Wszystkie dzieci pamiętamy

Przemysław Kucharczak

publikacja 12.11.2020 00:00

Odezwał się alarm. Przybiegły siostry. Bardzo się zdziwiły, widząc w środku półrocznego już chłopczyka. Patrzył na jadwiżanki z Bogucic dużymi, czarnymi oczami.

▲	Siostra Celina w Katowicach-Bogucicach. ▲ Siostra Celina w Katowicach-Bogucicach.
Przemysław Kucharczak /Foto Gość

Pięć okien życia działa na terenie archidiecezji katowickiej. Najczęściej używane jest to w domu prowincjalnym sióstr jadwiżanek w Katowicach-Bogucicach. – Od uruchomienia w 2009 r. trafiło do niego 11 dzieci. Średnio jedno na rok – mówi siostra Celina Kowalska. Zastrzega jednak że dzieci trafiają tutaj z różną częstotliwością, niekoniecznie każdego roku.

Dziewięć razy w oknie życia w Bogucicach pojawiały się noworodki. Dwukrotnie jednak jadwiżanki zdziwiły się, znajdując w nim starsze dzieci. Raz był to około półroczny chłopczyk. – Prześliczny. Wielkie, czarne oczy. Zostawiono go z butelką mleka i z książeczką zdrowia. Dość szybko udało się go uspokoić – wspomina siostra Celina.

Z okna życia dziecko trafia na badania i obserwację na oddział dziecięcy w szpitalu. Stamtąd jest przekazane do pieczy zastępczej, a później do adopcji.

Jeśli przybrani rodzice tego chcą, do sióstr docierają informacje zwrotne na temat losów dziecka. W sprawie półrocznego chłopczyka o czarnych oczach tak właśnie się stało. – Przebywa dzisiaj w rodzinie i jest otoczony miłością – mówi jadwiżanka.

Noworodek z lalką

Dwoje noworodków trafiło do okna życia w przychodni Epione w Katowicach-Ligocie. Urządziło je małżeństwo lekarzy Katarzyna i Narcyz Wrześniewscy, rodzice czworga dzieci. Ich motywacją było ocalenie maluchów, które po urodzeniu były porzucane w śmietnikach.

W Piekarach Śląskich-Dąbrówce Wielkiej okno życia prowadzą siostry boromeuszki. Zostało wykorzystane tylko raz, w 2011 roku. Alarm włączył się nad ranem. Gdy siostry otwierały okno, zobaczyły jeszcze cień osoby, która przyniosła noworodka i najwyraźniej do końca czekała, aby się upewnić, że ktoś weźmie dziecko. – To było płaczące maleństwo z długimi, czarnymi włosami. Było bardzo zadbane, ubrane i zawinięte w białą, ciepłą flanelę. Nad dzieckiem czuwała lalka – powiedziały nam siostry boromeuszki.

Zwracają uwagę, że matka, choć oddała dziecko, przez te gesty okazała mu miłość. To był chłopiec urodzony tej samej nocy. Przyjechało wezwane pogotowie. – Lekarz osłuchujący z wielkim wzruszeniem sprawdzał stan dziecka. Zawinął je w dodatkowy kocyk i przewiózł do szpitala w Bytomiu – wspominają. Siostry otoczyły modlitwą zarówno tego chłopca, jak i jego mamę.

Podobnie traktują maleństwa z okna jadwiżanki w Bogucicach. – Wszystkie dzieci pamiętamy. Ich obecność nie zostaje u nas bez echa. Ponieważ zostały uratowane w tym domu, traktujemy je jak nasze dzieci. Wiemy, że ich losy raczej dobrze się toczą. Żadne z nich nie trafiło do placówki wychowawczej, tylko do rodzin, bo takie jest założenie przy oknach życia. Mamy przeświadczenie, że to okno życia jest potrzebne – mówi siostra Celina.

Mniej dzieciobójstw

Tylko raz to okno zostało wykorzystane niezgodnie z przeznaczeniem, gdy w grudniu 2019 roku trafiła do niego ponad 2-letnia dziewczynka. – Po 20 minutach dziecko „sypnęło” wiadomościami. Powiedziało, jak nazywają się mama i tata – wspomina siostra Celina. Matka była zdumiona, słysząc, gdzie jest jej córka.

Okazało się, że ojciec, który z nimi nie mieszkał, zabrał małą z Będzina na świąteczny spacer, wsadził do okna i… zniknął. Dziewczynka cała i zdrowa wróciła do mamy, a tatą zainteresowała się policja.

Okno działa też w szpitalu w Świętochłowicach-Piaśnikach. – W ciągu ponad siedmiu lat jego istnienia dwukrotnie uratowało życie noworodkom. Były one w stanie ogólnie dobrym – powiedziała nam rzeczniczka Katarzyna Tomczyk.

Użyte zostało też okno w ośrodku Caritas w Mikołowie-Borowej Wsi. Żadne dziecko nie trafiło tylko do okna życia przy szpitalu w Jastrzębiu-Zdroju; teraz, z powodu remontu, jest ono nieczynne.

Pierwsze okna życia na terenie archidiecezji katowickiej powstały w 2009 roku. Wcześniej w regionie każdego roku niemowlęta były znajdowane na śmietnikach albo gdzieś przy torach. Dziś takie przypadki są rzadkością.

Okna działają według pomysłu i pod patronatem Caritas. Ks. Łukasz Stawarz, dyrektor Caritas Archidiecezji Katowickiej, jest przekonany, że okna te ratują życie nie tylko noworodkom, ale też dzieciom, które są jeszcze w łonach matek. Sama świadomość, że dziecko można zostawić w szpitalu lub oddać do okna życia, jest ważna dla matek, które rozważają aborcję.

Okna życia

• Katowice-Bogucice, ul. Leopolda 1, Dom Prowincjalny Sióstr św. Jadwigi

• Katowice-Ligota, ul. Piotrowicka 68, Klinika Epione

• Mikołów-Borowa Wieś, ul. Gliwicka 366, Caritas – Ośrodek Miłosierdzie Boże

• Piekary Śl.-Dąbrówka Wielka, ul. Przyjaźni 229, Siostry Boromeuszki

• Świętochłowice- -Piaśniki, ul. Chorzowska 38, Szpital Powiatowy

Dostępne jest 23% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.