W drzwiach katowickiego kościoła Najświętszej Maryi Panny stanął proboszcz. Spojrzał na chłopca, wchodzącego z ciocią, i powiedział: „Co za fajny synek!”. Malec odpalił: „Ja nie jestem żaden synek, ja jestem Karol!”. – Nikt by nie pomyślał, że po latach ten Karolek będzie beatyfikował tego proboszcza, którym był ks. Emil Szramek – komentuje obecny proboszcz.
Świątynia została odnowiona w ostatnich latach.
Przemysław Kucharczak /Foto Gość
Mało kto wie o tym przelotnym spotkaniu przyszłego błogosławionego z przyszłym świętym papieżem. Doszło do niego w Katowicach, w drzwiach kościoła Mariackiego, świętującego dziś swoje 150-lecie. Opisała je w pamiętnikach Stefania Wojtyła, jedyna, ukochana, ciocia Karola Wojtyły. Gdy chłopiec stracił matkę, ciocia pomagała w opiece nad bratankiem.
– Kiedyś, prawdopodobnie po I Komunii Świętej Karola, ojciec odprowadził go na dworzec w Krakowie, wsadził do pociągu, a w Katowicach ciotka czekała, żeby go odebrać – mówi ks. Andrzej Suchoń, proboszcz kościoła Mariackiego w Katowicach. – Ponieważ mieli jeszcze czas do odjazdu ich pociągu, a był maj, poszli na majowe do kościoła Mariackiego. To wtedy, jak opisała Stefania, gdy się zbliżali, w drzwiach ukazał się dostojny proboszcz, czyli ks. Emil Szramek – opowiada.
Dostępne jest 14% treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.