując ich, pomyślałem: chcę być taki jak oni – opowiadał nam. Został przyjęty. Ci, którzy przeszli przez tę wspólnotę, idą w świat jako prawdziwi, dojrzali mężczyźni i zaangażowani chrześcijanie. W samym Cenacolo wracają do zdrowia przez trzy do pięciu lat. – Jeden potrzebuje więcej czasu, inny mniej. Ja przez dwa lata tutaj nauczyłem się żyć z Bogiem, z modlitwą. Dotąd tego nie znałem – powiedział nam Igor.•

Dostępne jest 1% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.