Odliczają dni do powrotu i już wiedzą, że w życiu nie zawsze trzeba się trzymać szczegółowego planu.
Klerycy Rafał Machalica, Bartosz Morawski i Paweł Dąbrowski (od prawej) nie mogli się doczekać, kiedy przekroczą znowu próg seminarium.
Marta Sudnik-Paluch/ Foto Gość
Klerycy mury Wyższego Śląskiego Seminarium Duchownego na początku marca opuszczali tylko na chwilę. Maksymalnie na dwa tygodnie. Okazało się, że rozłąka trwała prawie siedem miesięcy. – Odliczam dni do powrotu – śmieje się kleryk Rafał Machalica. – Na początku było najtrudniej. Pobyt w domu męczył, ponieważ był wyrwaniem z porządku, do jakiego się przyzwyczailiśmy. Nagle, choć w gruncie rzeczy tego nie planowaliśmy, wróciliśmy do trybu rodzinnego, pięknego, ale dla nas z założenia już trochę nienaturalnego – precyzuje kl. Bartosz Morawski.
Dostępne jest 13% treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.