publikacja 11.03.2021 00:00
O głębokim przekonaniu, że wujek czuwa w niebie, i samotności na drodze krzyżowej opowiada siostrzenica męczennika Janina Fudała.
materiały holyweek.pl
Marta Sudnik-Paluch: Kiedy Pani zrozumiała, że wujek Hanik nie jest zwyczajnym krewnym?
Janina Fudała: W zasadzie już w szkole podstawowej dobrze znałam opowieści mamy i babci. Często mówiły o tym, jakim był wyjątkowym człowiekiem, że żył krótko, ale intensywnie. Przez cały czas przyświecała mu myśl, żeby pomagać innym, okazywać miłość bliźniego. Obie wspominały o jego ogromnym rozmodleniu. Babcia mówiła, że od najmłodszych lat ważna dla niego była modlitwa. Kiedy nie mogła go nigdzie znaleźć, wiedziała, że jest w kościele, który znajdował się 50 metrów od ich domu.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.