Poznali się… na lekcji religii w parafialnych salkach. Wspólny znajomy wskazał na Józefa i trzech innych chłopaków: „To moi koledzy”. Śliczna brunetka Halina skwitowała: „Jo ich nie znom!”.
Państwo Sieglowie w 1972 roku i dzisiaj.
Przemysław Kucharczak /Foto Gość
Przez całą lekcję Józef, zamiast słuchać prowadzącego katechezę ks. Jana Szewczyka, późniejszego proboszcza z Żor, myślał o Halinie. – Zastanawiałem się: „Co za dziołcha! Nie zno nas, ale mogłaby chcieć nas poznać!” – śmieje się.
W końcu zaczęli spotykać się całą paczką na prywatkach. – Zaintrygowała mnie jego nieśmiałość. Wtedy był bardzo cichy, ale później zrobił się pyskaty – wspomina Halina. – Ksiądz Pawlukiewicz mówił w kazaniach: „Zrobił się taki przy tobie, więc czemu narzekasz?” – dodaje ze śmiechem.
Dostępne jest 14% treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.