Ślązok z Boliwii

Przemysław Kucharczak

|

Gość Katowicki 36/2020

publikacja 03.09.2020 00:00

Wydawało mu się, że w czasie odmawiania litanii powiedział: „Od ślepoty wyzwól nas, Panie”. Wybuch śmiechu wiernych w kościele uświadomił mu, że coś jest nie tak. W dodatku w zakrystii ludzie podchodzili i gratulowali mu: „Ojcze, to było dobre! Prosimy częściej”.

▲	Ojciec Cezary w klasztorze w Panewnikach z pamiątkami z misji. ▲ Ojciec Cezary w klasztorze w Panewnikach z pamiątkami z misji.
Przemysław Kucharczak /Foto Gość

Ojciec Cezary Domogała rodem z Katowic-Panewnik, który był wtedy młodym misjonarzem w Boliwii, pobiegł zajrzeć do słownika. – Okazało się, że zamiast „de la ceguera” powiedziałem „de la suegra”. Wyszło: „Od teściowej wyzwól nas, Panie” – wspomina.

65-letni dziś ojciec Cezary na chrzcie dostał imię Jan. Skończył technikum elektryczne i po maturze wstąpił do franciszkanów.

Przez rok pracował w Polsce, w parafii św. Józefa w Rybniku. Kiedy boliwijski biskup poprosił w Polsce o kapłanów, Cezary postanowił pojechać.

W 1984 r. wylądował w Boliwii wraz z ojcem Eugeniuszem. Język hiszpański szlifował już na miejscu.

Dostępne jest 13% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.