Łostowiliście nos...

Marta Sudnik-Paluch

|

Gość Katowicki 48/2020

publikacja 26.11.2020 00:00

Panie Kaziku, coście to nojlepszego porobiyli? Jo rozumia, jak Ponbóczek woło, to zarozki trza do Niygo drałować, ale jako to tak?

▲	Ks. Piotr Berger z rodzicami i rodzeństwem  po prymicjach 19 maja 1991 roku. ▲ Ks. Piotr Berger z rodzicami i rodzeństwem po prymicjach 19 maja 1991 roku.
reprodukcja Marta Sudnik-Paluch /Foto Gość

Kiedy umarł Kazimierz Berger, wielu uczestników Archidiecezjalnej Rybnickiej Pieszej Pielgrzymki na Jasną Górę nie kryło żalu. Pan Kazimierz był człowiekiem orkiestrą, odpowiedzialnym za trasę, którą pielgrzymi podążali na spotkanie z Matką Bożą. W 2019 roku tak pisała o nim reporterka „Gościa”: „Pomiędzy zmęczonymi pielgrzymami przechadza się Kazimierz Berger – kierownik trasy. Jeśli o księdzu kierowniku Pawle Zielińskim można przez te kilka dni powiedzieć, że jest drugi po Bogu, to pan Kazimierz zajmuje trzecie miejsce. Pytany, co tak naprawdę robi kierownik trasy, odpowiada z szelmowskim uśmiechem, że wszystko. Ale kiedy pociągnięty za język zaczyna wymieniać, okazuje się, że nie przesadził ani trochę... Do jego zadań należy koordynowanie kierujących ruchem – zwanych potocznie chorągiewkowymi – i służb porządkowych, dbających o czystość. Kieruje wyjściami poszczególnych grup, organizuje miejsca postojowe, zapewnia noclegi dla kapłanów i sióstr zakonnych... (...) Pracę zaczyna w marcu – wtedy ruszają pierwsze przygotowania. I tak już od... sam nie wie, ilu lat. Wie tylko, że ksiądz Paweł jest piątym kierownikiem pielgrzymki, z którym współpracuje”.

Dostępne jest 21% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.