Apostołowie z Katowic

Przemysław Kucharczak

|

Gość Katowicki 25/2021

publikacja 24.06.2021 00:00

Ta imponująca, ogromna świątynia stoi dzisiaj w centrum miasta. Kiedy jednak powstawała na przełomie XIX i XX wieku, wokół kołysało się zboże, a na pobliskim placu Andrzeja rosły kartofle.

◄	Kościół Świętych Apostołów Piotra i Pawła to robiący wrażenie neogotyk. ◄ Kościół Świętych Apostołów Piotra i Pawła to robiący wrażenie neogotyk.
Przemysław Kucharczak /Foto Gość

Mowa o kościele Świętych Apostołów Piotra i Pawła w Katowicach. Był on pierwszą katedrą diecezji katowickiej.

Katowice w drugiej połowie XIX wieku rozwijały się w szalonym tempie. W 1892 roku zarząd kościelny przy katowickiej parafii Mariackiej kupił więc pole od rolnika Jana Adamca, na którym miała powstać nowa świątynia.

Na południe od torów kolejowych w Katowicach stały wtedy nowe gmachy sądu i więzienia, a poza tym – tylko jedna fabryka i kilka domków. Resztę rozległej przestrzeni aż do lasu, który później stał się Parkiem Kościuszki, wypełniały pola. Jeszcze w 1908 r. na dzisiejszym placu Andrzeja rolnicy sadzili kartofle.

Katowiczanie zastanawiali się, czy wybudować nowy kościół w stylu neogotyckim, czy neoromańskim. Stanęło na neogotyckim wskutek warunku, który postawił kard. Georg Kopp, arcybiskup wrocławski. Obiecał on wsparcie budowy kwotą 20 tysięcy marek, jeśli katowiczanie zatrudnią diecezjalnego budowniczego Josepha Ebersa. Ten zdecydowanie stawiał na neogotyk.

– Z tego powodu na terenie całej dawnej archidiecezji wrocławskiej, aż po dzisiejszą zachodnią granicę Polski, spotkamy bardzo wiele kościołów neogotyckich – mówi ks. Andrzej Nowicki, proboszcz parafii Świętych Piotra i Pawła w Katowicach. – Jest wśród nich zaprojektowana przez Ebersa katedra w Goerlitz, która, jeśli chodzi o wnętrze, jest bliźniaczką naszej katowickiej świątyni – wskazuje.

Budowa ruszyła w 1898 roku. Cztery lata później świątynię poświęcono, a katedrą została w 1925 roku, kiedy powstała diecezja katowicka, i była nią przez 32 lata. Tutejsza parafia była bardzo ludna, według danych z 1923 r. należało do niej aż 35 tys. katolików.

Ministrant arcybiskupem

Gdy po wejściu do tego pięknego kościoła skierujemy się w prawo, dotrzemy do kaplicy, pod którą są pochowani trzej mężczyźni. Dwóch z nich jest otoczonych wdzięczną pamięcią Ślązaków, trzeci jest powszechnie uznawany za postać kontrowersyjną.

Wśród tych wspominanych dobrze jest Teofil Bromboszcz, pierwszy biskup pomocniczy diecezji katowickiej. Ten niski, energiczny duchowny nadał nowej diecezji śląskiej ramy organizacyjne. To on też wymyślił, żeby w czasie Wielkiego Kryzysu przy budowie nowej katedry Chrystusa Króla zatrudniać bezrobotnych w zamian za jedzenie. Na budowę zaczęło wtedy przychodzić mnóstwo ochotników. Samego biskupa Bromboszcza też nieraz można było tam spotkać w „arbaju”, czyli roboczym ubraniu; był też znany z troski o ubogich.

Obok niego leży abp Szczepan Wesoły, opiekun polskiej emigracji. – Nie słyszałem o innej takiej sytuacji, żeby osoba, która była chrzczona w danym kościele, została również w nim pochowana. Tak stało się właśnie w przypadku abp. Szczepana Wesołego, który tutaj przyjął chrzest, Pierwszą Komunię Świętą i bierzmowanie, który przez wiele lat posługiwał w tym kościele jako ministrant – relacjonuje ks. proboszcz Andrzej Nowicki. – Czas zawieruchy wojennej sprawił, że znalazł się najpierw w Anglii, później we Włoszech, ale zawsze z wielką czułością wracał do naszej parafii. W testamencie napisał, że miejsce swojego pochówku oddaje decyzji biskupa ordynariusza miejsca. Dodał, że gdyby była taka wola arcybiskupa, to chciałby być pochowany w krypcie biskupów w kościele Świętych Piotra i Pawła, a gdyby decyzja arcybiskupa była inna, to w grobie swoich rodziców na cmentarzu przy ul. Gliwickiej – mówi.

