Ojciec Franciszek nawet po śmierci działa w swoim stylu: umie skrzyknąć ludzi do akcji. I to wyszło też przy Marcie, bo on zorganizował do modlitwy za nią tłumy. Modlono się za Martę też na innych kontynentach, modlili się nawet muzułmanie w Niemczech.
Wiara konsekwentna definiowała całe życie ks. Blachnickiego i wyznaczała wszystkie jego drogi. W testamencie napisał: „Gdyby Pan pozwolił mi jeszcze żyć i działać, jednego bym tylko pragnął, abym mógł skuteczniej i owocniej ukazywać w pośrodku współczesnego świata piękno i wielkość Tajemnicy Kościoła...”
Reprodukcja Henryk Przondziono/ GN
Polska nie poszła w XX wieku drogą sąsiednich państw, w których ludzie odeszli od żywej relacji z Panem Jezusem. Stało się to w dużej mierze dzięki pewnemu chudemu Ślązakowi w okularach – ks. Franciszkowi Blachnickiemu. Urodził się 24 marca 1921 r. w Rybniku.
Od chwili, gdy nawrócił się w czasie wojny, płonął żarliwością o Dom Boży. Tysiące młodych ludzi poszło za tym ogniem i też zbudowało w swoim życiu osobistą relację z Panem Jezusem. Bez założonego przez niego Ruchu Światło–Życie dzisiejsze średnie pokolenie Polaków byłoby zupełnie inne.
Zadajemy więc dzisiaj Ślązakom widoczne w tytule pytanie: co zawdzięczam ks. Franciszkowi Blachnickiemu?
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.