Wciśnięci do nieba

Przemysław Kucharczak

|

Gość Katowicki 2/2021

publikacja 14.01.2021 00:00

W drugie święto mężczyzna wieszał się na tyskim wiadukcie, bo miał już dość życia. „Chopie, co ty robisz, idź do stajenki!” – powstrzymali go przechodnie. Posłuchał. Wszedł na dziedziniec kościoła św. Franciszka i św. Klary.

▲	Panowie w szopce, którą zbudowali. ▲ Panowie w szopce, którą zbudowali.
Przemysław Kucharczak /Foto Gość

W tym miejscu w ostatnie Boże Narodzenie stała wielka, żywa szopka, wzniesiona przez trzeźwych alkoholików ze wspólnoty Betlejem. – W drugie święto miałem jechać na kawę do rodzinnego domu w Podlesiu, ale wszedłem jeszcze na stajenkę. Patrzę, a tu idzie do mnie jakiś mężczyzna, widać, że jego twarz jest zmaltretowana przez lata picia alkoholu. Otwiera torbę i pokazuje mi linę z pętlą – mówi o. Wawrzyniec Jaworski ze wspólnoty Betlejem, franciszkanin i budowniczy kościoła. – Przyjęliśmy go do wspólnoty i widzę, że bardzo dobrze w nią wszedł. Jestem przekonany, że to Opatrzność doprowadziła do tego, że wszedłem tam jednocześnie z nim – dodaje.

Dostępne jest 14% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.