Ratownik medyczny dziękuje Ruchowi Światło-Życie

prze

publikacja 17.04.2020 15:09

Ratownik medyczny dziękuje Ruchowi Światło-Życie z archidiecezji katowickiej. Oazowicze uszyli maseczki dla służby zdrowia.

Ratownik medyczny dziękuje Ruchowi Światło-Życie Ratownik medyczny Włodzimierz Demitraszek. Facebook.com

Włodzimierz Demitraszek z Mysłowic od ćwierć wieku pracuje jako ratownik medyczny. Za pośrednictwem serwisu społecznościowego opisał, co dzieje się u niego w pracy w ciężkim, zwłaszcza dla służby zdrowia, czasie pandemii. "Z dyżuru na dyżur sytuacja stawała (i staje się) poważna i smutna. Potrzebne są środki dezynfekujące, maseczki, przyłbice, fartuchy" - relacjonuje.

Po powrocie z kolejnego dyżuru Włodzimierz pomyślał o tym, żeby poprosić o pomoc ludzi z Ruchu Światło-Życie, do którego sam należy. Zaapelował o szycie maseczek.

"Zadziało się, poszło ogłoszenie i prośba i owoce są - bawełniane, kolorowe, wyprasowane, na gumkach, na sznurkach, z różnych stron naszej archidiecezji. Wiele osób zaangażowało się na miarę własnych możliwości - jedni ofiarowali materiał, inni szyją, jeszcze inni odbierają już uszyte, inni się modlą i wspierają sercem" - napisał.

W poście, udostępnionym na facebookowym profilu Fundacji Światło-Życie, ratownik dziękuje "bezinteresownym bohaterom", którzy wspierają dzisiaj służbę zdrowia.

Cały list - na następnej stronie

Włodek:

Jestem ratownikiem medycznym od 25 lat, moja praca to, obok rodziny moja prawdziwa pasja. Patrzę na to nie przez pryzmat obowiązku i zarobku, ale jako służby drugiemu człowiekowi. Bywało i zmęczenie, i zniechęcenie, irytacja, brak zrozumienia ze strony pacjentów, ale częściej jednak radość, nadzieja i wielka nauka pokory wobec życia i śmierci.

Zawodu uczyłem się przez cały czas, uczę się i szkolę na bieżąco, emocje i perspektywa też się zmieniła. Moja wiara i charyzmat naszego założyciela księdza F. Blachnickiego nauczyły mnie służby i patrzenia na drugiego człowieka oczyma Chrystusa-sługi.

Obecna sytuacja szalejącej epidemii zaskoczyła nas wszystkich i postawiła przed społeczeństwem nowe wyzwanie-zaangażowanie, aby pomóc chorym, potrzebującym, samotnym, izolowanym, samym sobie też. Wyzwoliło to w wielu z nas nowe pokłady wrażliwości, empatii i solidarności. Każdy z nas to mały puzzel, od którego coś zależy, aby układanka stała się całością. Nagle okazało się, że mamy dobre pomysły, zmysł organizacyjny, ofiarne serce i ręce, które wiele potrafią.

Z dyżuru na dyżur sytuacja stawała (i staje się) poważna i smutna. Potrzebne są środki dezynfekujące, maseczki, przyłbice, fartuchy. To taka podstawa bezpieczeństwa teraz. I dzieje się, naród w pełnej mobilizacji. To cieszy ogromnie, napawa dumą i nadzieją.

Po powrocie z kolejnego dyżuru myślę sobie: jestem w Ruchu - szyjmy maseczki. Zadziało się, poszło ogłoszenie i prośba i owoce są-bawełniane, kolorowe, wyprasowane, na gumkach, na sznurkach, z różnych stron naszej Archidiecezji.

Wiele osób zaangażowało się na miarę własnych możliwości - jedni ofiarowali materiał, inni szyją, jeszcze inni odbierają już uszyte, inni się modlą i wspierają sercem.

Widzę też owoce przyjaźni i życzliwości, a także nowe fb-owe znajomości .Wyzbywamy się egoizmu i krótkowzroczności - "stary człowiek" umiera, myślimy o innych, uczymy się ofiary i służby. Rodzi się "nowy człowiek", nowa energia, czas łaski od Pana. Słychać brawa dla służb medycznych i policji; ja proszę - niech zabrzmi głośne "Chwała Panu" dla naszych cichych, bezinteresownych bohaterów.