Obok tych dwóch biskupów leży ks. Filip Bednorz, wikariusz kapitulny, którego w 1952 r. komunistyczne władze narzuciły jako zarządcę diecezji. Biskupów w tym czasie komuniści z Katowic wysiedlili. Ks. F. Bednorz był w pełni uległy żądaniom władz Polski Ludowej. Awansował księży współpracujących z komunistami, a odsuwał na małe, wiejskie parafie tych, którzy byli znani z wierności papieżowi i biskupom. Atakował Episkopat w kazaniach. Zginął w 1954 r. w wypadku samochodowym w Bełku. Choć pod koniec życia dokonywał fatalnych wyborów, wydaje się, że był człowiekiem wierzącym i na swój sposób chciał dobra Kościoła. Ks. Nowicki zwraca też uwagę, że zielone światło, jakie otrzymał od komunistów, ks. Filip Bednorz wykorzystał na znaczne przyspieszenie budowy katedry.

Piorun bije w krzyż

W 1966 r. w wieżę kościoła uderzył piorun. Krzyż wpadł wtedy do wnętrza wieży, a spadając, uszkodził organy. – Cały kościół był wtedy biały od kurzu. Na czas jego czyszczenia pozdejmowano figury i przeniesiono je do wieży, w której już zostały na 50 lat – mówi ks. Andrzej Nowicki. Obecny proboszcz wyciągnął te rzeźby, gdy w wigilię Wszystkich Świętych organizował tu dla młodych czuwanie ze świętymi. W kolejną niedzielę wspomniał z ambony o możliwości ich odnowienia.

– Ledwie wróciłem na probostwo, już miałem esemesa, że jakaś rodzina odnowi statuę św. Józefa. Dzięki rodzinom i grupom parafialnym została przeprowadzona renowacja wszystkich 14 figur – mówi.

Te posągi znów są dzisiaj umieszczone na filarach wewnątrz kościoła. A czuwanie ze świętymi odbywa się w „Piotrze i Pawle” już co roku. Prezbiterium jest wtedy wypełnione obrazami świętych.

Niemcy w czasach I i II wojny światowej zarekwirowali dzwony, żeby je przetopić na łuski do pocisków. Ostał się wtedy tylko najmniejszy, ważąca 70 kg sygnaturka. Niestety, w czasie remontu dachu, prowadzonego jeszcze w XX wieku, nieuczciwi robotnicy wycięli mały, trójkątny fragment z tego dzwonu. Najwyraźniej chcieli sprawdzić, ile ewentualnie mogliby za niego dostać w skupie złomu.

– W ten sposób „załatwili” ten dzwon. W tym roku inżynierowie z naszej parafii zauważyli to. Udało się zbadać stop i nadlać ubytek w Instytucie Spawalnictwa w Gliwicach. Zostało to tak dobrze zrobione, że jest tylko minimalne odejście od pierwotnego dźwięku „A” – mówi proboszcz. W czasie najbliższego odpustu dzwon, po przerwie trwającej kilkadziesiąt lat, znów ma zabrzmieć.

Trwają też prace nad ponownym uruchomieniem zegara na wieży. Zrobiła go ta sama firma, która wykonała zegar dla bazyliki św. Piotra w Rzymie.

Kościół jest przez cały dzień otwarty. Można wstąpić na adorację Jezusa w Najświętszym Sakramencie, wystawionego w godzinach 8.30–18.30.

Warto też zajrzeć na stronę internetową piotripawel.wiara.org.pl lub na profil parafii na Facebooku. Znajdziemy tu m.in. transmisje nabożeństw, a także krótkie, pięciominutowe konferencje proboszcza „Źródła ludzkiej mocy i słabości”, opowiadające np. o modlitwie, o miłości nieprzyjaciół, o Trójcy Świętej.

Dostępne jest 7% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.